Głosy ze Wschodu mają niewielkie znaczenie polityczne

Większość w parlamencie nie oznacza większości osób uprawnionych do głosowania. Jeśli uwzględnimy osoby nieuprawnione do głosowania oraz wyborców małych partii, to tylko około dwóch trzecich osób uprawnionych do głosowania będzie reprezentowanych w parlamencie po wyborach federalnych. Możliwy rząd złożony z CDU/CSU i SPD mógłby liczyć jedynie na poparcie niecałych 37 procent osób uprawnionych do głosowania w Niemczech.
Jeśli doliczyć do tego osoby, które nie mają prawa głosu, bo np. są obcokrajowcami lub są zbyt młode, to tylko jedna czwarta społeczeństwa popiera możliwą koalicję czarno-czerwonych.
Odsetek uprawnionych do głosowania osób, które nie oddały głosu na żadną z partii w nowym Bundestagu, jest szczególnie wysoki na wschodzie kraju. Pierwszym powodem jest to, że stosunkowo duża liczba osób w ogóle nie poszła głosować w niedzielę. W niektórych miastach Niemiec Zachodnich, np. w Gelsenkirchen, Bremie i Duisburgu, odsetek absencji wyniósł około 25 procent.
Ponadto wiele oddanych głosów ostatecznie okazało się głosami utraconymi, gdyż wybrana partia nie dostała się do Bundestagu. Również pod tym względem wschodnia część republiki jest szczególnie dotknięta, gdyż BSW cieszy się tam większym poparciem niż na zachodzie.
Ostatecznie nowej partii nie udało się przekroczyć progu 5 procent, a głosy wyborców nie będą już miały żadnego znaczenia politycznego. Również w Bawarii wiele głosów przepadło w opozycji pozaparlamentarnej, ponieważ Wolni Wyborcy mają tu swoje bastiony.
Jeśli CDU/CSU i SPD ostatecznie utworzą rząd, Wschód znów będzie niedoreprezentowany w składzie rządu. Ludzie tam stosunkowo często głosowali na partie, które w tym przypadku przeszłyby do opozycji. Z jednej strony mamy AfD, która stała się najsilniejszą siłą polityczną niemal na całym Wschodzie. Z drugiej strony, głosy na lewicę można znaleźć również w opozycji. Partia osiągnęła dobry wynik m.in. w Berlinie Wschodnim.
Wysoki poziom absencji i duża liczba głosów oddanych na opozycję w parlamencie i poza nim oznaczają, że Wschód raczej nie będzie reprezentowany przez ewentualną czarno-czerwoną koalicję. Koalicja miałaby swoich wyborców głównie w Niemczech Zachodnich. Wielu wyborców CDU/CSU i SPD nadal mieszka na terenach wiejskich Nadrenii Północnej-Westfalii i Dolnej Saksonii.
Ale nawet tam tylko w kilku okręgach wyborczych ponad połowa uprawnionych do głosowania zagłosowała na jedną z dwóch byłych głównych partii. Wyjątkiem jest rodzinny region Friedricha Merza, Hochsauerlandkreis.
Na drugim końcu rankingu okręgów wyborczych tylko około jedna piąta uprawnionych do głosowania popiera potencjalnych partnerów koalicyjnych. Nigdzie indziej poparcie nie jest tak niskie, jak w berlińskich dzielnicach Friedrichshain, Kreuzberg i Prenzlauer Berg East.
rnd