Antarktyda z kolei pada ofiarą nadmiernej turystyki

Połacie lodu aż po horyzont, największe lodowce świata, kolonie pingwinów cesarskich, wieloryby... Widok z pocztówki jest kuszący. A nawet przesadnie. Na Antarktydzie jest sześć razy więcej turystów niż 20 lat temu, a wraz z nimi kontynent, do tej pory najbardziej dziewiczy, traci odporność na zanieczyszczenia.
/2025/04/30/guillaume-farriol-6812535e4cecf311846415.png)
Badanie opublikowane w czasopiśmie „Nature Sustainability” ostrzega przed działalnością człowieka na najbardziej dziewiczym kontynencie na świecie: 20 000 turystów odkrywa Antarktydę każdego roku; 20 lat temu było ich 120 000. Przynoszą ze sobą zanieczyszczenia. Na obszarach działalności człowieka stężenie drobnych cząstek zawierających metale ciężkie (nikiel, chrom, miedź, cynk i ołów, które znajdują się w paliwie statków i innych pojazdów) jest dziesięciokrotnie wyższe niż 40 lat temu.
Cząsteczki te przyspieszają topnienie śniegu. Śnieg z zanieczyszczeniami topi się łatwiej niż czysty śnieg. Według autorów tego badania, jeden turysta może przyspieszyć topnienie 100 ton śniegu. Istnieje zatem pilna potrzeba podjęcia działań, nawet jeśli poczyniono pewne postępy, takie jak zakaz stosowania ciężkiego oleju opałowego, pochodnej ropy naftowej, oraz wykorzystanie statków, które łączą energię elektryczną z paliwami kopalnymi.
Ale to nie jedyny wpływ turystyki na Antarktydę; lista jest długa: zaburzenia w przyrodzie, marnotrawstwo, degradacja gleby i ryzyko sprowadzenia gatunków inwazyjnych. Wyobraź sobie nasionko z drugiego końca świata tkwiące w bucie turysty. Ta roślina mogłaby zakorzenić się w całym ekosystemie i zaburzyć jego równowagę. Kontynent przechodzi również „gwałtowne”, „szybkie” i „niepokojące” przemiany, ostrzega inne badanie opublikowane w czasopiśmie „Nature” . Lód i śnieg nieustannie topnieją pod wpływem globalnego ocieplenia. Średnio 135 miliardów ton znika każdego roku, a im mniej bieli odbijającej słońce (to efekt albedo), tym bardziej obszar się ociepla. Błędne koło.
Topnienie lodu ma liczne konsekwencje dla fauny, flory, a także dla ludzkości. Istnieje ryzyko zakłócenia prądów oceanicznych, które regulują klimat, ale także znacznego wzrostu poziomu mórz. Na przykład, pokrywa lodowa Antarktydy Zachodniej jest zagrożona „nieodwracalną zmianą” w ciągu najbliższych dziesiątych stopnia globalnego ocieplenia. Ta pokrywa lodowa zawiera wystarczającą ilość wody, aby podnieść poziom oceanów o kilka metrów.
>> Podcast do (ponownego) posłuchania: Moje życie na Antarktydzie
Francetvinfo