Włochy: Giorgia Meloni, minister Santanché, ma problem

Rzym. Cóż za występ! Daniela Santanché, 63-letnia minister Republiki Włoskiej, wkracza na wysokich obcasach do barokowej Izby Deputowanych, w której dominuje czerwony aksamit, siada na krześle zwykle zarezerwowanym dla premier Giorgii Meloni i pierwszą rzeczą, jaką robi, jest demonstracyjnie położenie na biurku przed sobą bordowej torebki marki Hermès, której kolor idealnie pasuje do jej marynarki. Koszt torby: około 25 000 euro.
Po czym zaczyna: „Uosabiam w sposób plastyczny wszystko to, czego ty nienawidzisz: jestem kobietą wolną, noszę „tachi 12” (buty na 12-centymetrowych obcasach), dbam o sylwetkę, lubię się dobrze ubierać, a tak: jestem także Twigą i miliarderką. „Dla was jestem złem absolutnym” – krzyczał Santanché wibrującym głosem w stronę lewicowej opozycji.
Przedsiębiorca i królowa odrzutowców Daniela Santanché, ironicznie nazywana również „la Santa” (świętą) i „la Pitonessa” (samicą węża-pytona), od dziesięcioleci jest jedną z najbardziej krzykliwych i kontrowersyjnych osobowości, jakie rzymska polityka ma do zaoferowania. Zawsze aktywna politycznie po stronie skrajnej prawicy, była już sekretarzem stanu w rządzie Silvio Berlusconiego, z którym łączyła ją tendencja do łączenia biznesu z polityką. Do niedawna była wspólniczką w luksusowych lokalach Twiga i Billionaire, o których wspomniała, a których właścicielem jest były szef zespołu Formuły 1, multimilioner i playboy Flavio Briatore. Jej styl polityczny jest mniej elegancki niż jej ubiór: ta dostojna Piemontanka z Cuneo lubi też pokazywać środkowy palec przedstawicielom opozycji, krytycznym dziennikarzom i demonstrantom.
Podczas płomiennego przemówienia Pitonessy w parlamencie we wtorek prawie zapomniano, o co właściwie chodziło w całej sprawie – mianowicie o wotum nieufności wobec niej. Złożyły ją partie opozycyjne, ponieważ wymiar sprawiedliwości prowadzi śledztwo przeciwko minister turystyki w związku z trzema poważnymi przestępstwami, których rzekomo dopuściła się w związku z prowadzoną przez nią działalnością gospodarczą: fałszowaniem ksiąg rachunkowych, oszukańczym bankructwem i oszustwem na szkodę państwowego systemu ubezpieczeń emerytalnych. Nieźle jak na ministra w rządzie, który opowiada się za prawem i porządkiem. Najpoważniejszym zarzutem jest oszustwo: firma Santanché miała pobierać zasiłek za skrócony czas pracy z powodu COVID-19 dla swoich pracowników podczas pandemii, podczas gdy w rzeczywistości pracownicy nadal pracowali.
Tak naprawdę opozycja uważa, że minister powinien już dawno zrezygnować. Ale Santanché nawet o tym nie marzy. Niepokój narasta także w obozie rządowym, o czym świadczył we wtorek fakt, że zarówno premier Giorgia Meloni, jak i dwaj wicepremierzy Matteo Salvini i Antonio Tajani mieli inne zajęcia niż udział w debacie nad wnioskiem o wotum nieufności wobec swojej koleżanki i ewentualne bronienie jej w trakcie procesu. Dla Meloni jej partyjna koleżanka Santanché już od dawna stanowi poważny ciężar, a sytuacja nie uległa poprawie dwa dni temu, kiedy była narzeczona Silvio Berlusconiego oskarżyła Pitonessę o to, że kiedyś podarowała jej dwie podrobione torebki Hermès, aby zaskarbić sobie względy Cavaliere'a. Od tego czasu Włochy nie mówiły o niczym innym (oprócz chorego papieża).
W każdym razie włoskie media donoszą, że Meloni i Santanché nie rozmawiały ze sobą od połowy stycznia: Meloni unika jej i zmienia stronę drogi, gdy Pitonessa zbliża się do niej. Politycznie porzuciła Santanché już kilka miesięcy temu. Ale najwyraźniej ręce lidera partii i rządu są związane: mówi się, że wpływowy przewodniczący Senatu i współzałożyciel Fratelli d'Italia Meloniego, Ignazio La Russa, trzyma opiekuńczą dłoń nad „la Santa”.
Zgodnie z oczekiwaniami opozycja przegrała wotum nieufności we wtorek: posłowie prawicowej koalicji uratowali Pitonessę, wbrew własnym przekonaniom, ale zgodnie ze znaną maksymą: Lepiej pozostać w błędzie, niż przyznać, że lewica ma rację. Opozycja po raz kolejny oskarżyła Meloni o słabe przywództwo i – ponieważ nie brała udziału w debacie – o tchórzostwo wobec wroga. „Meloni chciała, żeby Santanché została ministrem, a teraz zachowuje się tak, jakby jej w ogóle nie znała” – powiedziała liderka socjaldemokratycznej Partii Demokratycznej, Elly Schlein. I zakończył grą słów: „Minister przychodzi tutaj, żeby bronić swojej „borsette” (torebki). Ale kto broni Włochów przed „bollette” (rachunkami za prąd i gaz)?”
rnd