Tanie leki mogą nas drogo kosztować

Obecnie w Niemczech brakuje ponad 500 leków. Kiedyś byliśmy apteką świata. Problemy te pokazują, co jest nie tak z Niemcami jako całością: chociaż obywatele proszeni są o płacenie coraz większych kwot, państwo okazuje się niewydolne w kluczowych obszarach.
W zeszłym roku były to syropy na gorączkę i antybiotyki dla dzieci, w poprzednim roku lek na raka piersi tamoksifen, a obecnie dotkliwie odczuwają pacjenci uzależnieni m.in. od leków na ADHD : w Niemczech ciągle brakuje ważnych leków. Obecnie brakuje ponad 500 leków.
Nie wydaje się to dużo, biorąc pod uwagę, że na rynku jest około 100 000 leków na receptę, tym bardziej, że liczba przypadków niepowodzenia zmniejszyła się w porównaniu z poprzednimi dwoma latami. Nie jest to jednak w żadnym wypadku prawdziwa ulga. Dziesięć lat temu lekarze, farmaceuci i pacjenci musieli radzić sobie zaledwie ze 120 zgłoszonymi niedoborami dostaw – a nawet wtedy niedobory leków stanowiły problem. Ponadto raporty o niedoborach opierają się na informacjach dobrowolnie przekazywanych przez producentów – i dlatego prawdopodobnie odzwierciedlają tylko część rzeczywistości.
Leki to już nie tylko jakiś produkt, taki jak buty czy guma do żucia. Leki stanowią część podstawowych usług socjalnych państwa. Innymi słowy, musi między innymi zapewnić swoim obywatelom niezawodny dostęp do ważnych leków. Zamiast tego nawet tak powszechny produkt jak roztwór soli fizjologicznej był tymczasowo niedostępny. A dzieje się to w kraju, który kiedyś był światowym liderem w dziedzinie farmacji – i który ma trzecie najwyższe koszty opieki zdrowotnej na świecie, po USA i Kanadzie.
Problemy z dostawami leków odzwierciedlają problemy, z jakimi borykają się całe Niemcy: mimo że od obywateli żąda się coraz większych opłat, państwo okazuje się niewydolne w kluczowych obszarach, jeśli chodzi o wypłacanie odszkodowań. W tym roku dodatkowe składki większości ustawowych funduszy ubezpieczeń zdrowotnych wzrosły drastycznie, częściowo dlatego, że państwo nie wywiązuje się należycie ze swoich zobowiązań finansowych w zakresie zapewniania opieki osobom pobierającym zasiłek obywatelski. Nie można wykluczyć dalszych podwyżek dla ponad 74 milionów osób objętych ubezpieczeniem ustawowym. Jednak najwyraźniej brakuje pieniędzy na zapewnienie niezawodnego zaopatrzenia w leki.
Teraz politycy płacą cenę za to, że w przeszłości przekroczyli swoje uprawnienia, próbując trwale utrzymać niskie ceny niektórych leków. Latem 2023 r. rząd sygnalizacji świetlnej wprowadził ustawę, której celem było złagodzenie nadmiaru tych „śmieciowych umów” (słowa Karla Lauterbacha). Ale pomijając nieco bardziej swobodną sytuację, zwłaszcza w odniesieniu do leków dla dzieci, dotychczasowe sukcesy są ograniczone. Jednym z powodów jest to, że błędnych bodźców z przeszłości nie da się łatwo odwrócić. Również pod tym względem problemy z zaopatrzeniem niczym się nie różnią od wielu innych problemów, z którymi zmaga się kraj.
W kapaniu ChinNależy jednak wyraźnie zaznaczyć, że w bardzo rzadkich przypadkach problem z dostawami dotyczy producentów oryginalnych preparatów, takich jak Bayer, Boehringer czy Merck, którzy mogą żądać wysokich cen za nowe terapie. Inaczej wygląda sytuacja w przypadku firm produkujących znacznie tańsze podróbki leków na bazie składników aktywnych, dla których ochrona patentowa wygasła już dawno temu.
Tak zwane leki generyczne pokrywają 80 procent podstawowego zaopatrzenia w leki w Niemczech, w tym antybiotyki, środki przeciwbólowe i starsze leki przeciwnowotworowe . Zasoby te są niezbędne dla zdrowia publicznego. Jednak czasami ich zwrot wynosi zaledwie kilka centów. Wielu producentów już dawno zaprzestało zaopatrywania Niemiec i woli produkować bardziej opłacalnie dla innych krajów lub całkowicie z tego zrezygnowało.

W Niemczech brakuje leków. Jak podaje „Bild”, obecnie 462 leki są niedostępne. Szczególnie brakuje leków psychotropowych, preparatów na astmę, antybiotyków i leków na cukrzycę.
Jednakże niedobory leków nie dotyczą tylko Niemiec. Ważne leki nie są dostępne również we Francji, Szwajcarii, USA i innych krajach, mimo że ich mieszkańcy również wydają dużo pieniędzy na swoje zdrowie. Wszyscy zmagają się z faktem, że w wyniku globalnego podziału pracy część produkcji farmaceutycznej została przeniesiona do krajów takich jak Chiny i Indie, gdzie koszty – a w niektórych przypadkach również wymagania dotyczące produkcji – są znacznie niższe. Europejscy producenci nie są w stanie sprostać takim warunkom dumpingowym.
Zwłaszcza jeśli chodzi o produkcję substancji czynnych, która stanowi początek łańcucha produkcji leków, świat od lat jest uzależniony od Chin. Jednocześnie liczba producentów w tym kraju również spadła ze względu na presję kosztów. Gdyby jeden z głównych producentów w Azji nagle zbankrutował, łańcuchy dostaw wielu leków na całym świecie w krótkim czasie uległyby zatrzymaniu.
Leki witalne jako środek naciskuPandemia koronawirusa sprzed trzech lat pokazała, jak niebezpieczna może być ta skrajna zależność, gdy nagle zaczęło brakować nie tylko leków, ale także środków medycznych, takich jak maseczki. „Zdrowie publiczne jest bronią geostrategiczną, która może postawić kontynent na kolana” – stwierdził wówczas z niepokojem Parlament Europejski. Od tego czasu ryzyko faktycznie wzrosło. Europa musi coraz bardziej obawiać się zmiażdżenia przez duże bloki USA i Chin, a w najgorszym przypadku znalezienia się w sytuacji, w której niezbędne leki mogłyby zostać wykorzystane jako środek nacisku.
Europa powinna potraktować spór dotyczący taryf , który prezydent USA Donald Trump rozpoczął z wieloma krajami, jako przestrogę. Niemiecki przemysł farmaceutyczny jest ściśle powiązany ze Stanami Zjednoczonymi; prawie jedna szósta importowanych leków pochodzi stamtąd. Zazwyczaj leki są zwolnione z ceł karnych, ale obecnie nikt nie może wykluczyć takiego scenariusza.
W obliczu rosnącej niepewności geopolitycznej Niemcy i Europa muszą podjąć szybkie środki zaradcze. Istnieją już rozwiązania w tym zakresie, w tym plany ujednoliconego systemu monitorowania i wczesnego ostrzegania oraz testy wytrzymałościowe dla łańcuchów dostaw ważnych leków. Trwają co najmniej dyskusje na temat ogólnounijnych rezerwowych zdolności przerobowych. Ale to wszystko nie wystarczy. Ostatecznie nie da się obejść faktu, że Europa, a w szczególności Niemcy, muszą znów stać się atrakcyjniejszymi lokalizacjami, aby opłacało się kontynuować lokalną produkcję leków.
Iluzoryczna jest nadzieja, że produkcja farmaceutyczna powróci tutaj, gdy już się tu przeniesie – globalizacji nie da się odwrócić. Tym ważniejsze byłoby zapewnienie, że pozostali producenci również nie poddadzą się. Przepisy na to nie są zaskakujące: ograniczenie biurokracji, konkurencyjne i niezawodne dostawy energii, mądre wykorzystanie cyfryzacji i sztucznej inteligencji, ukierunkowane inwestycje w badania i rozwój. A przede wszystkim chęć wydania większej kwoty pieniędzy na ważne leki, np. antybiotyki.
Na razie tak się nie stało: pod koniec roku ostatni europejski producent zakończy produkcję leku przeciwbólowego metamizolu, lepiej znanego jako Novalgin, w swoim zakładzie we Frankfurcie-Höchst. Produkcja tego produktu w tym kraju nie jest już opłacalna. W przyszłości Europa będzie całkowicie zależna od producentów tego składnika aktywnego w Chinach. Może to przynieść oszczędności w krótkiej perspektywie. Jednak na dłuższą metę taki rozwój sytuacji będzie dla kontynentu bardzo kosztowny.
Die welt