Gwiazda Thunder Shai Gilgeous-Alexander wybrała drogę mniej uczęszczaną, by stać się gwiazdą w finałach NBA

Nikt nie spodziewał się, że Shai Gilgeous-Alexander z Oklahoma City i Tyrese Haliburton z Indiany odegrają główne role w finałach NBA.
No, przynajmniej niewielu.
„To był rollercoaster” – powiedział Gilgeous-Alexander, pochodzący z Hamilton. „Były noce, w których myślałem, że nie jestem dobry w koszykówce, były noce, w których myślałem, że jestem najlepszym graczem na świecie, zanim nim zostałem. To były wzloty i upadki. Moja mentalność, aby starać się utrzymać równowagę przez to wszystko, naprawdę mi pomogła. Kiedy to rozgryzłem, naprawdę zobaczyłem skoki w mojej grze”.
Te skoki uczyniły Gilgeousa-Alexandra twarzą Oklahoma City Thunder. Stało się to po tym, jak został wyrzucony ze swojej drużyny juniorów jako uczeń dziewiątej klasy. Wchodził z ławki przez większość pierwszych dwóch miesięcy swojego pierwszego sezonu w Kentucky, nie był w pierwszej dziesiątce draftu i został wymieniony z Los Angeles Clippers po swoim debiutanckim roku.
Haliburton przebył podobną drogę do sławy w NBA.
Obecnie ulubiony syn w stanie Indiana, Haliburton nie zwrócił na siebie uwagi głównych programów uniwersyteckich aż do ostatniego roku liceum, kiedy poprowadził Oshkosh North High School (Wisconsin) do tytułu stanowego. Smukły rozgrywający był odwiedzany w takich szkołach jak Ohio i Indiana University-Indianapolis, zanim Iowa State zaoferowało mu stypendium. Nie był jednorazowcem, nie był jednym z 10 najlepszych wyborów i został wymieniony z Sacramento w trzecim roku w lidze.
„To franczyza, która dała mi szansę, zobaczyła we mnie coś, czego inni we mnie nie widzieli” – powiedział Haliburton o Pacers. „Czasami myślę, że widzieli we mnie więcej, niż ja sam widziałem”.
Haliburton i Gilgeous-Alexander nie są nazwiskami, które przeciętni fani koszykówki przywykli widywać w finałach, jak LeBron James czy Stephen Curry. Ale będą motorem napędowym swoich drużyn, gdy ich drużyny spotkają się w meczu nr 1 w czwartek w Oklahoma City (8:30 pm ET), i to z dobrego powodu.
Gilgeous-Alexander został tegorocznym MVP ligi, a Haliburton jest dwukrotnym uczestnikiem Meczu Gwiazd i zdobywcą złotego medalu olimpijskiego.
Gilgeous-Alexander, mierzący sześć stóp i sześć cali wzrostu obrońca OKC, osiągnął najwyższą w lidze średnią 32,7 punktów na mecz w sezonie zasadniczym, zdobywając swój pierwszy tytuł najlepszego strzelca. W play-offach notował średnio 29,8 punktów, 5,7 zbiórek i 6,9 asyst na mecz. To długa droga od jego pierwszych dni w Kanadzie, a nawet od czterech lat, kiedy Thunder byli jedną z najgorszych drużyn w lidze.
Mieszane emocjeGilgeous-Alexander wydaje się być zawsze skupiony na zadaniu, które ma wykonać. Powiedział, że wzloty i upadki podróży przemknęły mu przez myśl, gdy został mianowany MVP.
„Wszystkie chwile, które dostałem, takie jak, odcięte, wymienione, zlekceważone, pominięte” – powiedział. „Ale także cała radość, wszystkie rzeczy, w których moja rodzina mnie pocieszyła, wszystkie lekcje życia. Wszystko, co uczyniło mnie mężczyzną i istotą ludzką, którą jestem dzisiaj”.
Haliburton spędził dwa sezony w Iowa State i pojawił się w dokładnie jednym meczu posezonowym, przegranym 62-59 w pierwszej rundzie z Ohio State w turnieju NCAA 2019. Przystąpił do draftu NBA pomimo złamania lewego nadgarstka kończącego sezon w lutym 2020 r.
Sacramento uczyniło go 12. wyborem, nawet gdy De'Aaron Fox był już w składzie. Ale Haliburton nigdy nie dostał się do play-offów przez 2 i pół sezonu z Kings, a ich zatłoczona linia obrony doprowadziła do wymiany Haliburtona do Indiany za gwiazdorskiego napastnika Domantasa Sabonisa w lutym 2022 r.
Zmiana otoczenia nie zmieniła jego pecha po sezonie, przynajmniej nie od razu. Pacers nie zagrali w play-offach w 2022 i ponownie w 2023, ponieważ Haliburton pauzował przez ostatnie 2 i pół tygodnia, co kosztowało go pierwszą koronę asyst NBA.
Przełom nastąpił w końcu w zeszłym sezonie, kiedy Indiana zapewniła sobie 6. miejsce na Wschodzie, eliminując Milwaukee i Nowy Jork, a następnie ulegając Bostonowi w finale konferencji. Kontuzjowany Haliburton oglądał dwa ostatnie mecze z ławki rezerwowych.
W tym roku Pacers wysłali Milwaukee, Cleveland i Nowy Jork, aby dotrzeć do finałów. Ale nawet po swoim sukcesie Haliburton miał swoich krytyków. The Athletic opublikował anonimową ankietę wśród graczy w kwietniu, w której stwierdził, że jest najbardziej przereklamowanym graczem ligi.
W fazie posezonowej Haliburton notował średnio 18,8 punktów, 9,8 asyst i 5,7 zbiórek na mecz.
„To, co czyni go tak dobrym, to to, że jest bardzo pewny siebie” — powiedział Jalen Williams, gwiazda Thunder. „Więc, aby móc grać tak dobrze, jak grał w wielu „przereklamowanych” rzeczach... trzeba mu za to oddać hołd. Więc jest po prostu niezwykle pewnym siebie człowiekiem. I myślę, że to, niezależnie od tego, kim jesteś, czyni cię niebezpiecznym”.
To także intrygujący pojedynek rozgrywających po krętej drodze do finałów NBA.
cbc.ca