Najhuczniejsze obchody urodzin Trumpa - start 15-stopowego statku kosmicznego i niespodzianka od Pameli Anderson

Donald Trump kończy dziś 79 lat — a jeśli jest coś, czego prezydent Stanów Zjednoczonych nigdy nie robi po cichu, to są to jego własne urodziny. Od statków kosmicznych i serenad po niespodziewane pojawienie się Pameli Anderson , poprzednie imprezy Trumpa były tak głośne, wystawne i bezkompromisowo skandaliczne, jak on sam. Tegoroczne obchody nie są wyjątkiem. Prezydent organizuje paradę wojskową 14 czerwca, która również pokrywa się z Dniem Armii, z czołgami, przelotami, fanfarami muzycznymi i żołnierzami w pełnym rynsztunku.
Trump zapowiadał wydarzenie na Truth Social, nazywając je „niezapomnianym” widowiskiem, „takim, jakiego nigdy wcześniej nie widziałeś”. Przez dziesięciolecia Trump obchodził swoje urodziny w sposób, na jaki tylko on mógł sobie pozwolić — od startu statku kosmicznego w kasynie po tort wyrzeźbiony na jego własne podobieństwo jako Supermana. Pewnego roku Eartha Kitt zaśpiewała mu przed 400 gośćmi. Zdmuchiwał świeczki podczas pokazów laserowych, kroił ciasta oblepiane swoim imperium nieruchomości i imprezował ze wszystkimi, od Lizy Minnelli po Billy'ego Crystala. Oto spojrzenie wstecz na niektóre z najbardziej oszałamiających urodzinowych imprez Trumpa.
Donald Trump nie tylko zorganizował przyjęcie urodzinowe. On je dosłownie zainicjował.
Prezydent świętował swoje 42. urodziny w Trump's Castle Hotel & Casino w Atlantic City (obecnie Golden Nugget), a imprezę rozpoczął przelatujący ze sceny 15-stopowy statek kosmiczny, który zawisł pośród dymu i migających laserów nad solenizantem i jego żoną Ivaną, jak podaje „The Washington Post”.
Noc na tym się nie skończyła. Na scenie pojawił się magik, a po nim grupa tancerzy wykonująca „wersję utworu Michaela Jacksona „Bad” przerobioną na cześć potentata rynku nieruchomości”.
Potem nastąpiły hołdy złożone celebrytom: telegram od prezydenta Ronalda Reagana i nagrania urodzinowych życzeń od Lizy Minnelli, Billy'ego Crystala, Dennisa Millera i Joe Piscopo.
Było to przyjęcie urodzinowe, jakie mógł zorganizować tylko Trump — z lądowaniem na Księżycu, remiksami utworów MJ i okrzykami prezydenta.
44. urodziny Donalda Trumpa były mniej imprezowe, a bardziej widowiskowe – z nutką skandalu.
Impreza odbyła się w Crystal Ballroom w kasynie w Atlantic City, a Trump zmagał się z nagłówkami gazet na temat swojego rozwodu z Ivaną, narastającego zadłużenia i bardzo publicznego romansu z Marlą Maples.
Według Buzzfeed , podczas gdy dziennikarze zajmujący się rozrywką mieli wstęp, dziennikarz Village Voice Wayne Barrett, który spędził ponad dekadę na badaniu Trumpa, został wpisany na czarną listę.
Barrett nie przyjął lekceważenia bez walki. Próbował wślizgnąć się przez klatkę schodową, ale po 30 sekundach był już w kajdankach, aresztowany za bezczelne wtargnięcie.
Jego asystentowi badawczemu, Timothy'emu O'Brienowi, udało się wtargnąć na imprezę, ponieważ kelner wziął go za gościa i podał mu szampana w holu.
W środku trwało przedstawienie. Trump otrzymał telewizyjne życzenia urodzinowe od Dolly Parton i Eltona Johna .
Robin Leach wyszedł z gigantycznej repliki wahadłowca Trumpa, a Joe Piscopo zaśpiewał „Happy Birthday” pełnym głosem Franka Sinatry .
Miecze, trony i renesansowa fantazja — 47. urodziny Trumpa przypominały raczej średniowieczny sen na jawie niż imprezę w kasynie.
Uważny fan mediów społecznościowych odkrył zdjęcie oryginalnego zaproszenia, na którym widniał młody Trump siedzący na tronie z mieczem w ręku, a u jego stóp znajdowała się ówczesna żona Marla Maples.
Na transparentach umieszczonych wzdłuż zaproszeń widniały różne „królestwa” jego imperium — kasyna — a w zaproszeniu można było przeczytać, że jest to „największe święto urodzinowe wszech czasów, którego gwiazdą jest człowiek renesansu Donald J. Trump” i że zapowiadane są „walki na żywo, tańce i wspaniałe niespodzianki” w Crystal Ballroom w Atlantic City.
Marla Maples poszła na całość, przekształcając kasyno Trump's Castle (obecnie Golden Nugget) w dwór królewski ozdobiony sztandarami jego kurortów. Goście mogli oglądać tańce, turnieje rycerskie na żywo i tyle średniowiecznej pompy, że sam król Artur się zarumienił.
A jakby tego było mało, impreza w kolejnym roku była pełna dżungli – motywem przewodnim był Tarzan, a Trump został nazwany „Władcą finansowej dżungli”.
Kiedy Trump skończył 50 lat, Marla Maples zadbała o to, aby było to widowisko godne jej miliardera, męża — nie zabrakło szwedzkich klopsików, tortu Supermana i złotego balonu.
Wieczór odbywał się w Trump Tower i emanował przepychem. Trio skrzypcowe i pianista grali przy drzwiach, podczas gdy obsługa w białych rękawiczkach serwowała szampana i truskawki. Prasa miała własną, odgrodzoną linami sekcję czerwonego dywanu.
Marla poszła na całość, zamawiając ogromne, spersonalizowane wystawy zdjęć Trumpa z dzieciństwa – Trump w wannie, na trójkołowcu, nawet ze swoją klasą z okazji konfirmacji – a zwieńczeniem całości była lodowa rzeźba syreny przedstawiająca ją samą.
Oficjalny program imprezy brzmiał: „7:30 PMMDJ Muzyka zostaje wyłączona; jednocześnie rozbrzmiewa „New York, New York” i wyłącza się wodospad; to sygnał dla MARLI, by wyjść na główną scenę z DONALDEM u boku”.
Według doniesień Trump poprosił ją o zaśpiewanie utworu Wind Beneath My Wings, ale Marla w ostatniej chwili zrezygnowała.
Na zakończenie na scenę wjechał tort w kształcie samego Trumpa, przedstawiający Supermana, ozdobiony symbolem pieniędzy na piersi. Na jego piersiach rozłożyła się gwiazda Eartha Kitt, która zaśpiewała mu „Sto lat”, a z sufitu spadło 600 złotych balonów.
Impreza z okazji 59. urodzin Trumpa w kasynie Taj Mahal w Atlantic City miała wszystko, czego dusza zapragnie — ogromny, 4,5-metrowy, trzypiętrowy tort, migające światła i bardzo wyjątkowego gościa: ikonę Baywatch, Pamelę Anderson.
Trump uczcił tę okazję, wystawiając na środek tort, a Anderson, wówczas znana playmate Playboya, otrzymała zapłatę 500 dolarów za udział.
Kilka lat później potwierdziła te doniesienia w rozmowie z Jimmym Kimmelem.
„Kiedy jesteś Playmate, dostajesz 500 dolarów dziennie za możliwość wyjścia gdziekolwiek, więc zostałem zatrudniony na przyjęcie urodzinowe” – wyjaśnił Anderson.
Kimmel nie potrafił się powstrzymać od uszczypliwości, mówiąc: „Jak smutne, że musi zatrudniać ludzi, żeby przyszli na jego przyjęcie urodzinowe”.
Anderson również nie kryła się z tym. Wspominając wydarzenie, powiedziała, że miało ono miejsce w 2005 r. i dodała: „Był z żoną – nie wiem, z którą”.
Gdy zapytano ją, jaki był Trump, odpowiedziała po prostu: „Niczym szczególnym się nie wyróżniał”.
Donald Trump spędził swoje 70. urodziny na wiecach ze zwolennikami w Stanach Zjednoczonych, ale najbardziej rzucająca się w oczy uroczystość nie miała miejsca na amerykańskiej ziemi.
W innym miejscu na świecie mało znana hinduska grupa z Indii zorganizowała mu wystawne przyjęcie, ogłaszając go globalnym bohaterem.
Hindu Sena, która nazywa Trumpa „zbawcą ludzkości” i „mesjaszem przeciwko islamskiemu terrorowi”, zorganizowała dziwaczne świętowanie w Jantar Mantar w New Delhi. Wydarzenie obejmowało 15-funtowy tort, wielką orkiestrę i plakaty Trumpa trzymającego karabin.
Prezydent Hindu Sena Vishnu Gupta powiedział The Business Standard : „Obchodzimy jego urodziny, ponieważ jest naszym bohaterem. Życzymy mu, aby żył tysiące lat i usunął islamski terroryzm z całego świata”.
Nic dziwnego, że wydarzenie wywołało ogromną negatywną reakcję w mediach społecznościowych, a krytycy ostro skrytykowali zarówno przekaz, jak i grafikę.
Mimo jego nieobecności 70. urodziny Trumpa wywołały międzynarodowe poruszenie – nie zabrakło tortu, karabinów i kontrowersji.
Daily Express