📕 😂 👍🏻

Kilka lat temu często mijałem przydrożny stragan z lodami w budowie. Przez tygodnie dach tego straganu, gigantyczny biały wir z włókna szklanego, leżał na ziemi obok konstrukcji, czekając na opuszczenie dźwigiem na ukończony, stożkowaty budynek. Wiedziałem, co miał symbolizować, ale za każdym razem, gdy na niego patrzyłem, moją instynktowną pierwszą myślą było : „Jest tam gigantyczna emoji kupy” .
Keith Houston w swojej historii emoji, Face With Tears of Joy , twierdzi, że emoji „stały się tak wszechobecne w naszym piśmie, tak codzienne, że powinniśmy mówić o nich jednym tchem z gramatyką i interpunkcją”. Nie wiem nic o gramatyce, która wydaje się być tak fundamentalna dla języka, mówionego i pisanego, jak same słowa. Cel interpunkcji? Zdecydowanie. Podczas gdy lekka, dowcipna mieszanka popkultury i historii technologii w Houston zastanawia się, czym dokładnie są emoji — symbolami? Słowami? Piktogramami? Pismem? Językiem? — jego twierdzenie, że te małe obrazki stały się nierozerwalną częścią naszej kultury, a może nawet naszej podświadomości, wydaje się wiarygodne, a gigantyczna emoji kupy przy autostradzie jest tego przykładem.

Slate otrzymuje prowizję od zakupów dokonanych za pośrednictwem linków na tej stronie. Dziękujemy za wsparcie.
„Face With Tears of Joy” zagłębia się w historię języka pisanego, który narodził się z obrazków przedstawiających rzeczywiste przedmioty – ideogramów – a następnie przekształcił się w symbole dźwięków mówionych. Pismo klinowe, hieroglify i znaki chińskie powstały w ten sposób, więc, jak pisze Houston, „kuszące jest wyobrażenie sobie, że emoji również mogą kiedyś stać się prawdziwym pismem dzięki podobnemu mechanizmowi”. Jednak projekty takie jak bełkotliwe „przełożenie” Moby Dicka na emoji z 2009 roku tylko pokazały, jak mało prawdopodobne jest to stwierdzenie. Emoji nie mają przecież żadnego znaczącego związku z językiem mówionym, a języki, którymi posługują się użytkownicy emoji, mają już swoje własne formy pisane. Emoji są w całości fenomenem komunikacji tekstowej.
Houston śledzi pojawienie się emoji aż do ich ojczyzny w Japonii, gdzie urządzenia tak prymitywne jak pagery obsługiwały małe pikselowe obrazki, które użytkownicy uważali za zachwycające. (Używa terminu emoji zarówno dla pojedynczego glifu, jak i dla całego leksykonu obrazów, z szacunku dla tych japońskich korzeni). Istnieją pewne debaty na temat tego, kto dokładnie stworzył pierwsze emoji, ale początkowo zasługa przypadła inżynierowi o imieniu Shigetaka Kurita, który stworzył czcionkę złożoną z symboli dla telefonów komórkowych pod koniec lat 90. Od samego początku emoji odzwierciedlały zainteresowania ich twórców. Według Houstona, Kurita „dodał symbole dłoni wykonujących gesty 'kamień', 'papier' i 'nożyce', ponieważ uważał, że mogą być przydatne w grach mobilnych”, a oprócz bardziej ogólnego emoji sedana, umieścił jedno SUV-a, „ponieważ Kurita jeździł nim za każdym razem, gdy jeździł na snowboardzie”.
Emoji zyskało popularność na Zachodzie w latach 2010., kiedy Apple udostępniło kolorowe, szczegółowe wersje na iPhone'a. Google dodało kilka piktogramów, które nazwało „goomoji”, do Gmaila w latach 2000. i podjęło ważny krok, składając petycję do organizacji Unicode Consortium o nadzorowanie standaryzowanego kodowania emoji. Jednak dopiero wszechobecność tekstu w wysokiej rozdzielczości sprawiła, że emoji stały się powszechne poza Japonią. Fragmenty książki „Face With Tears of Joy” poprzedzające to wprowadzenie zapewniają nostalgiczną podróż dla wczesnych użytkowników, z przystankami przy tak sugestywnych innowacjach, jak czcionka Zapf Dingbats w pierwszych komputerach Macintosh, czy niegdyś powszechne emotikony.
Houston nie używa wystarczającej liczby emotikonów, z których pierwszy został zaproponowany w 1982 roku przez informatyka Scotta E. Fahlmana na elektronicznej tablicy ogłoszeń Uniwersytetu Carnegie Mellon. Forum dyskusyjne, w którym można było pisać wyłącznie tekstem, będące wówczas jedną z głównych form komunikacji online, miało pewien problem: nie zawsze było jasne, kiedy ktoś żartuje. Fahlman zaproponował, aby takie posty zawierały „znacznik” składający się z dwukropka, myślnika i nawiasu zamykającego (sekwencji znaków, której teraz nie mogę wpisać bez przetworzenia jej przez edytor tekstu w emotikonę).
Choć emotikony były prymitywne, rozwiązywały istotny problem w tych rodzących się formach komunikacji. Posty online miały nieformalny charakter, niczym rozmowa, ale brakowało im elementów języka mówionego, które nie są słowami: tonu głosu, mimiki, gestów, śmiechu. Ten brak kontekstualnego charakteru jest często obwiniany za to, jak łatwo interakcje online mogą przerodzić się w nieporozumienia i waśnie. Niektórzy bardzo utalentowani pisarze potrafią przekazać wszystko, co chcą powiedzieć, samymi słowami, ale wraz z pojawieniem się internetu niezliczone osoby z podstawowymi umiejętnościami pisarskimi zostały nagle wciągnięte w często drażliwe wymiany zdań bez pomocy pozatekstowych określeń, które sprawiają, że interakcje osobiste stały się dla większości z nas o wiele bardziej zrozumiałe. Dlatego, aby zrekompensować tę różnicę, przekształcili mimikę twarzy w znaki interpunkcyjne.
Twarze pozostają jednymi z najczęściej używanych emoji, co potwierdza artykuł z 2019 roku autorstwa językoznawczyń Gretchen McCulloch i Lauren Gawne, „Emoji as Digital Gestures”, który, jak donosi Houston, „przekonująco dowodzi, że emoji działają jako język ciała w sieci”. Popularne emoji, które nie są twarzami — serce, złożone dłonie, machająca ręka, skrzywione oczy — wszystkie zastępują gesty lub wyrażenia uczuć, które nie zawsze są łatwe do przekazania samym tekstem. To jest podstawowa użyteczność emoji, część warta tysiąca słów — słów, których wielu z nas nie jest w stanie skutecznie kontrolować, nawet gdybyśmy chcieli. Bez serc i uśmiechniętych buźek emoji prawdopodobnie pozostałyby rzadko używaną ciekawostką, jak wskazujące dłonie i płatki śniegu z Zapf Dingbats.
Zamiast tego, emoji eksplodowało gdzieś w 2011 roku, a jedną z głównych przyjemności, jakie daje Face With Tears of Joy, jest okazja, jaką oferuje, by powrócić do kultury online z lat 2010., kiedy internet wciąż wydawał się fajny. Tak, ludzie protestowali przeciwko monochromatycznym odcieniom skóry pierwszych zestawów emoji przedstawiających ludzi i lobbowali za większą różnorodnością kolorów włosów i karnacji, a także możliwością przedstawiania par tej samej płci i kobiet w pułapkach zawodów innych niż tancerka. I tak, czasami skutkowało to marudnymi tweetami w stylu „Czekałem wieki na emoji rudego i TO jest ono?? E, halo?” — udokumentowane w nieocenionym źródle internetowym Emojipedia . Jednak tym sporom brakowało zakorzenionej goryczy, charakterystycznej dla dzisiejszej kultury internetowej, i przez większą część dekady każdy nowy emoji był zapowiadany zabawnymi doniesieniami prasowymi i absurdalnymi kontrowersjami dotyczącymi takich kwestii, jak miejsce, w którym Google powinno umieścić plasterek sera w symbolu cheeseburgera. (Początkowo był on przedstawiany pod kotletem, co jest oczywiście bardzo niepoprawne).
W latach 2010. emoji stanowiły pozornie niewyczerpane źródło błyskotliwych, lekkich wiadomości i pogawędek przy kawie o tym, które glify zyskały aprobatę Unicode Consortium i o pomysłowych sposobach ich wykorzystania. Większa różnorodność dostępnych obrazów dała użytkownikom możliwość przekształcenia emoji bakłażana i brzoskwini w synonimy części ciała, a emoji lakieru do paznokci w symbol beztroski. Jak podaje Houston Chronicles, serwisy randkowe i naukowcy, którzy je badali, korelowali używanie emoji z częstotliwością kontaktów seksualnych (użytkownicy częściej używający emoji uprawiali seks częściej), zauważając jednocześnie, że emoji w profilu sprawiały, że właściciel wydawał się mniej inteligentny w oczach innych użytkowników serwisu.
Australijski minister spraw zagranicznych odpowiedział na wywiad, używając wyłącznie emoji. Prezydent Barack Obama podziękował japońskiemu premierowi Shinzo Abe podczas wizyty państwowej za liczny wkład jego kraju w kulturę międzynarodową „i oczywiście emoji”. BuzzFeed stworzył narzędzie do śledzenia wyborów parlamentarnych w 2018 roku, które umożliwiało użytkownikom odpowiadanie na wiadomości za pomocą emoji. W 2015 roku redaktorzy Oxford English Dictionary wybrali emoji, po którym książka Houston została uznana za Słowo Roku. Kocimiętka w postaci porównań pokoleniowych doprowadziła do artykułów, w których zauważono, że emoji z twarzą ze łzami radości kojarzy się ze śmiechem milenialsów, podczas gdy przedstawiciele pokolenia Z używają emoji czaszki, aby zasygnalizować, że znaleźli coś śmiertelnie zabawnego. Każdy, kto spędził trochę czasu w sekcjach komentarzy w mediach społecznościowych, zauważy również, że w ciągu ostatnich pięciu lat określenie „twarz ze łzami radości” nabrało ostrzejszego wydźwięku, ponieważ obecnie jest często używane do wyrażania szyderstwa z wypowiedzi przeciwników politycznych. Wygląda na to, że nic dziś nie może pozostać wolne od trolli.
Emoji wciąż dostarczają chwil radości. Niedawno z przyjacielem zakończyliśmy wymianę SMS-ów, umawiając się na letnią wizytę z 🌳 i 🌞, jako przypomnienie, że nawet w trudnych czasach możemy znaleźć ukojenie w naturze. Jednak problem, który rozwiązały emoji – brak niewerbalnych modyfikatorów w komunikacji tekstowej – może powoli tracić na znaczeniu. W miarę jak media społecznościowe przechodzą z postów tekstowych na krótkie filmy, zazwyczaj nie potrzebujemy żółtej emotikony, aby wiedzieć, kiedy rozmówca się śmieje lub jest sarkastyczny. (Oczywiście, emoji wciąż się przydaje, gdy chcesz dodać komentarz do filmu). Być może nadejdzie dzień, gdy ludzie przejeżdżający obok stoiska z lodami będą myśleć tylko o kremowych mrożonych deserach. Ale nie ja – przynajmniej na razie.