Sąd Najwyższy jest zdecydowany przekształcić głosowanie w ograniczony przywilej

Zapisz się na Slatest, aby codziennie otrzymywać na skrzynkę pocztową najciekawsze analizy, krytykę i porady.
W Stanach Zjednoczonych nasza możliwość głosowania powinna być chroniona prawem. Jednak w 60. rocznicę uchwalenia Ustawy o prawach wyborczych (Voting Rights Act), prawo to jest łamane, aby uniemożliwić wyborcom i ich prawnikom obronę tej wolności w sądzie.
Nasze sądy to współczesny plac publiczny, gdzie każdy może stawić czoła niesprawiedliwości, pociągnąć władzę do odpowiedzialności i bronić swoich praw. Przez pokolenia sądy pomagały zapewnić równy dostęp do głosowania, obalając rasistowskie gerrymanderingi i dyskryminujące przepisy wyborcze.
Teraz jednak ten obszar publiczny zostaje ogrodzony, a w niektórych miejscach sprawia wrażenie, jakby budowano wokół niego trwały mur.
Najpoważniejszy cios nadszedł w 2013 r., gdy Sąd Najwyższy unieważnił ustawę o prawach wyborczych w sprawie Shelby County v. Holder , skutecznie kończąc procedurę wstępnej akceptacji, która wymagała, aby stany i miejscowości, w których występowała dyskryminacja, uzyskały federalną zgodę przed zmianą prawa wyborczego.
W imieniu większości sędzia John Roberts twierdził, że „plaga dyskryminacji rasowej w głosowaniu” została w dużej mierze wyeliminowana, co wielu uznało za niebezpiecznie przedwczesne. Jak ostrzegała sędzia Ruth Bader Ginsburg w zdaniu odrębnym, zakończenie procedury wstępnej akceptacji było jak „wyrzucenie parasola w ulewę, bo nie chce się zmoczyć”.
Teraz, po zniesieniu wstępnego zatwierdzenia w ramach Sekcji 5, sąd zbliża się do wycięcia kolejnego kluczowego elementu Ustawy o Prawach Wyborczych (VRA), z dwoma możliwymi kierunkami ataku. Jednym z celów , który w ciągu ostatnich dwóch lat przyciągnął coraz większą uwagę, jest możliwość wykorzystania VRA przez podmioty prywatne do kwestionowania praktyk motywowanych rasowo, które ograniczają prawo do głosowania. Jeśli sąd poprze stanowisko przyjęte przez 8. Okręg, tylko Departament Sprawiedliwości będzie mógł wnosić sprawy na podstawie Sekcji 2 Ustawy o Prawach Wyborczych (VRA).
Sąd obrał jednak drugą drogę, by jeszcze dobitniej zlikwidować VRA. W sprawie, której termin rozpatrywania wyznaczono na październik 2025 r., sąd wydał nakaz zamknięcia rozprawy po godzinach zaledwie w zeszłym tygodniu – w przededniu 60. rocznicy powstania VRA – sygnalizując plany rozpatrzenia konstytucyjności sekcji 2 i jej dalszej wykonalności.
Tymczasem Departament Sprawiedliwości Donalda Trumpa nie wykazał żadnego zainteresowania egzekwowaniem praw wyborczych; usunął zawodowych prawników z Sekcji Praw Wyborczych, wycofał się z kluczowych spraw, a nawet rozpoczął ściganie urzędników wyborczych, co jest rodem z podręcznika Projektu 2025 .
W miarę jak dostęp do sądów staje się coraz trudniejszy, władza wykonawcza zwiększa zagrożenie, popierając rozporządzenie wykonawcze Trumpa wymierzone w niezależne systemy wyborcze i promując niebezpieczną ustawę SAVE Act , która obecnie oczekuje na zatwierdzenie przez Senat USA.
Te propozycje zmusiłyby Amerykanów do przedstawienia określonych dokumentów rządowych tylko po to, by zarejestrować się do głosowania – co byłoby trudnym zadaniem dla dziesiątek milionów osób, które nie mają dostępu do tych dokumentów, ale wciąż próbują korzystać ze swoich praw, mimo że sądy stają się coraz mniej chętne do rozpatrywania ich roszczeń. Wszystko w imię powstrzymania „oszustw wyborczych”, które w tym kraju nie istnieją na żadnym istotnym poziomie.
Jeszcze przed wprowadzeniem tych propozycji sądy utrudniały osobom fizycznym i organizacjom walczącym o prawa obywatelskie kwestionowanie dyskryminujących przepisów wyborczych. Kiedy znalezienie prawnika staje się trudne – a wygrana w sądzie jest niemal niemożliwa – osoby o złych zamiarach mogą swobodnie tłumić głosy bez obawy przed konsekwencjami. Niebezpieczeństwo jest większe, gdy duże kancelarie prawne są atakowane przez administrację. Żaden prawnik nie może nie zrozumieć przesłania: jeśli podejmiesz się spraw, którym ta administracja się nie podoba, takich jak te dotyczące obrony praw wyborczych, twoje źródło utrzymania może być następne.
Przez dwie dekady, w miarę jak Sąd Najwyższy rozwiązywał ustawę VRA, tłumienie głosów ewoluowało. Stało się sprawą administracyjną – opartą na papierkowej robocie, zamieszaniu, niedogodnościach i ciągle zmieniających się przepisach. Amerykanie przechodzą przez coraz więcej przeszkód, żeby zagłosować. Choć może nie jest to tak oczywiste, jak konieczność odgadnięcia prawidłowej liczby żelków w słoiku, to i tak jest to destrukcyjne.
Sąd Najwyższy osłabił Ustawę o prawach wyborczych, pozbawiając ją podstawowych zabezpieczeń, które Kongres niegdyś wprowadził w celu obrony prawa do głosowania. Z każdym nowym orzeczeniem sądowym polityka antywyborcza zyskuje na popularności.
W ciągu 24 godzin od wyroku w sprawie Shelby County v. Holder , Teksas przywrócił surowe prawo dotyczące dokumentów tożsamości ze zdjęciem, wcześniej zablokowane z powodu nacisków na wyborców czarnoskórych i latynoskich. Dwa miesiące później Karolina Północna uchwaliła prawo, które skróciło głosowanie przedterminowe o tydzień, zakończyło rejestrację w dniu wyborów i wprowadziło surowe zasady dotyczące dokumentów tożsamości – później uchylone za naciski na wyborców czarnoskórych „ z niemal chirurgiczną precyzją ”.
Następnie w sprawie Brnovich przeciwko DNC sąd jeszcze bardziej utrudnił udowodnienie, że prawo wyborcze dyskryminuje ze względu na rasę. Orzeczenie to dało stanom szerokie pole manewru w uchwalaniu restrykcyjnych przepisów, nawet takich, które nieproporcjonalnie szkodzą wyborcom kolorowym, pod warunkiem, że mogliby twierdzić , że „zachowują integralność procesu wyborczego”. Był to poważny cios dla art. 2 ustawy o prawach wyborczych (VRA), głównego narzędzia walki z tłumieniem głosów w sądzie.
Sekretarz stanu Georgii, Brad Raffensperger, powołał się na orzeczenie w sprawie Brnovicha , aby uzasadnić ustawę SB 202 , ustawę o „ omnibusowym tłumieniu głosów ”, uchwaloną po przegranej Trumpa w wyborach w 2020 roku. Od tego czasu dane pokazują, że ustawa ta nieproporcjonalnie dotyka czarnoskórych wyborców – ten sam rodzaj dyskryminacji, który Brnovich utrudnił do zakwestionowania w sądzie, osłabiając Sekcję 2, pochodzącą z tego samego rodzaju prawa, które zostałoby wstrzymane, gdyby wstępne zatwierdzenie Sekcji 5 nie zostało zniweczone w sprawie Shelby .
Raffensperger nadzoruje obecnie czystkę obejmującą prawie 500 000 wyborców , jedną z największych w historii USA. Nowa analiza pokazuje, że gdy osoby prawdopodobnie przeprowadzające się poza stan są usuwane z rejestrów wyborców, czarnoskórzy wyborcy są nadreprezentowani – co budzi znane obawy dotyczące dyskryminacji, której dzisiejsze, ograniczone narzędzia prawne ledwo sobie radzą.
Teraz to osłabione narzędzie stoi w obliczu jeszcze większego zagrożenia. W maju tego roku federalny sąd apelacyjny po raz drugi orzekł , że tylko prokurator generalny USA – a nie osoby prywatne ani organizacje walczące o prawa obywatelskie – może wnosić pozwy na podstawie sekcji 2. Decyzja ta obowiązuje w siedmiu stanach i zablokowałaby większość egzekwowania ustawy VRA w przypadkach, gdy Departament Sprawiedliwości odmawia podjęcia działań.
Sąd mógłby pójść dalej i podjąć decyzję na szczeblu krajowym, pozostawiając jedynie Departamentowi Sprawiedliwości możliwość wniesienia pozwu w celu ochrony praw wyborczych, co nie jest priorytetem w tej i innych administracjach republikańskich.
Sześćdziesiąt lat po podpisaniu ustawy VRA Sąd Najwyższy najwyraźniej uparcie ignoruje historię i pozbawia obywateli możliwości wykorzystania jej do obrony swojego prawa do głosowania.
Ustawa o prawach wyborczych Johna Lewisa, ponownie wprowadzona przez senatora Raphaela Warnocka, nie cofnie wszystkich szkód wyrządzonych przez Sąd Najwyższy. Odnowi jednak obietnicę ustawy o prawach wyborczych (VRA), przywracając wstępną akceptację, powstrzymując czystki głosów z powodu braku aktywności i zapewniając obywatelom możliwość dochodzenia sprawiedliwości w sądzie.
Ostatecznie żyjemy w erze, w której ciężar ochrony demokracji spoczywa na jednostkach. Nie tak powinno być. Głosowanie to prawo, a nie przywilej ani test wytrzymałości.
Jednak w 60. rocznicę uchwalenia Ustawy o prawach wyborczych – prawa, które miało powstrzymać Jima Crowa przed wejściem do sądu – powoli wracamy do ery, w której sprawiedliwość będzie poza zasięgiem tych, którzy jej najbardziej potrzebują.
