Haim i Wolf Alice, ta rzecz zwana indie

Jeśli w czwartek festiwal zamienił się w parkiet taneczny, to w ten piątek nadszedł czas, aby zdjąć zasłonę i powrócić do pierwotnej tożsamości festiwalu, czyli tego, co nazywa się indie, które wczoraj prezentowało ślady rocka i folku, nie kręcąc przy tym nosem na muzykę elektroniczną, która pojawiła się w ostatnich dekadach, ani nie szukając inspiracji wstecz.
Oferta była tak bogata, że utwory się nakładały, począwszy od otwierającego występu garażowych zespołów Amor Líquido i postpunkowego thrashu w wykonaniu holenderskiej grupy Tramhaus - godnego uwagi popisu fizycznego wokalisty Lucasa Jansena jako żywiołowego artysty wśród tłumu - aż do północy, kiedy to Carolina Durante i The Jesus Lizard zaplanowali swoje koncerty jako alternatywę dla Sabriny Carpenter.

Wilczyca Alicja
Alex GarciaTo samo wydarzyło się w środku popołudnia, kiedy Wolf Alice zbiegło się z The Hard Quartet, rywalizując na głównych scenach festiwalu, Estrella Damm i Amazon. W razie wątpliwości okazja wzywała HQ, superbandu, w którym Stephen Malkmus, wokalista Pavement, dzielił prowadzenie z Mattem Sweeny (Iggy Pop, Dixie Chicks), Jimem White'em (PJ Harvey, Cat Power) i Emmetem Kelly (Ty Segall). Długoletni współpracownicy, na żywo brzmieli jak grupa przyjaciół spotykających się, aby grać. Z tą beztroską rzeczy zrobionych ze smakiem, eksplorowali swój jedyny album o tym samym tytule, pomiędzy balladowym Earth Hater , kalifornijskim folkiem Our Hometown Boy, punkowymi wpływami Renegade i pierwotnym brzmieniem Action for Military Boys .
Przeczytaj także Pocenie się z Charli xcx i Troye Sivanem w Primavera Sound Ramón Surio
W tym samym czasie brytyjski Wolf Alice zostawił nas z Bloom Baby Bloom , zapowiedzią ich kolejnego albumu, w energicznym występie, w którym ich bardziej punkowa i gitarowa strona została stłumiona przez głos Ellie Roswell, który wzrósł w krzykach, aby przyciągnąć publiczność i zastosował wyciszenie, gdy było to wygodne. Nie odebrało to mocy angielskiemu kwartetu, który już wie, co to znaczy wygrać Mercury lub zagrać na Glastonbury, i który w ten piątek przejął scenę garażowymi hitami w brodę, takimi jak Yuk Foo lub początkowym Formidable cool , który współistniał z bardziej złożonymi rozwinięciami, takimi jak The last man on earth lub pikowany Silk .

Stephen Malkmus z The Hard Quartet
Alex GarciaSiostry Haim miały więcej miejsca, wykorzystując wizytę w Barcelonie, aby zaprezentować swój nowy album. Było to podczas sesji, podczas której od samego początku spaliły za sobą mosty, grając „The Wire ”, jeden z utworów, który wyniósł je do sławy nieco ponad 10 lat temu. Trzy siostry, które na początku były porównywane do Fleetwood Mac (obecnie pracują nad singlem ze Stevie Nicks), zaprezentowały brzmienie, które łączy je z amerykańskim rockiem Alanis Morrissette i Sheryl Crow.
Z Danielle na gitarze, Este na basie i gitarą rytmiczną w rękach Alany – znanej również z roli w Licorice Pizza Paula Thomasa Andersona – Haim dokonał przeglądu swojej dyskografii, nie zapominając o przejrzystym Gasoline , nagranym z Taylor Swift, a także o wspomnianych nowych utworach, takich jak Relationships , z rytmem, który można by łatwo umieścić w którejkolwiek z ostatnich dekad. Albo Everybody is trying to find me out , z Danielle na perkusji, pokazującą multiinstrumentalistyczną stronę, którą dzieli ze swoimi siostrami.
Przeczytaj także Dan Bejar: „Kiedy śpiewam, słucham Sinatry lub Serrata, mimo że wiem, że nie brzmię jak oni”. Maricel Chavarria
W tym samym duchu i z tych samych anglosaskich korzeni pojawił się Waxahatchee, kolejny przedstawiciel nowej sceny folk rockowej, włączając wpływy country i wypełniając widownię sceny Cupra przed godziną 19:00. Autor tekstów piosenek z Alabamy zbiegł się — bez bycia prawdziwym konkurentem — z Yoasobi, duetem J-Pop utworzonym przez Ayase i Ikurę, którzy w towarzystwie czterech innych muzyków zamienili scenę Revolut w park rozrywki wypełniony kolorowymi postaciami godnymi każdej walenckiej falla. Ich piosenki mogłyby towarzyszyć każdej mandze z lat 90., szybkie tempo z rytmami perkusji i niespokojnymi klawiszami, mile zaskakując piątkowych rannych ptaszków.
Na drugim końcu spektrum znalazł się Zaho de Sagazan, gorący głos we Francji i na całym świecie, który wykorzystał ostatnie światło dnia, aby zaprezentować swój debiutancki album La symphonie des éclairs, zdefiniowany jako połączenie chanson i electronica, który w ten piątek został wykonany przez kwartet perkusyjny i klawiszowy. W międzyczasie Sagazan poruszał się po scenie, przejmując ją tak samo, jak przejmował publiczność, z elegancką mezzosopranową powagą swojego głosu i zdolnością do pobudzania do tańca piosenek takich jak Hab sex . Zbiór tanecznych i francuskich piosenek kontrastował z anglosaską — a w ten piątek, gitarową — dominacją festiwalu.
lavanguardia