Peronizm teraz atakuje w Senacie

Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Mexico

Down Icon

Peronizm teraz atakuje w Senacie

Peronizm teraz atakuje w Senacie

Partia Peronistów w Senacie zwróci się w najbliższych godzinach do Victorii Villarruel z prośbą o zwołanie sesji w najbliższy czwartek, 14-go, w celu omówienia uchylenia pięciu dekretów deregulacyjnych zatwierdzonych przez posłów. To oznacza ucięcie najbardziej radykalnego i ideologicznie motywowanego programu rządu.

Porażka partii rządzącej w Izbie Deputowanych zwiastuje wyścig polityczny, który ożywi scenę do 26 października. Na sesji, której Martín Menem nie był w stanie zapobiec – podobnie jak Victoria Villarruel nie była w stanie wcześniej powstrzymać Senatu – partia rządząca straciła wszystkie głosy o włos, większość o około 140 głosów (skrajna liczba głosów poparcia dla funduszy uniwersyteckich wyniosła 158), a jej zwolennicy nigdy nie uzyskali więcej niż 75 głosów. To o dziesięć mniej niż liczba głosów, których partia rządząca potrzebowałaby, aby utrzymać prezydenckie weta.

To burzliwy moment dla Olivos, ponieważ na tym posiedzeniu omawiano kwestie drażliwe dla rządu . I nie chodzi tu tylko o kwestie związane z emeryturami i rentami. Najbardziej burzliwym tematem jest reaktywacja komisji badającej CryptoGate, którą Diana Mondino jest tak podekscytowana.

Delikatna równowaga, według MFW

Rząd ma dość wyprowadzania piłki z siatki. Nie dlatego, że te wyniki wpływają na jego sprawozdania finansowe – pieniądze zawsze się pojawiają – ale dlatego, że wpływają na jego prestiż wśród kwalifikowanych obserwatorów, takich jak MFW. Organizacja przedstawiła Milei bardzo zachęcający raport z przeglądu programów gospodarczych, choć zawiera on kontrintuicyjne obserwacje, które podkreślili eksperci czytający dokument.

Rozdział poświęcony programowi „Ostatnie wydarzenia” chwali stałe zaangażowanie rządu w realizację kotwicy fiskalnej. „Zaangażowanie w realizację kotwicy fiskalnej pozostaje nienaruszone” – czytamy w rozdziale. „Rząd centralny odnotował skumulowaną pierwotną nadwyżkę gotówkową w wysokości około 0,8% PKB do maja (praktycznie bez zmian od 2024 r.), przekraczając orientacyjny cel programu na maj o około 0,1% PKB i odpowiadając całkowitej nadwyżce gotówkowej wynoszącej 0,3% PKB”.

Dodaje jednak dyskretny przypis, który można przeczytać na stronie 8 dokumentu: „Obliczona (nadwyżka) na podstawie płatności odsetek gotówkowych zgłoszonych przez władze, z wyłączeniem skapitalizowanych płatności odsetek zarejestrowanych poniżej linii. Uwzględnienie wszystkich skapitalizowanych płatności odsetek na rzecz sektora prywatnego powyżej linii oznaczałoby całkowity deficyt gotówkowy w wysokości około 1,2% PKB”.

Raport przyznaje, że może występować deficyt tam, gdzie Argentyna deklaruje nadwyżkę , i że zależy to od stosowanej rachunkowości. Jeśli wykluczymy kreatywną rachunkowość, która uwzględnia skapitalizowane odsetki od obligacji Lefi poniżej linii, a uwzględnimy odsetki naliczone, zamiast nadwyżki mamy deficyt. Ekonomiści i rynki również to wiedzą. Co ciekawe, po raz pierwszy MFW o tym mówi, aczkolwiek w przypisie.

Prawdą jest, że sytuacja fiskalna jest bardzo trudna, pomimo braku robót publicznych, alokacji funduszy prowincjonalnych przez Skarb Państwa oraz spadku siły nabywczej świadczeń emerytalnych i wynagrodzeń w sektorze publicznym. Jest to wyraz uznania kruchości i tymczasowego charakteru równowagi fiskalnej, co wyjaśnia obawy rządu w jego sporach z opozycją w Kongresie, aby uniknąć kwestionowania celu, jakim jest uporządkowanie finansów publicznych.

Mówiąc wprost, MFW przyznaje w przypisie, że nie ma nadwyżki finansowej, biorąc pod uwagę odsetki od obligacji rządowych.

Jest horyzont depolaryzacji

Ta seria porażek nie jest zaskakująca. Zaskakujące są ograniczone możliwości rządu, który szczyci się magicznymi supermocami, pozwalającymi na prostowanie chodników w kluczowych momentach, takich jak zamknięcie frontów wyborczych w ubiegły czwartek wieczorem. Procesy te budzą w protagonistach zarówno najwyższe, jak i najniższe instynkty władzy.

Tak więc klimat sesji Izby Reprezentantów charakteryzował się dwoma spostrzeżeniami: 1) gdy gubernatorzy w izbie dają swoim przedstawicielom swobodę działania — jak to miało miejsce tym razem podczas głosowania, ale nie podczas zbierania kworum, gdzie każdy gubernator grał swoją własną grę — opozycja zdobywa głosy przekraczające wymagane 135; 2) utworzenie grupy pięciu gubernatorów plus Juan Schiaretti otworzyło atrakcyjną ścieżkę do depolaryzacji dla grupy takiej jak Kongres, bardzo rozdrobnionej i źle traktowanej przez prawicowy biegun Milei i surowość wertykalizmu Cristiny.

Podczas pełnej sesji niektóre miejsca w izbie stały się okienkami konsultacyjnymi dla posłów zainteresowanych dowiedzeniem się, na czym polega „Federal Shout” i gdzie można podpisać wniosek o dołączenie.

Jednym z najczęściej konsultowanych był poseł PRO i Larretist Álvaro González. Poseł uczestniczył właśnie we wtorek w spotkaniu z Diego Bossio, współpracownikiem Schiarettiego w Buenos Aires. W tym momencie sesji PRO zachowywało się chaotycznie. Ritondo i Giudici dopuszczali się skrajnych zachowań w stylu Milenio, a Mariu Vidal głosował bez ładu i składu (odrzucając finansowanie uniwersytetów i wspierając pomoc dla Garrahana).

A co z Lospennato, zadawano popularne pytanie? Kandydat Mauricia nigdy się nie pojawił. Nieobecny. Izba bez Lospennato jest jak miasto bez Laury, jak mawiał poeta Bernárdez („Wielki potok nocy i dni nie rezonuje już pośród rzeczy”).

Silniejsze centrum do 2027 roku

W tych godzinach delegaci 5+1 podróżują po kraju, aby rekrutować kandydatów zainteresowanych dołączeniem do tej centrowej koalicji, która, mając charakter federalny, kwestionuje dwa bieguny narodowej dialektyki i podsyca trzeci, który począwszy od grudnia może doprowadzić do złamania polaryzacji w obu izbach.

W Buenos Aires rekruterem był Emiliano Yacobitti, były poseł UCR, mający wielu zwolenników w osobie Maxiego Pullaro, a także przewodnik duetu Cerebros Saludables, Manes/Lousteau, którzy starają się o przygodę w Buenos Aires jako odpowiednio senator i poseł.

W prowincji Buenos Aires Florencio Randazzo, czołowy przedstawiciel Martína Llaryory, zabiega o utworzenie frontów, aby „Grito” (Krzyk) mogło być reprezentowane w Buenos Aires i PBA pod własną nazwą. Fantazja każdego politycznego nowicjusza rozbudza marzenia, które inspirują entuzjazm.

Grupa gubernatorów uważa, że po październiku sektor „Zjednoczonych Prowincji” – marka, pod którą zostaną publicznie ochrzczeni – będzie mógł utworzyć blok międzyresortowy składający się z co najmniej 20 senatorów krajowych o transwersalnej tożsamości, co zmodyfikuje obecną polaryzację między „39” (których obecnie jest 37), których Juan Carlos Romero zdołał kiedyś zjednoczyć pod hasłem nieperonizmu, a obecnymi 34 zwolennikami peronizmu kirchnerowskiego.

W Buenos Aires koalicja „federalna” dąży do identyfikacji wyborczej z sektorami, które zostały pominięte w porozumieniu PRO-La Libertad Avanza i są pozbawione reprezentacji. W pierwszych obiecujących przebłyskach tego nowego centrum mówi się o rejestracji kandydatów na 26 października, co potencjalnie zapewniłoby im nawet 20 punktów procentowych w wyborach.

Macri już wcześniej grała z czyjąś drużyną.

W 2003 roku grupa Macri-Larreta kandydowała do władz Buenos Aires pod hasłem „Zaangażowanie na rzecz Zmiany”, na czele którego stała Partia Justycjalistyczna. Dziesięć lat później PRO (Progresywna Partia Buenos Aires) została wykluczona z wyborów parlamentarnych w prowincji Buenos Aires. Jej kandydaci dołączyli do listy Frontu Odnowy, na którego czele stał Sergio Massa, w 2013 roku.

Na liście znaleźli się kandydaci PRO, tacy jak Soledad Martínez, Gladys González, Christian Gribaudo i Marcelo D'Alessandro, którzy znaleźli się na tej samej liście co Sergio Massa, Felipe Solá, „Vasco” De Mendiguren i Héctor Daer. PRO straciło status partii z powodu urlopu.

Odzyskał je w 2015 roku, i to nie byle jakim, by wygrać wybory na gubernatora Buenos Aires. W 2013 roku Macri był o krok od zawarcia sojuszu z Massą i Sciolim, który rozpadł się w ostatniej chwili z powodu odmowy Scioliego opuszczenia drużyny Partii Narodowej (PJ). Czy ktoś zginął? Nikt ani nic nie zginęło, ponieważ elektorat reprezentujący markę Together for Change utrzymał jedność w latach 2013–2023. Załamał się w maju ubiegłego roku w wyborach parlamentarnych w Buenos Aires.

Sojusz, który doprowadził Jorge Macriego do prezydentury w Buenos Aires, poniósł konsekwencje dynamitu, jaki jego kuzyn Mauricio zasiał w koalicji w 2023 roku, próbując przejąć rządy Milei. Udało mu się obsadzić ją urzędnikami i projektami, ale nie udało mu się przekonać zwolenników Milei do uznania jego pierwszeństwa i zaakceptowania symboliki sojuszu. W artykule czytamy, że został wezwany do Olivos w środę wieczorem i przyjęty przez cukiernika.

Elektorat bez kandydatów (jeszcze)

Wynik wyborów 18 maja w Buenos Aires to 45,62% absencji. Rzecznik Milei uzyskał 30% oddanych głosów i 15% wszystkich zarejestrowanych wyborców, czyli tyle samo, co Milei w 2023 roku.

Tylko 24,4% poparło kandydatów PRO, którzy startowali oddzielnie – Silvię Lospennato i Horacio Rodrígueza Larretę. Mimo to zajęli oni trzecie miejsce, za Adornim i peronistami. Na wskaźnik absencji w głosowaniu wpłynął elektorat Juntos por el Cambio, który po zawarciu sojuszu PRO i LLA w październiku ponownie został pozbawiony reprezentacji.

Wyniki z maja ubiegłego roku dowiodły, że ten elektorat nie wydaje się skłonny do poparcia prawicowego ekstremizmu La Libertad Avanza. To pusty elektorat, składający się z przedstawicieli sektora PRO, którzy nie popierają Milei, radykałów, socjalistów, niezależnych i grup o centrowym charakterze socjologicznym, którzy liczą na nową reprezentację jako trzecią partię, która przełamie polaryzację.

Ta grupa nie głosowała w maju na Adorniego, Lospennato ani Larretę i nie zagłosuje na Patricię Bullrich w październiku (ani na jej ewentualnego kandydata na wiceprezydenta w wyborach do Senatu, Santiago Bausiliego, jak dotąd).

Najpierw musisz wiedzieć, jak przegrać

Macri ćwiczy taktyczny odwrót, aż sytuacja się wyjaśni, wycofując się z wyścigu wyborczego w 2025 roku. Za zamkniętymi drzwiami zapewnia swoich bliskich, że rządy Milei mogą się źle skończyć i że partia PRO powinna trzymać się z daleka od tego wybuchu . Musi jednak ubezpieczyć się, aby uniknąć marginalizacji: ten taktyczny odwrót może pozwolić mu na powrót do władzy w 2027 roku.

„Aby rok 2027 był nasz, nie możemy sobie pozwolić na drugą porażkę w Buenos Aires. To sprawiłoby, że zniknęlibyśmy”. To nie nowość dla Mauricio, który uważał PRO wyłącznie za partię służącą jego osobistym interesom.

Macri, „właściciel” PRO, podarował go Patricii Bullrich w 2020 roku, wierząc, że to ona będzie nim zarządzać. W negocjacjach z La Libertad Avanza był gotów przekazać PRO w Kordobie Lule Menem w zamian za umowę z Buenos Aires.

Oscar Agost Carreño, przewodniczący kordobskiej PRO (Partii Pro Republiki), odrzucił tę inicjatywę: Krajowa Izba Wyborcza przywróciła na stanowisko Agosta, sekretarza bloku Pichettista Encuentro Republicano.

Politolog Adam Przeworski zaproponował wybiórczą definicję: „Demokracja to system, w którym partie przegrywają wybory”. Kiedy przywódca staje w obliczu rywalizacji na krawędzi i wierzy, że porażka oznacza śmierć, ma tendencję do odejścia od systemu. „Kiedy partie nauczą się przegrywać, system demokratyczny może się zakorzenić , a kiedy już się zakorzeni, zmiana władzy staje się tak rutynowa, że ludzie traktują ją jako coś oczywistego”.1

Lula da Silva przegrał trzy wybory prezydenckie w Brazylii, zanim wygrał swoją pierwszą kadencję w 2002 roku (w 1989 roku z Fernando Collor de Mello; w 1994 i 1998 roku z Fernando Henrique Cardoso). De la Sota poniósł czterokrotną porażkę, zanim został gubernatorem Kordoby w 1999 roku: przegrał trzy wybory z Eduardo Angelozem i jeden z Ramónem Mestre.

1 Steven Levitsky i Daniel Ziblatt, Dyktatura mniejszości: jak odwrócić autorytarny dryf i stworzyć demokrację dla wszystkich, tłum. Guillem Gómez Sesé (Barcelona: Ariel 2024).

Clarin

Clarin

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow