Tour de France kobiet 2025. Po pierwszym weekendzie liderki już patrzą sobie w oczy.

Choć trudno było dokładnie określić, na jakim miejscu przed Grand Départ stała Pauline Ferrand-Prévot , pretendentki do ostatecznego zwycięstwa opuszczą Bretanię w poniedziałek z zadartą głową. Tak, francuska liderka zespołu kolarskiego Visma-Lease jest w dobrej formie i nie przyjechała jako obserwatorka na swój pierwszy Tour de France. Po godnej podziwu pracy w służbie Marianne Vos w sobotę , „PFP” spędziła niedzielę ponownie na czele. Na krótko odjeżdżając u boku Niewiadomej, prezentuje imponującą formę. Nie wiemy jeszcze, jak poradzi sobie na dużych podjazdach, które czekają peleton w ciągu ostatnich trzech dni Touru, ale jej utrata wagi (4 kg przed startem) sugeruje, że mogłaby tam czuć się stosunkowo komfortowo.
W zeszłym roku, po ostatnim etapie na szczycie Alpe d'Huez, Niewiadoma (Canyon-Sram) i Vollering (który ukończył wyścig z FDJ-Suez) dzieliły cztery sekundy w klasyfikacji generalnej. Zawodniczki zajmują odpowiednio 4. i 5. miejsce , z zaledwie trzema sekundami przewagi, co wciąż jest na korzyść Polki. Niewiadoma, zaskakująca zwyciężczyni Grande Boucle w 2024 roku, zrobiła w Bretanii bardzo dobre wrażenie. Z pewnością będziemy ją obserwować do samego końca. Anna van der Breggen (SD Worx), 7. miejsce , i Pauliena Roojakers (Fénix-Deuceuninck), 8. miejsce , również pozostają w szeregach najlepszych.
Po Marlen Reusser (Movistar), która chorowała i jako pierwsza wycofała się z wyścigu w sobotę, pomimo niedawnego zajęcia 2. miejsca w Giro, Włoszka Elisa Longo-Borghini (ZEA-ADQ), zwyciężczyni Giro d'Italia, ucierpiała w sobotę, a w niedzielę jeszcze bardziej. Na mecie wyboistego etapu, który wciąż oferował 2000 metrów przewyższenia, skondensowanych do 110 km, włoska mistrzyni finiszowała prawie dwie minuty za liderkami. W klasyfikacji generalnej traci już 2'58'' i wydaje się, że nie ma już szans na zwycięstwo.
Le Dauphiné libéré