Bradley Whitford wyjaśnia odważną decyzję komandora Lawrence’a w sprawie <i>Opowieści podręcznej</i>

Poniżej znajdują się spoilery.
Przedostatni odcinek Opowieści podręcznej stawia wiele postaci na celowniku wojny z Gilead. Jedną z nich jest Wysoki Dowódca Lawrence (Bradley Whitford), który składa najwyższą ofiarę, gdy dosłownie wysadza w powietrze strukturę totalitarnego państwa, które pomógł stworzyć. „Jestem ekonomistą, nie Jamesem Bondem” — mówi Lawrence, zanim zgadza się na odważną misję. W przeciwieństwie do 007, Lawrence nie może wyskoczyć ze spadochronem z samolotu pełnego dowódców (w tym Nicka Blaine'a ), zanim ten eksploduje.
Dołączając do Opowieści podręcznej w drugim sezonie, Lawrence Whitford grał antagonistę i sojusznika June Osborne ( Elisabeth Moss ) przez cały serial. W ostatnim sezonie Lawrence dowiaduje się, że jego reformy są wykorzystywane do zwabienia byłych mieszkańców Gilead z powrotem do kraju, który ich wykorzystywał i torturował pod sztandarem zmiany. Kiedy wystarczająco dużo ludzi powróci, przywódcy Gilead powrócą do uciskających rządów prawa. Opowiedzenie się po stronie oporu Mayday jest aktem samozachowawczym , aby uniknąć przyszłej egzekucji; Lawrence nie zgłasza się na ochotnika, aby oddać swoje życie za sprawę. Zamiast tego zamierzał zostawić bombę w samolocie przed przybyciem dowódców, ale kiedy pojawili się wcześniej, nie miał jak wyjść bez zwrócenia na siebie uwagi. Lawrence wchodzi po schodach, kładzie rękę na sercu i żegna się cicho z June w wywołującej łzy, naładowanej emocjonalnie wymianie zdań.
To był słodko-gorzki moment dla Whitforda. Chociaż nie jest to pierwszy raz, kiedy trzykrotny zdobywca nagrody Emmy doświadczył zakończenia trwającego od dawna telewizyjnego kamienia milowego, to nie jest to łatwiejsze. Po raz pierwszy pracował z Moss przy The West Wing ponad 25 lat temu i jest pod wrażeniem jej pracy przy The Handmaid's Tale zarówno jako partnerki scenicznej, jak i reżyserki. (Moss stała za kamerą przedostatniego odcinka i finału.) Whitford z rozrzewnieniem wspomina kręcenie swojej ostatniej sceny dla ELLE.com. „Siedziałem obok Nicka w samolocie tuż przed eksplozją. To było naprawdę rozdzierające serce” — mówi Whitford. „Max [Minghella] to ktoś, kogo kocham całym sercem, a praca z Lizzie [Moss] była po prostu bardzo smutna. Czuję się szczęściarą. Dziwna mieszanka”.
Właściwie, gdy pytam, co Whitford zabrał z planu, nie mówi, że kostium, dodatek czy przedmiot: „Zabrałem Maxa Minghellę i jest związany w piwnicy. Każę mu wygłaszać dla mnie monologi, ale mówi mi, że jest bardzo szczęśliwy i wdzięczny”. Żarty na bok, Whitford wspomina, że wysłał SMS-a do Minghelli dzień przed naszą rozmową, „i powiedział mu, że za nim tęsknię”. Podobnie jak w przypadku jego doświadczeń w The West Wing (ta kultowa obsada „pisze do siebie SMS-y cały czas”), Whitford nawiązał trwałe więzi ze swoimi współpracownikami, które ostro kontrastują z podzielonym krajobrazem Gilead.
Whitford nie wybiera wyłącznie projektów o zabarwieniu politycznym, ponieważ od dawna wykorzystuje swoją platformę w kampanii wyborczej , piętnując hipokryzję i opowiadając się za prawami reprodukcyjnymi (jego ojciec był prezesem oddziału Planned Parenthood w hrabstwie Dane w stanie Wisconsin). Poniżej Whitford opowiada o kręceniu ostatnich scen, utrzymywaniu lekkiej atmosfery na planie, rzeczywistych paralelach historii i o tym, dlaczego pociągają go polityczne programy telewizyjne.

Czuję tak rodzicielską miłość do tego dzieciaka, którego mam bardzo wyraźne wspomnienie — martwię się o dzieciaki w show-biznesie — i ona wkroczyła na plan The West Wing , i pamiętam, że pomyślałem, że ten dzieciak naprawdę chce tu być, a ona była podstawionym. Potem stała się dziewczyną z plakatu złotej ery telewizji, a potem znowu mogłem z nią pracować, już dorosły. Bardzo podobnie do początkowej protekcjonalności Lawrence'a wobec June, nawet nie zdaję sobie z tego sprawy, ale ona mnie prowadzi. Ona mnie prowadzi. Prowadzi Lawrence'a, dmuchając na iskrę jego przyzwoitości, ale prowadzi mnie jako człowieka. Lizzie jest najmniej cenna, przeciwieństwem aktora metodycznego, do tego stopnia, że to śmieszne. Myślę, że to akt nieświadomej metody aktorskiej, w jaki sposób ta niezwykła artystka, która gra June, kończy jako kreatywne centrum serialu, reżyserowanie, przejmowanie kontroli nad wszystkimi jego aspektami, było czymś niesamowitym.
Jak wyglądało kręcenie sceny, w której Lawrence wsiada na pokład samolotu z bombą, a także sceny ostatecznego pożegnania tych bohaterów?To była przedostatnia rzecz, którą nakręciłem. To był napięty dzień na planie, ponieważ, mimo że miałem szczęście, to jeszcze bardziej uświadomiło mi to, jaki los jest potrzebny, aby serial zadziałał. Więc pożegnanie się z jednym z tych doświadczeń to bardzo dziwna mieszanka wdzięczności i smutku. Chociaż tylko udawaliśmy, wiedziałem, że w pewnym sensie żegnam się z nią [Lizzie].
Początkowo w scenariuszu. Myślę, że to był salut. To [ręka na sercu] było jednym z momentów [w których] Lizzie myśli, że ma to, wiedziała, że to ważny moment. To nie jest pokora [z mojej strony]; to desperacja. Nie wiesz, co działa — naprawdę nie wiesz. Ale ufam jej oku.

Szkoda mi showrunnerów, bo dobra i zła wiadomość dla showrunnerów jest taka, że macie grupę aktorów, którzy naprawdę się przejmują [ śmiech ]. Zrobiłem się bardzo niespokojny o to, jak to się skończy. Mam na myśli, że byłem naprawdę neurotyczny, jakbym nudził moją bardzo wspierającą żonę powtarzaniem „Dokąd to zmierza?”. Martwiłem się, że powtórzy się to, co przydarzyło się Lawrence'owi, zanim go poznałem, o byciu uwiedzionym przez władzę, tak bardzo, że rozmawiałem o tym z [twórcą] Brucem [Millerem]. Są cudownie współpracujący i nigdy nie zmierzaliśmy w tym kierunku. Zanim zaczęli pisać [sezon 6], zadzwoniłem do [showrunnerów] Erica [Tuchmana] i Yahlina [Changa], a oni powiedzieli: „O tak, wpadnijcie, porozmawiamy. Właśnie otworzyli pokój scenarzystów”. Muszę po prostu wiedzieć, jak to się skończy, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Mam 65 lat; to duża część mojego twórczego życia; nie jestem dzieckiem. Chcę wiedzieć, dokąd to zmierza. W chwili, gdy zaczęli rozmawiać, pomyślałem: O, to jest [świetne]. Więc wiedziałem.
Czy bliska więź Lawrence'a z córką Janine ( Madeline Brewer ) jest powodem, dla którego składa on tę ostateczną ofiarę?Uważałem, że jedną z tragedii kogoś takiego jak Lawrence jest to, że konsekwencje tego, co zrobił, nie docierają do domu, dopóki nie straci [swojej żony] Eleanor. Zawsze było dla mnie bardzo ważne, aby była to prawdziwa miłość i więź. Julie [Dretzin] sprawiła, że tak się stało, ponieważ była tak dobra [jako Eleanor], ale zawsze myślałem, że częścią naszej historii było to, że straciliśmy dziecko. Zawsze była to okazja, kiedykolwiek byłem w pobliżu dzieci, bez względu na to, jak bardzo uparty i skąpy mogłem się wydawać, że zawsze była tam otwarta część. Uwielbiałem ten moment z Ever [Carradine], uwielbiałem mieć to z [nową żoną] Naomi. Praca z nią była tak przyjemna, a posiadanie tej prawdziwej więzi wielu niewypowiedzianych rzeczy wiele dla mnie znaczyło.

Gdybyśmy grali jeszcze rok, byłoby o wiele bardziej hałaśliwie. Więc w realiach serialu, bardzo ponurych scenach, myślę, że to sposób na poradzenie sobie z ich mrokiem. Według wszystkich relacji, to doświadczenie każdego z nas i wiele z tego pochodzi od Lizzie. Na planie nie było krzyków. Wszystko było bardzo luźne. Lizzie nie jest cenna, bez względu na to, co musi zrobić. To dla mnie potwierdzenie, że to myląca rzecz w występach, ponieważ zawsze uważałem, że bez względu na materiał, utrzymywanie go tak luźnym, jak to możliwe i kręcenie nim tak bardzo, jak to możliwe, jest najlepszym przygotowaniem. Myślę, że to cię otwiera, a kiedy staje się ponuro i ta kowadło artyzmu jest na tobie, nie możesz grać.
To tylko lekka przesada, ale to są Kanadyjczycy, najsłodsi ludzie na planecie, pomimo tego, co może mówić obecny prezydent. To bardzo radosne, bardzo słodkie osoby mówiące rzeczy w rodzaju: „Okej, nie chcę cię poganiać, ale myślę, że powinniśmy założyć pętle na dziewczyny”. Połączenie wytrzymałości materiału i radości, z jaką mogliśmy to zrobić, było naprawdę dziwne, ale myślę, że to rekompensuje. To nie było niegrzeczne. To było niezwykle bezpieczne miejsce, a jego życzliwość i swoboda były tego głównymi przyczynami.
Kiedy serial się zaczynał (zanim ja w nim byłam) — kręcili w 2016 roku — ta idea, że dostęp kobiet do opieki zdrowotnej będzie upolityczniony, była odległa. Współpracuję z Planned Parenthood i w tym roku w Stanach Zjednoczonych jest 64 000 ofiar gwałtu w ciąży, które nie mają dostępu do opieki zdrowotnej . To dowód na konieczność opowiadania historii i ograniczenia opowiadania historii. Dotyczy czegoś, co zawsze czułam; myślę, że częścią powodu, dla którego jesteśmy tam, gdzie jesteśmy politycznie, jest to, że dorastałam w czasach, w których [wierzyłam], że demokracja była nieunikniona, gdzie, mimo że była wadliwa, ekspansja sprawczości w ramach demokracji była nieunikniona, a bardziej inkluzywne społeczeństwo było nieuniknione. Oni nie są. Myślę, że częścią powodu, dla którego jesteśmy tutaj, jest to, że my [ludzie, którzy zgadzają się ze mną politycznie] mieliśmy tendencję do myślenia, że sama kultura jest sposobem, w jaki tworzysz swoją wizję moralną, a ludzie po drugiej stronie zrozumieli, że polityka jest sposobem, w jaki tworzysz swoją wizję moralną.
Kultura jest niesamowicie ważna, ale West Wing ci nie pomoże, jeśli masz już jakieś schorzenie, ten serial [ Opowieść podręcznej ] jest wielkim hitem, [ale] nie pomoże ci, jeśli jesteś 13-letnią ofiarą gwałtu w Ohio. Myślę, że sednem tego ewidentnie bardzo mrocznego serialu jest — tak to formułuję — sednem postaci June jest ta idea, że rozpacz jest luksusem, na który twoje dzieci nie mogą sobie pozwolić. Działanie jest antidotum na rozpacz w najbardziej wstrząsających okolicznościach. To fikcyjna okoliczność, ale możesz spojrzeć na cały świat i zobaczyć ludzi stawiających opór w niezwykłych warunkach, i możesz to zobaczyć w historii. To przypomnienie o możliwości rodzaju odporności, której potrzebujemy w tym momencie. Kiedyś słyszeliśmy o tym, jak bardzo jesteśmy paranoiczni i jak nierealistyczni. Sama Margaret Atwood prawie odłożyła książkę kilka razy, ponieważ uważała ją za trochę skandaliczną. Okazuje się, że tak nie jest.

Zawsze żartuję, że moja kariera śledzi śmierć demokracji. Ale nic z tego nie jest celowe. Co jest dla mnie naprawdę zabawne, to to, że kiedy West Wing był tylko pomysłem, Aaron [Sorkin] musiał [o niego] walczyć. Chodziło o to, że nie można było zrobić programu telewizyjnego o polityce. Pamiętam, jak rozmawialiśmy o tym i mówiliśmy: „to ma konflikt, to ma stawki”. To typowe dla sposobu myślenia w Hollywood, odrzucają gatunek, jeśli film nie działa: to idiotyczne. Teraz mieliśmy Veep , Scandal , House of Cards . To bardzo bogata arena z wysoką stawką. Teraz widzimy tak wiele jego wersji, a to było coś, co uważano za truciznę dla kas biletowych.
Nie wiem, czy to tylko dlatego, że interesuję się polityką lub jestem aktywnym orędownikiem, ale zawsze myślałem o różnych paralelach, które pozwalają mi zrozumieć spór między June i Lawrence na temat tego, czy powinniśmy reformować to od środka; rodzaj skrzydła Hillary [Clinton] kontra bardziej radykalny sposób podejścia do tego. To jest nieskończenie fascynujące i niestety, istotne. Nie mogę w to uwierzyć. Jestem zasadniczo postępowym Demokratą, a my jesteśmy tymi, którzy moczą łóżko, prawda? Jesteśmy histerykami, którzy zawsze przesadzają w tym, co może się wydarzyć. Cóż, nie ma wystarczająco dużej pieluchy. Najwyraźniej niedoceniliśmy i dlatego program jest tak, niestety, proroczy. To, co widzimy, to broń wypaczonej idei wiary chrześcijańskiej, która ma służyć jako system dostarczania władzy. To coś wyjętego prosto z kolorowanki o faszyzmie. To oszałamiające, że znaleźliśmy się w takim momencie, ale mam nadzieję, że ludzie znajdą nadzieję i inspirację w walce z tym problemem.
Wywiad został zredagowany i skrócony w celu zwiększenia przejrzystości.
elle