Val de Briey. Pchli targ: Czy żałujesz, że kupiłeś ten przedmiot na swoim stoisku?

125 wystawców, którzy kupili swoje metry bieżące na pchli targ w Val de Briey w tę niedzielę, 7 września, uśmiecha się. Słońce świeci, a co za tym idzie, odwiedzający również. Czy to na Avenue du Roi-de-Rome , Rue de la Kaukenne, czy Rue Alice-Lavallée, okazji w niskich cenach nie brakuje. Ale wiemy, że pośród zestawu do kawy, który sprzedajemy, żeby kupić coś nowocześniejszego, czy dziecięcych gier, które porzuciliśmy, bo dzieci podrosły, znajduje się niezwykły przedmiot, dla którego biło nasze serce... ale którego zakupu żałujemy.
Thomas prezentuje je otwarte, ku ciekawości przechodniów. Wewnątrz drewnianego pudełka znajduje się korkociąg z otwieraczem do butelek, termometr, metalowy korek i szczelny naszyjnik Bachusa. Ale to nie wszystko! Pudełko jest również wyposażone w figury do gry w szachy! „Patrz, szachownica jest po drugiej stronie, na zamkniętym pudełku”. Dla wystawcy, który przyjechał z Valleroy, nie jest to zakup, którego należy żałować, bo to prezent! „To prezent, który Sovab zaoferował w prezencie świątecznym kilka lat temu. Były tam dwie butelki wina i terrina”. Czy prezent mu się spodobał? „Tak! Nic w nim nie zostało” – uśmiecha się Thomas. „Ale nigdy nie grałem nim w szachy…”. Ma nadzieję dostać za niego 5 euro.
Przedmiot, wciąż w tekturowym pudełku, jest zainstalowany nieco za stoiskiem Sylviane. Wykonany z białego plastiku, zawiera metalowy koszyczek. „Dzięki temu unikniesz wrzucania szparagów bezpośrednio do wody” – wyjaśnia Musterian. I czyż to nie jest dobre, z dobrym, starym rondlem? „Załóżmy, że jeśli szparagi będą przegotowane, zmiękną i nie będą stały prosto. Tutaj nie mamy tego problemu. Trzymają się na miejscu”. Czy ten przedmiot był często używany w jej domu? „Dość często, tak! Nie żałuję zakupu. Ale teraz gotuję dużo rzeczy na parze. Więc się go pozbywam”. Cena: 2 euro.
Ten przykuwa wzrok swoim vintage'owym designem, okrągłym z dwoma małymi uchwytami na końcu i dość ciężkim wyglądem, ponieważ jest wykonany z żeliwa. Poza tym, jego obecny właściciel myli się co do jego funkcji. „Nie, nie, to nie do robienia naleśników. Pozwala na robienie wafli, które wkłada się do gałek lodów!” – odpowiada jego kolega z targu staroci. Sprzedaje go za 10 euro. Po krótkim researchu mówią nawet o żelazku do briceletów z delikatnymi wzorami reprodukowanymi na ciasteczkach. „Sprzątam domy. Oddaję stowarzyszeniom, zwłaszcza Secours Catholique, wszystkie ubrania i drobiazgi codziennego użytku. Resztę odsprzedaję” – zdradza Jean-Marc Genet. „Przedmioty zabierają ludzi w podróż przez czas i przestrzeń”.
Le Républicain Lorrain