Podatki od biletów lotniczych: Czy nowe groźby prezesa Ryanair należy traktować poważnie?

Wybuch szefa Ryanaira w związku z potrojeniem podatku solidarnościowego od biletów lotniczych budzi niepokój. Michael O'Leary po raz kolejny ostro skrytykował Francję i zagroził dalszym ograniczeniem działalności.
/2023/07/07/64a7df4c5fe71_placeholder-36b69ec8.png)
Od dwóch tygodni tanie linie lotnicze Ryanair ostrzegają: przestaną obsługiwać Bergerac, Brive i Strasburg. W sumie zniknie 13% ich przepustowości we Francji. Jednak w niedzielę 10 sierpnia, na łamach „Le Parisien” , Michael O-Leary, prezes Ryanair, powiedział, że jest gotowy pójść jeszcze dalej. Chociaż szef Ryanaira zasługuje na uznanie za talent do prowokacji, „to spółka giełdowa, która nie może niczego ogłosić swoim akcjonariuszom, ale dokonuje kalkulacji ekonomicznej” – wyjaśnia Arnaud Aymé, specjalista ds. lotnictwa w Sia.
Dla Ryanaira równanie jest proste: na każdym sprzedanym bilecie marża jest bardzo niska. Ten nowy podatek oznacza dodatkowe 5 euro na bilecie. Według firmy, nie da się go zatem przerzucić na innych, ponieważ powód jego sukcesu jest prosty: bardzo niskie ceny: średnio 40 euro za miejsce, w porównaniu do 150 euro w przypadku tradycyjnych linii lotniczych, takich jak Air France czy Lufthansa, według firmy konsultingowej Sia. Francja nie jest głównym kierunkiem Ryanaira w Europie; zajmuje dopiero piąte miejsce. Co więcej, firmie brakuje samolotów; jej flota jest zbyt mała. Grupa czeka na zamówienia od Boeinga, z którymi ten ostatni ma duże trudności. Dlatego przesunie swoje samoloty na trasy, które uważa za bardziej dochodowe.
Według Arnauda Aymé, inne linie lotnicze mogą skusić się na podobne rozwiązanie. Nowy podatek nie wpłynie na główne francuskie destynacje, takie jak Paryż i Nicea, ale wpłynie na mniejsze. Dyrektor lotniska La Rochelle i przewodniczący Francuskiego Związku Lotnisk ostrzegał już w styczniu: „Samoloty, które zmienią trasę z francuskich lotnisk, będą latać gdzie indziej, w każdym razie w innych krajach”.
Dodatkowy podatek w wysokości 5 euro został wprowadzony, aby zachęcić użytkowników do wybierania mniej zanieczyszczających środków transportu. Według Ademe, na przykład podróż samolotem z Paryża do Barcelony generuje 70 razy więcej gazów cieplarnianych niż pociągiem. Ten podatek solidarnościowy w wysokości 5 euro jest zatem uzasadniony ekologicznie, pod warunkiem, że zostanie przeznaczony na ekologiczny transport lotniczy, pod warunkiem dostępności pociągów, oferujących konkurencyjne ceny na trasach obsługiwanych przez system tanich linii, lub na finansowanie kolei. Jednak tak nie jest. Obecnie podatek ten ma jedynie na celu ograniczenie deficytu.
Francetvinfo