Morante wykonuje poezję w Nîmes, popołudniem triumfującej alternatywy Marca Péreza.

Amfiteatr w Nîmes, wypełniony po brzegi dwutysięcznym korpusem, był dziś po południu świadkiem dwóch dzieł sztuki podpisanych przez José Antonio Morante Camacho, Morante de la Puebla na plakatach. Nie obciął uszu — miecz temu przeszkodził — ale to, co zostało zrobione i zobaczone, co zostało docenione, wykracza poza to, co namacalne i wznosi się na najwyższe szczyty sztuki. Ponieważ Morante walczy z bykami, poezja.
Walka byków była alternatywną walką byków Marco Péreza, młodego człowieka, który skupiał się na walkach byków i który, jeśli los pozwoli, ma przed sobą świetlaną przyszłość. Wyraźnie pokazały to jego dwa byki, zwłaszcza ostatni, z którym walczył z niezwykłą umiejętnością (odciął dwa uszy), a także Alejandro Talavante (ucho dla każdego byka), który pokazał, w jakiej jest obecnie dobrej formie.
Ponieważ jednak nie jest to typowa kronika, pozwólmy czytelnikowi wrócić do Morante.
Przeczytaj takżeNie wspominając o lakwiatowych veronicach, wdzięcznych chicuelinas, czy cudownym przyjęciu czwartego byka dwoma przejściami peleryny, na kolanach i blisko desek, z esencją walki kogutów, które były jak dwa błyski błyskawic, które oślepiały oko i wstrząsały sercem. Albo o początku faena siedzącego w strzemieniu, wysokich przejściach, tej czy innej serii okrągłych przejść lub przejść naturalnych, zmianach rąk, trincherazos, wejściach i wyjściach z pyska byka...
Tak, żeby to zapisać, gdyby było to konieczne, że mamy do czynienia z jednym z największych torreadorów w historii walk byków. Morante otwiera książkę każdego wieczoru, w której zbiera i kompiluje sztuczki i ruchy, wiele z nich nazwanych na cześć torreadora, który je zainspirował, i odtwarza je, aby je udoskonalić.
Morante to torreador rasy birbi-loquesco, obecny wczoraj, dziś i zawsze.
Morante walczy powoli. „Istnieje tajemny związek między powolnością a pamięcią” – napisał Milan Kundera. I pozostaje w pamięci tych, którzy ją kontemplują, tak jak stało się to dziś po południu w Nîmes, kilka dni temu w Las Ventas, w Jerez lub na kwietniowym jarmarku w Sewilli. To tylko najnowsze przykłady.
El Gallo powiedział: „Walka byków polega na tym, że masz tajemnicę do opowiedzenia i mówisz ją”.
Tak jak Morante.
W Nîmes na przestrzeni wieków przeżywano historyczne popołudnia (sześć byków José Tomása było jedynie porannym spektaklem, ale to wszystko), od parady po dźwięki „Toreadora”, a przy takich okazjach jak dziś, „Marsyliankę” skandowaną na cały głos.
Dziś Puerta de los Cónsuls (wymagane są trzy uszy) nie została otwarta, ale otwarto Puerta Grande, przez którą wyprowadzono Talavantego i Marco Péreza, podczas gdy Morante, pośród oklasków, przybył pieszo.
A wszyscy, zarówno torreadorzy, jak i publiczność, byli żywym odbiciem szczęścia, które daje tylko ekscytacja związana z walkami byków.
lavanguardia