Manon Aubry zaprzecza jakiemukolwiek odzyskaniu przez LFI ruchu blokady z 10 września

Podczas gdy La France Insoumise stanęła na czele poparcia dla ruchu blokującego zamachy z 10 września , stając się pierwszą partią polityczną, która poparła go w tę niedzielę, partia Jean-Luca Mélenchona zaprzecza jakimkolwiek próbom ożywienia politycznego, na co zwróciła uwagę Manon Aubry w TF1 w środę, 20 sierpnia.
„Możemy przede wszystkim rozmawiać o politycznym poparciu dla ruchu, którego zasadnicze żądania podzielamy, a mianowicie o obaleniu głęboko niesprawiedliwego budżetu” – bronił zbuntowany europoseł, odnosząc się do kilku propozycji wysuniętych przez premiera François Bayrou latem tego roku, takich jak zniesienie dwóch świąt państwowych.
Zanim dodamy: „Mówimy po prostu (...), że chcemy oddać się na służbę temu ruchowi, wesprzeć go, podtrzymać, aby istniała forma powszechnej krytyki, a ta powszechna krytyka znalazła odzwierciedlenie w parlamentarnej krytyce w Zgromadzeniu Narodowym”, co byłoby równoznaczne z odrzuceniem budżetu.
LFI chce działać na dwóch frontach, aby doprowadzić do upadku rządu, którego domaga się od miesięcy. Jeden „w parlamencie poprzez natychmiastowy wniosek o wotum nieufności”, a drugi „na miejscu poprzez powszechną mobilizację społeczną” – apelowali Jean-Luc Mélenchon i kilku zbuntowanych liderów w „La Tribune Dimanche” w ten weekend.
Ruch 10 września zrodził się w wyniku nawoływań do blokady mediów społecznościowych, które napływały z różnych stron, w szczególności w odpowiedzi na żądania rządu dotyczące cięć budżetowych.
Chociaż inicjatywa początkowo wyszła od konta skrajnie prawicowego, które chce bronić „suwerennej Francji” i twierdzi, że jest „przywiązane do chrześcijańskich korzeni Francji”, szybko rozprzestrzeniła się na żądania przemawiające do lewicy, takie jak podwyżki płac.
LFI to partia polityczna, która wyraziła najsilniejsze poparcie dla tego ruchu. Choć nie sprzeciwia się jego podejściu, część lewicy jest bardziej ostrożna. W wywiadzie dla „Libération”, sekretarz krajowa Ekologów, Marine Tondelier, zasugerowała w środę, że jej partia wesprze ruch, apelując jednocześnie do partii, aby go nie wykorzystywały.
Jeśli chodzi o Zgromadzenie Narodowe, skrajnie prawicowa partia wyraziła obawę, że 10 września „stanie się narodowym dniem lewicy”, jak powiedział europoseł Matthieu Valet, w wywiadzie dla France Inter w poniedziałek. „To zgromadzenie, które miało być popularne, a obawiam się, że przerodzi się w demonstrację z piekła rodem” – dodał, nie pozostawiając wątpliwości co do udziału zwolenników Le Pen.
BFM TV