Lato na wydmie Pilat: w wiosce domków letniskowych wyzwaniem jest przeprowadzka do wyższej klasy

Koniec z tanimi pamiątkami i ręcznikami: u podnóża wydmy Pilat władze lokalne gruntownie przebudowały wioskę domków letniskowych, przestrzeń komercyjną, gdzie od 2023 roku krótkie łańcuchy dostaw i jakość są standardem. To hazard w tak popularnym miejscu, które w zeszłym roku odwiedziło 1,2 miliona osób.
Późny poranek, w pierwszej połowie sierpnia, u stóp wydmy Pilat w La Teste-de-Buch. Ten wczasowicz idzie energicznym krokiem, odwodząc swoją grupę od zatrzymywania się przed domkami przed rozpoczęciem wspinaczki. „Tutaj jest turystycznie, nie ma co marzyć!”: Pozew o wygórowane ceny i niską jakość zamknięty w jednym zdaniu. Nieugięta ostrożność jest często wymagana nad morzem, ale nie tutaj, w wiosce domków, ta przestrzeń komercyjna podlega gruntownej „rewaloryzacji” w latach 2021–2023, zgodnie z „duchem tego miejsca”.
Bo chociaż Wydma Piłata, choć niezwykła, nie nosi jeszcze tytułu Grand Site de France, stowarzyszenie, które nią zarządza, przesunęło granice, przeznaczając 2,2 miliona euro netto na renowację 30-letniej wioski recepcyjnej. Renowacja drewnianych domków, naprawa ścieżek z wykorzystaniem pokruszonych muszli ostryg, ale także gruntowny remont oferty handlowej. Precz z pamiątkami „made in China” na rzecz krótkich łańcuchów dostaw – pozycjonowanie uznano za priorytet w przetargach w 2020 roku . Jako domniemaną gwarancję tego nowego wymogu, liczba placówek spadła z dwunastu do ośmiu. Nawet użyte słownictwo nie jest mylące: mówimy o „sklepach kulturalnych”, a nie tylko – po prostu – pamiątkach.

Franck Perrogon/SO Archiwa

Quentin Salinier/SO
Efekt? Wizualnie spełnia deklarowane ambicje. Domki wtapiają się w krajobraz, bez zbędnych dodatków i krzykliwych kolorów. Co więcej, kontakt ze szczęśliwymi zwycięzcami – otrzymaliśmy prawie 100 zgłoszeń – to pewny sposób na poznanie przedsiębiorców dumnych ze swoich produktów. Takich jak Petra Skufca, która prowadzi lodziarnię Yum Yum. Lody są organiczne i w miarę możliwości wegańskie, preferując mleko owsiane i ryżowe nad krowim, nawet jeśli oznacza to konieczność ich nauczenia, „kiedy nie ma kolejki aż do choinki”, uśmiecha się.

Quentin Salinier/SO
Te same wysokie standardy wyznaje Paloma Fajarnes, pracująca przy ladzie Sens de la Dune, jednego z dwóch „kulturalnych” butików. Od niezwykle poszukiwanych starych pocztówek po mydło – „wszystko jest lokalne” – zapewnia, w dziale, który rozciąga się „aż do Villenave-d'Ornon i Bordeaux”. Być może to anegdota, ale ujawnia nowy kierunek obrany przez wioskę: gdy nadchodzi zima, sama wytwarza eleganckie świece woskowe z ostryg i szyszek sosnowych.

Quentin Salinier/SO

Quentin Salinier/SO
Jeśli chodzi o restaurację, nie ma wątpliwości, czy to hojne frytki serwowane w Oyster & Tapas, restauracji należącej do Arnauda Lafona, wspólnika z córkami Mariną i Léą, która specjalizuje się w wędlinach, czy dwa bary z przekąskami. W cieniu Delphine z Rennes i jej trzy córki Laurine, Joanne i Solène zajadają się grubymi kanapkami. „Właśnie mówiłam, że chleb był dobrej jakości” – mówi ich matka. Dalej Nicolas i Sophie z Albertville (Sabaudia) oraz ich synowie Lucas i Hugo nie mają nic do zarzucenia swojemu posiłkowi składającemu się z kanapek z szynką i masłem, kurczaka curry i hot dogów ze smażoną cebulką. „Przychodzimy tu prawie co roku, dziś nie zaplanowaliśmy niczego na lunch”. Bez żalu.
„Musimy znaleźć złoty środek między oferowanym asortymentem a duchem witryny. Sądząc po opiniach, inwestycja się opłaciła”.
Oczywisty ruch premium, który nie powinien przesłaniać popularnych korzeni wydmy: podczas gdy witryna ma około 2 milionów wizyt rocznie , schody wejściowe przez wioskę domków odnotowały dokładnie 1 123 908 osób w 2024 roku. Właściciel Snack de la Dune, Éric Lamarens, który prowadzi również piekarnię Aiguillon w Arcachon, zapewnia, że to zapewnia, zwłaszcza dzięki ekologicznej kanapce z szynką i masłem w cenie początkowej 5,50 euro. Nie ma się czego wstydzić „w porównaniu z przeciętnymi produktami na plaży” – wzdycha. To samo dotyczy producenta lodów: „Staramy się pokryć cały przedział cenowy, zwłaszcza gdy jest rodzina” – dodaje Petra Skufca, której włoskie lody o smaku waniliowym zaczynają się od 4,50 euro.
„Trzeba było być rygorystycznym”Przewodnicząca stowarzyszenia Grande Dune du Pilat (i burmistrz Audenge), Nathalie Le Yondre, opowiada się za „promocją lokalnych produktów”, która działa od momentu otwarcia wioski nowej generacji. „Mogliśmy zdecydować się na mniejszą liczbę usług [hipoteza „renaturyzacji” terenu była rozważana, gdy nabyto prywatne działki, które go obejmowały, przyp. red.], ale wręcz przeciwnie, zdecydowaliśmy się na rewitalizację sklepów. Należy wziąć pod uwagę aspekt ekonomiczny i musimy znaleźć złoty środek między oferowanym asortymentem a charakterem miejsca. W świetle opinii, zakład został wygrany”. I, obalając mimochodem określenie „ekskluzywny”: „Tak naprawdę patrzymy na to z perspektywy promocji” – ripostuje.
Związek zawodowy, który pobiera opłatę licencyjną zależną od obrotów handlowców (równowartość czynszu, przy czym kabiny są przedmiotem umowy o tymczasowym zajęciu trwającej od siedmiu do dziesięciu lat), ma również prawo do przeglądu menu i produktów: „Potrzebujemy przystępnego przedziału cenowego, znajdujemy się na terenie rodzinnym” – uważa Nathalie Le Yondre.
Éric Lamarens z zadowoleniem przyjmuje zmianę w związku zawodowym: „Musieliśmy być bardziej rygorystyczni” – dodaje. Piekarz i właściciel Snack de la Dune martwi się jednak spadkiem sprzedaży w ciągu ostatnich trzech lat. „W lipcu straciliśmy 20%”. Wynika to ze spadku siły nabywczej, ale także, jak ubolewa, z braku widoczności. „To było w specyfikacji: nie ma gabloty przy ladzie. Nie można oglądać żadnych produktów, ani z zewnątrz, ani z wnętrza baru. Ale ludzie muszą zobaczyć, co jedzą, zanim podejdą bliżej. Trzeba będzie ich bardziej słuchać” – ma nadzieję. Pozostaje tylko przywołać „ducha” wydmy.