Rozczarowujący w rywalizacji indywidualnej, szabla kobiet i szpada mężczyzn będą musieli odrobić porażkę drużynową na Mistrzostwach Świata

Zaletą rozgrywania Mistrzostw Świata bez udziału publiczności, a w najlepszym razie z udziałem garstki widzów, jest brak różnicy w trybunach między dniem finałów a dniem eliminacji. W obu przypadkach to nie hałas jest niepokojący. W gruzińskiej niekonsekwencji, Mistrzostwa Świata w Tbilisi zostały we wtorek przerwane w pół kroku przez dzień kwalifikacyjny, który został tam, bez żadnego znaczenia, zorganizowany dla drużynowych konkurencji w szabli kobiet i szpadzie mężczyzn. Ponieważ szermierka międzynarodowa nie stroni już od nieregularności, ta runda rozgrzewkowa nie zaniepokoiła nawet nikogo, ponieważ francuscy szabliści byli zwolnieni z obowiązku.
I być może nie było tak źle dla światowych liderek, które miały czas na przetrawienie porażki w poniedziałkowym turnieju indywidualnym , aby skupić się na przygotowaniach do tego finałowego etapu sezonu, tego ostatniego wysiłku, w którym będą faworytkami do tytułu. Z Sarą Balzer, Sarah Noutchą i Toscane Tori w poniedziałkowych ćwierćfinałach, The Blues mieli szansę na bezprecedensowe awansowanie do grupy na podium Gruzji, ale trio poniosło porażkę na początku finałowej czwórki, pozostawiając po sobie gorycz, którą trzeba było wyrzucić z siebie.
„Nie spieszyliśmy się ” – zapewnia Matthieu Gourdain, dyrektor generalny kobiecej drużyny szabli. „Wszystkim trzem udało się osiągnąć coś większego, więc poza rozczarowaniem, odczuwaliśmy głównie frustrację. Przeprowadziliśmy indywidualne i grupowe podsumowania, starając się określić bieżące potrzeby każdej z osób i zaplanować przyszłość”.
(*) Pomimo bycia faworytami w zawodach drużynowych, Blues zajęli czwarte miejsce, bez medalu.
Musiałem ich przycisnąć, na początku nie podchodziliśmy do tego poważnie, nie mieliśmy prawa zaczynać w ten sposób.
Hervé Faget, dyrektor generalny męskiej szpady
Szermierze musieli zmierzyć się z pułapką zastawioną przez Wielką Brytanię, począwszy od wtorku, w fazie wstępnej. Niedawni mistrzowie Europy w tej konkurencji w Genui , Paul Allègre, Alexandre Bardenet, Gaétan Billa i Luidgi Midelton, nie mieli miejsca na błąd w starciu z Brytyjczykami, dwa dni po tym, jak wygrali również konkurencję indywidualną. Pomimo przegranych dwóch pierwszych sztafet (7-10), The Blues ostatecznie wygrali z przewagą (45-31) i potraktują to jako miły sygnał, podczas gdy Amerykanie czekają na nich w 1/8 finału, aby rozpocząć walkę o podium.

Paul Allègre (z lewej) i Luidgi Midelton na Igrzyskach Paryż 2024. (P. Lahalle/L'Équipe)
„Musiałem ich popychać, na początku nie podchodziliśmy do tego poważnie, nie mamy prawa tak zaczynać ” – mówi Hervé Faget, dyrektor generalny szpady mężczyzn. „Nie ma już małych drużyn, wiemy, że konkurencja jest ogromna. Jeśli nie będziemy traktować przeciwników poważnie, możemy zostać znokautowani od razu, widzieliśmy to na przykładzie Duńczyków, którzy wyeliminowali Czechów, brązowych medalistów olimpijskich. Ale daliśmy radę i ważne było, żeby wrócić do gry po zawodach indywidualnych. Musieliśmy się zmobilizować, bo jak się spadnie z konia, trzeba od razu na niego wsiąść, a nie rozpamiętywać. Chcieli wrócić na właściwe tory, zaledwie trzy godziny po zawodach poprosili o spotkanie, przypomnieliśmy im o naszych wartościach i umiejętnościach. Będzie ciężko, ale jesteśmy gotowi do walki”.
L'Équipe