Harvard przedstawia prawny plan walki z kampanią zemsty Trumpa

System prawny w tym kraju od dawna szczyci się wymierzaniem sprawiedliwości w sposób wyważony. Urzędnicy państwowi muszą przestrzegać skomplikowanego zestawu procedur, zanim będą mogli nałożyć kary na kogokolwiek. Ale wszystko to wydaje się być pominięte w drugiej administracji Trumpa . Nigdzie nie było to bardziej widoczne niż w jego stosunkach z Uniwersytetem Harvarda .
15 maja New York Times opublikował artykuł pod tytułem „Administracja Trumpa eskaluje konflikt na Harvardzie z nowym dochodzeniem Departamentu Sprawiedliwości”. Donosił, że „administracja Trumpa bada, czy polityka rekrutacyjna Harvardu jest zgodna z orzeczeniem Sądu Najwyższego, które zakończyło działania afirmatywne, otwierając nowy front w swoich rozszerzających się wysiłkach na rzecz poskromienia instytucji”. Departament Sprawiedliwości próbuje ustalić, czy proces rekrutacyjny Harvardu został wykorzystany „do oszukiwania rządu” z naruszeniem Ustawy o fałszywych roszczeniach. Ustawa ta nigdy nie miała takiego celu.
Administracja używa go jako narzędzia zemsty, ponieważ Harvard miał czelność sprzeciwiać się różnym edyktom administracji. W zamian Trump i jego podwładni wykorzystują każdą dostępną im dźwignię, aby zmusić uniwersytet do zapłacenia wysokiej ceny za takie działanie.
To jest czysta i prosta zemsta. Zemsta, twierdzi profesor prawa William Miller, jest „szalona, niekontrolowana, subiektywna, indywidualna, nie przyznająca… żadnej reguły przedawnienia”. I przebiega w narastającym cyklu ruchów odwetowych, aż jedna ze stron się podda.
Cykl z Harvardem rozpoczął się 29 stycznia, kiedy prezydent podpisał rozporządzenie wykonawcze wzywające do bardziej rygorystycznego egzekwowania działań rządu przeciwko antysemityzmowi. 3 lutego prezydent Trump mianował osobowość Fox News Leo Terrella na szefa federalnej rządowej Grupy Zadaniowej ds. Zwalczania Antysemityzmu. W dniu ogłoszenia jego nominacji Terrell, którego nazywano „NAJGORSZYM KOSZMAREM HARVARDU”, udał się do X, aby drwić ze szkoły. „Harvard, zaczynam pracę w przyszłym tygodniu!”
Na początku marca Terrell wystąpił w Fox News , aby przedstawić swój plan „bankructwa uniwersytetów poprzez wstrzymanie „każdego dolara federalnego”. Dodał, że „jeśli… uniwersytety nie będą grać według zasad, zgłoś się do prawnika, ponieważ rząd federalny będzie cię ścigał”. Miesiąc później administracja podjęła kroki, aby spełnić groźbę Terrella. Wysłała do Harvardu list, w którym przedstawiła „warunki wstępne, które musi spełnić twoja instytucja, aby zachować dobrą reputację i nadal otrzymywać federalne pieniądze podatników”. Następnie przedstawiła te warunki. „Obejmują one reformę programu dla studentów zagranicznych Harvardu, „aby zapobiec przyjmowaniu studentów wrogich amerykańskim wartościom” i „zgłaszanie rządowi federalnemu każdego zagranicznego studenta, który dopuści się naruszeń zasad postępowania”.
Badanie Harvardu nie dotyczy pieniędzy, jakie uczelnia mogła otrzymać od rządu federalnego, lecz raczej ma na celu zbadanie procesu rekrutacji na uczelnię i stosowanych przez nią programów różnorodności, równości i integracji.
Chciał również, aby Harvard zapłacił za zewnętrzną ocenę „różnorodności poglądów” szkoły do 2028 r. i zatrudnił „masę krytyczną nowej kadry”, jeśli okaże się, że nie jest ona wystarczająco zróżnicowana. To właśnie tam uniwersytet postawił granicę.
Harvard publicznie potępił tę propozycję. „Uniwersytet nie zrzeknie się swojej niezależności ani praw konstytucyjnych”. W krótkim czasie prezydent zagroził cofnięciem statusu zwolnienia podatkowego Harvardu, Departament Bezpieczeństwa Krajowego stwierdził, że może cofnąć certyfikat Harvardu uprawniający do uczestnictwa w Programie wiz studenckich i wymiany, co zagroziłoby zapisom tysięcy studentów zagranicznych, a Departament Edukacji wysłał do Harvardu wniosek o udostępnienie dokumentacji , domagając się informacji na temat wszystkich darowizn z zagranicy, a także informacji dotyczących „wydalonych studentów zagranicznych”.
21 kwietnia Harvard znów zaszokował , wnosząc pozew przeciwko administracji .
Jak można się spodziewać po każdej administracji szukającej zemsty, zareagowała podniesieniem stawki, wszczynając nowe dochodzenia, odcinając wszystkie nowe federalne granty badawcze dla Harvardu, zamrożeniem dodatkowych 450 milionów dolarów federalnego finansowania obiecanego uniwersytetowi, a w czwartek „wiele agencji federalnych wysłało jednocześnie zawiadomienia o zwolnieniach — wpływając na badaczy na całym uniwersytecie, od Wydziału Sztuk i Nauk Ścisłych Harvardu po szkołę medyczną”.
Jak wyjaśnia „New York Times”, „w ciągu czterech i pół tygodnia odkąd Harvard skrytykował żądania rządu, uznając je za zbyt natarczywe, i oświadczył, że nie zamierza się do nich dostosować, administracja wszczęła co najmniej osiem dochodzeń i podjęła inne działania przeciwko uniwersytetowi”.
To prowadzi nas do dochodzenia w sprawie fałszywych roszczeń. Trudno sobie wyobrazić, jak prawo jest wykorzystywane w sposób, w jaki administracja chce je wykorzystywać. Ustawa o fałszywych roszczeniach pochodzi z 1863 r. , kiedy to Kongres, obawiając się, że osoby zaopatrujące Armię Unii bogacą się, oszukując rząd, uchwalił ją. Od tego czasu była wielokrotnie nowelizowana i zabrania komukolwiek „świadomego” składania „fałszywego roszczenia rządowi lub… świadomego składania fałszywego zapisu lub oświadczenia w celu uzyskania zapłaty za fałszywe roszczenie od rządu”.
Jak podaje Times, False Claims Act jest „zwykle stosowany do ścigania rządowych kontrahentów za oszustwa”. A „ubieganie się o uniwersytet na podstawie False Claims Act jest wysoce nietypowe”.
Co więcej, w liście Departamentu Sprawiedliwości dotyczącym rzekomego fałszywego roszczenia Harvardu nie sprecyzowano nawet, co było fałszywym twierdzeniem.
Wydaje się jasne, że to prawo jest wykorzystywane do nękania Harvardu i kontynuowania zemsty Trumpa. Badanie Harvardu nie dotyczy pieniędzy, które uczelnia mogła uzyskać od rządu federalnego, lecz raczej jest to wyprawa wędkarska na temat procesu rekrutacji na uczelnię i jej wykorzystania programów różnorodności, równości i integracji.
Administracja twierdzi, że Harvard nie zmienił swojej polityki rekrutacyjnej po tym, jak Sąd Najwyższy orzekł, że działania afirmatywne są niezgodne z konstytucją. Departament Sprawiedliwości Trumpa najwyraźniej nie przejmuje się tym, że uniwersytet ogłosił, że to zrobił, ani tym, że, jak Reuters zauważył jesienią ubiegłego roku, „odsetek czarnoskórych studentów w klasie pierwszorocznej Uniwersytetu Harvarda spadł o ponad jedną piątą po przełomowym orzeczeniu Sądu Najwyższego USA, który zakazał uczelniom stosowania rasy jako czynnika przy rekrutacji…”.
„Głównym celem” tego najnowszego ataku rządu federalnego na Harvard jest żądanie, aby „w ciągu najbliższych trzech tygodni przedstawił on zbiór dokumentów i dostarczył pisemne odpowiedzi na listę szczegółowych pytań”. Ponadto „poszukuje on wszelkich wiadomości tekstowych, e-maili lub innych komunikatów od urzędników Harvardu omawiających rozporządzenia wykonawcze prezydenta Trumpa z początku tego roku, mające na celu wykorzenienie programów różnorodności, równości i integracji”.
A jakby to wszystko nie ujawniło prawdziwego celu administracji, „Departament Sprawiedliwości dał również Harvardowi 30 dni na wskazanie przedstawiciela szkoły, który zeznawałby pod przysięgą na temat polityki rekrutacyjnej — i tego, jak ta polityka mogła się zmienić po orzeczeniu Sądu Najwyższego w 2023 r.”.
Przez długi czas prawnicy ostrzegali , że prawa stworzone w jednym celu mogą być wykorzystywane w innych celach. Jednak niewielu z nich mogło sobie wyobrazić, w jaki sposób administracja Trumpa wykorzystuje i nadużywa obecnie zasad i regulacji naszego Narodu.
Rzecznik Harvardu Jonathan Swain miał rację, gdy nazwał dochodzenie w sprawie fałszywych roszczeń „kolejnym nadużyciem i odwetowym działaniem… które administracja wszczęła przeciwko Harvardowi”. To tak, jakby Trump naśladował starotestamentową zapowiedź Boga: „Zemsta należy do mnie, ja odpłacę”, a Harvard jest jednym z najważniejszych celów prezydenta.
salon