Artykuł redakcyjny. Sprawa Brigitte Macron, symbol zagrożenia, jakie niosą ze sobą fake newsy

Dla tych, którzy uważają, że fake newsy nie są szkodliwe, mamy przykładowy przykład, który skłania nas do refleksji nad zagrożeniami dla demokracji. Od kilku lat krążą fałszywe informacje, że Brigitte Macron „urodziła się mężczyzną”. To, co pierwotnie było jedynie złośliwym oskarżeniem, ograniczonym do skrajnie prawicowych kont we Francji, nabrało międzynarodowego wymiaru, odbijając się głośnym echem w amerykańskich mediach społecznościowych. Do tego stopnia, że Emmanuel i Brigitte Macron wnieśli pozew o zniesławienie przeciwko amerykańskiemu influencerowi, a proces zaplanowano na koniec 2025 roku. Oczywiście, zjawisko to nie jest nowe. Georges Pompidou i Pierre Bérégovoy, każdy w swoim czasie, musieli stawić czoła odrażającym kłamstwom, mającym na celu destabilizację polityczną . Innym symbolicznym przypadkiem jest szalona plotka o chorobie, a następnie śmierci Isabelle Adjani . Różnica w stosunku do dnia dzisiejszego polega oczywiście na medialnym echu, jaki zapewniają media społecznościowe. Sprawa Brigitte Macron należy do „trzech najpopularniejszych teorii spiskowych z miliardem wyświetleń w samych krajach francuskojęzycznych. Nie mamy żadnego porównania z tematem, który rozprzestrzeniłby się tak szybko” – wyjaśnił Thomas Huchon, specjalista od fake newsów, w programie „Secrets d'info” na kanale France Inter. To właśnie niewątpliwie skłoniło prezydenta Republiki do ponownego zdementowania fałszywych informacji o swojej żonie w wywiadzie dla „Paris Match” opublikowanym 19 sierpnia. „Stało się to tak powszechne w Stanach Zjednoczonych, że musieliśmy zareagować. Chodzi o obronę prawdy” – wyjaśnia głowa państwa. Postępując w ten sposób, Emmanuel Macron przyjmuje strategię komunikacyjną radykalnie odmienną od tej, którą wcześniej praktykowała klasa polityczna: gra obojętnością, aby nie dać przyczółka dezinformacji. Teraz Pałac Elizejski przewodzi i kontratakuje.
L'Est Républicain