Były pracownik Dabiza Muñoza zdradza, jak wygląda praca w DiverXO.

Dabiz Muñoz jest jednym z najbardziej prestiżowych szefów kuchni w Hiszpanii. 45-letni szef kuchni osiągnął to, czego wielu nie udało się osiągnąć. Sam przewodnik Michelin opisuje jego kuchnię jako „hedonistyczną”, „zabawną” i „nieposzanującą”. „ Przełamuje bariery awangardowej gastronomii , aby wejść do bardzo osobistej, onirycznej krainy” – dodaje.
Chociaż Dabiz Muñoz jest właścicielem kilku restauracji , jego najbardziej znaną jest DiverXO . Ta restauracja, której przeniesienie do La Finca planowane jest w 2025 r., ma łącznie trzy gwiazdki Michelin . Oferują menu degustacyjne o nazwie „The Kitchen of the Flying Pigs”, które zaprasza gości na „spektakularną podróż przez różnorodne kuchnie świata, ze szczególnym naciskiem na azjatycką fusion , ale z regularnym wykorzystaniem produktów krajowych”.
Mimo tej kuszącej oferty, wielu krytykowało jej wysokie ceny . Skosztowanie dań DiverXo kosztuje 450 euro . Jednak każdy w tym sektorze marzy o tym, by pewnego dnia pracować tutaj, u boku jednego z najlepszych szefów kuchni na świecie.
To była okazja, którą miał Pablo Colmenares . Szef kuchni, który obecnie prowadzi kuchnię w New York Burger, podzielił się wrażeniami z podcastu „Con los pies en el suelo”.
Pablo Colmenares jest byłym pracownikiem DiverXO. Opowiedział o swoim czasie spędzonym w restauracji Dabiz Muñoz . „Mój dzień polegał na przyjeździe, przebraniu się i rozpoczęciu biegania. Pamiętam tylko bieganie, bieganie i bieganie. Nie mieliśmy czasu na myślenie” — mówi.
Szef kuchni wyjaśnia, że to było jak medytacja. „Mózg się wyłącza. Skupiliśmy się na jednej rzeczy i nie podnieśliśmy wzroku, dopóki nie zaczęła się usługa” – mówi.
Colmenares ujawnia, że ledwo odpoczywali. „Jedliśmy tuż przed podaniem, w misce, szybko i chodząc po kuchni. „Nie siadaliśmy ” – ujawnia.
Dla szefa kuchni najtrudniejsze momenty nadeszły w kuchni. „ W przygotowaniu było więcej napięcia . Upewnianie się, że sos się nie przypali, że wszystko jest idealne…”, mówi. Profesjonalista mówi, że „stres” był ogromny, ponieważ wszystko musiało być „idealne” i przygotowane tak, aby „nic nie poszło źle”.
Colmenares zauważa, że zmęczenie było tak ekstremalne, że gdy nadeszły dni wolne, „byłem wykończony”. „A byłem wtedy bardzo młody i miałem mnóstwo energii, ale kładłem się do łóżka i czułem, jakbym przebiegł maraton ” – podsumowuje.
ABC.es