Roti i spółka: ta grupa spacerowa walcząca z cukrzycą dociera do Hindustanis
%2Fs3%2Fstatic.nrc.nl%2Fwp-content%2Fuploads%2F2025%2F07%2F28215945%2Fdata134961052-0a5157.jpg&w=1280&q=100)
Osiemdziesięcioletnia Sien Sukhraj posuwa się naprzód, wspierając się na ramieniu męża. Nie idzie jej to zbyt gładko, ale idzie dobrze. „Wiesz, nie musimy biec”. Oboje regularnie spacerują od godziny do dwóch z grupą spacerową Franka Kanhaia (62) od dziesięciu lat, ponieważ „to dobre dla zdrowia i okazja do poznania nowych ludzi” – mówi Sukhraj. Jej mąż cierpi na demencję, która czasami ogranicza ich aktywność społeczną.
Jej mąż chorował na cukrzycę „przez całe dorosłe życie” – mówi Sukhraj. Kiedy dziesięć lat temu zaczęli chodzić, jego stan szybko się poprawił: miał więcej energii, mniej bólu stawów. „Poszliśmy razem na badania krwi i lekarz powiedział: cukrzyca ustąpiła” – opowiada. „Słyszałam grzmoty w Kolonii. Wtedy zaczęłam rozumieć, jak ważne jest chodzenie. Nawet jeśli jesteś z tyłu”.
Obaj są Hindustańczykami i Surinamczykami, podobnie jak inni uczestnicy piątkowego marszu w Hadze. Cukrzyca typu 2 jest znacznie częstsza w tej społeczności niż wśród rdzennych Holendrów. U osób po pięćdziesiątce ryzyko jest około pięciokrotnie wyższe, a u osób poniżej pięćdziesiątki nawet dziesięciokrotnie wyższe. Cukrzyca jest również częstsza w społecznościach turecko-holenderskich i marokańsko-holenderskich. Jest to związane zarówno ze stylem życia, jak i dziedzicznością.
Sukhrajowie wieszają medale przyznawane podczas każdego spaceru na klamce swoich drzwi w domu. „Potem słyszymy nadchodzących włamywaczy”. Walker Asha Boejharat-Soekhoe (61) ma w domu kosz „z co najmniej setką medali Franka”.
Przyjechała dziś sama, ale często zabiera ze sobą dziecko lub wnuka. Żadne z nich nie ma cukrzycy, ona też nie, ale to choroba dziedziczna. „Musimy więc ciągle się ruszać, a ja staram się zachęcać moje dzieci i wnuki od najmłodszych lat, zabierając je na spacery z dziadkiem Frankiem”.
Predyspozycje genetyczneU osób pochodzenia hindustańskiego – potomków robotników kontraktowych z Indii – dziedziczenie może być związane z przeszłością kolonialną. Zgodnie z hipotezą genu oszczędnego , potomkowie osób, które doświadczyły głodu, są bardziej narażeni na cukrzycę. Ich organizmy mogły stać się bardziej wydajne w magazynowaniu tłuszczu, aby lepiej radzić sobie z niedoborami – ale w rzeczywistości utrudniało im to życie w czasach obfitości. Indie cierpiały z powodu poważnych klęsk głodu od XVIII do XX wieku, w dużej mierze spowodowanych lub zaostrzonych przez politykę ówczesnych władców brytyjskich.
Mogło to mieć wpływ na predyspozycje genetyczne, ale także na epigenetykę: swoisty przełącznik włączania/wyłączania genów, wyjaśnia Mary Nicolaou. Jest badaczką na Uniwersytecie Maryland w Amsterdamie i jedną z kierowniczek największego europejskiego badania nad różnorodnością etniczną w ochronie zdrowia i opiece zdrowotnej (Helius). W tym kontekście prowadzi szeroko zakrojone badania nad cukrzycą.
„Zmiany w materiale genetycznym są mniej prawdopodobne, ponieważ zazwyczaj trwają tysiące lat” – mówi Nicolaou. Zmiany epigenetyczne zachodzą szybciej. „Jeśli na przykład twoja matka jest niedożywiona w czasie ciąży, ma to już wpływ na twoje komórki jajowe, które później zostają zapłodnione. A zatem nie tylko na ciebie, ale także na twoje dzieci”.

Czynnik stylu życia związany z cukrzycą typu 2 tworzy stygmatyzację: typ 2? Wtedy po prostu trzeba się zdrowiej odżywiać. To nie takie proste. Co więcej, mówi Nicolaou: „Styl życia często jest wynikiem warunków, w jakich żyją ludzie. Nasze badania pokazują, że czynniki takie jak dyskryminacja, ubóstwo i przewlekły stres mają na to znaczący wpływ”.
Badania pokazują, że nawet 25% różnic etnicznych w depresji można przypisać postrzeganej dyskryminacji. Inne badania pokazują, że przewlekły stres, na przykład spowodowany dyskryminacją i warunkami życia, wpływa zarówno na styl życia, jak i na organizm.
Fundacja Basa van de Goora – założona przez byłego zawodowego siatkarza Basa van de Goora, który sam choruje na cukrzycę – od lat koncentruje się na profilaktyce cukrzycy i poprawie jakości życia pacjentów z tą chorobą, między innymi poprzez grupy spacerowe. Fundacja działa we współpracy z firmą farmaceutyczną Novo Nordisk, znaną z leku na cukrzycę Ozempic. Nie udało im się jednak dotrzeć do osób z grupy najwyższego ryzyka zachorowania na cukrzycę (niektórych grup o pochodzeniu migracyjnym). „Krótko mówiąc, byliśmy białymi grupami spacerowymi” – mówi Van de Goor, który w ten piątek bierze udział w marszu w Hadze.
Sophie Rijntjes i Younes Bouadi, liderzy projektów grup spacerowych w Novo Nordisk, zaczęli szukać sposobów dotarcia do tych grup. W tureckiej organizacji charytatywnej DSB zauważyli, że kluczowe postacie z niektórych społeczności były znacznie skuteczniejsze w stawianiu ludzi na nogi niż zwykłe agencje, takie jak gmina czy lekarz rodzinny. Poszukiwali znanych postaci w społecznościach – takich jak Frank Kanhai.
To, że to działa, ma związek z zaufaniem i zażyłością, twierdzi Kanhai. „Bo jestem jak ludzie. Nazywają mnie kuzynem, wujkiem, babcią”.
Po spacerze zawsze odbywa się spotkanie w Archiwum Narodowym, gdzie Kanhai pracuje pięć dni w tygodniu. Archiwum Narodowe zgodziło się oddelegować go do fundacji na jeden dzień w tygodniu, aby mógł zorganizować grupy spacerowe, których koszty pokrywa fundacja. Podczas spotkania serwowane jest również jedzenie i napoje.
Kanhai uważa, że właśnie dlatego jego spacery są tak udane. „Wiele osób przychodzi przede wszystkim ze względu na aspekt społeczny; zdrowie jest na drugim miejscu”. Tak, mówi Van de Goor, dlatego to się nie udało: „Kładliśmy nacisk na zdrowie, za pośrednictwem formalnych instytucji opieki zdrowotnej”. A w formalnych instytucjach, mówi Kanhai, wiele osób z doświadczeniem migracyjnym po prostu mniej ufa. „Nie bez powodu”.
Z drugiej strony, w Kanhai panuje ogromne zaufanie. On i uczestnicy mówią, że zna ludzi i wie, z kim i jak może się skontaktować. Wysyła wiadomości głosowe do Sukhrajów, na przykład przez WhatsApp. Niezmiennie zaczynają się od: „Ciociu, proszę, weź długopis i kartkę papieru…”, po czym następuje lista nadchodzących spacerów, przekazywana bardzo spokojnie, aby „Ciociu” (nie są spokrewnieni) mogła dołączyć do rozmowy. Kontaktuje się z innymi za pośrednictwem grup na Facebooku lub dzwoniąc do nich.
Badacz Nicolaou mówi również, że w projektach profilaktycznych kluczowe jest „poznanie różnych kultur, wzorców żywieniowych i warunków życia”. „Wiele standardowych zaleceń koncentruje się na przeciętnych holenderskich wzorcach żywieniowych. Ważne jest, aby porady były zgodne z tym, co ludzie znają. Jako naukowiec zajmujący się zdrowiem, zachęcam do udziału w programach dotyczących stylu życia ze względów zdrowotnych. Ale jeśli ktoś bierze w nich udział dla przyjemności, to jest to równie skuteczne”.
Jak mówi, spacery Kanhai pokazują, że jako organizacja „po prostu trzeba się bardziej starać, aby dotrzeć do określonych grup” i że może to być całkiem skuteczne. W ostatnich latach powstało wiele projektów, które to potwierdzają, mówi. Jedyny problem polega na tym, że są one tymczasowe. „Potem projekt się kończy, kończą się pieniądze i o nim się zapomina”. Na przykład dziesięć lat temu wraz z holenderskimi Hindustani stworzyła książkę kucharską ze zdrowymi daniami hindustańskimi. „Okazały się sukcesem, ale nie są już dystrybuowane”.
AmbasadorzyUbezpieczyciele zdrowotni już teraz mają trudności z inwestowaniem w profilaktykę strukturalną, mówi Nicolaou, nie mówiąc już o profilaktyce ukierunkowanej. Finansowanie grup spacerowych jest również tymczasowe. Projekt otrzymał czteroletnią dotację z Ministerstwa Zdrowia, Opieki Społecznej i Sportu w 2022 roku. Pozostał więc jeszcze rok. „Kontynuacja działalności wielu grup spacerowych jest niepewna, zwłaszcza w obecnym klimacie politycznym” – mówi kierownik projektu Rijntjes.
Kanhai ma kilku „chodzących ambasadorów”, takich jak 19-letni Brighton Manniesing, który dołącza do marszu w kolorowej bluzie, czapce i okularach przeciwsłonecznych, aby chronić się przed słońcem. Za pośrednictwem mediów społecznościowych zachęca ludzi do dołączenia – niektóre z jego filmów na TikToku zostały wyświetlone ponad 40 000 razy, pokazuje je na telefonie – i rozmawia z ludźmi podczas marszów. „Zaprzyjaźniam się z ludźmi w każdym wieku, co motywuje ich do dalszego uczestnictwa”. Manniesing ma niepełnosprawność intelektualną, ale to nie znaczy, że nie może wnieść wkładu w społeczeństwo, mówi. „W ten sposób pokazuję, że ten chłopak również jest ważny dla społeczeństwa”.
Przyjaźnie są również powodem, dla którego Kamla Bandhoe (69), w czarnych Crocsach, bierze udział w tym wydarzeniu. I oczywiście jej zdrowie. „Jeśli nie ćwiczysz wystarczająco dużo, to się rozwiniesz”. Ma cukrzycę i dlatego bierze udział w jak największej liczbie spacerów. „Uważnie śledzę to na Facebooku. Wszyscy znają Franka w internecie”.

Dzisiaj – wczesnym piątkowym popołudniem – obecnych jest 65 osób. „Niezła frekwencja” – mówi Kanhai, ale w weekendy przychodzi nawet 150 osób. W organizowanych przez niego regularnie specjalnych spacerach tematycznych, takich jak niedawny spacer im. Antona de Koma czy spacer im. Nelsona Mandeli, bierze udział nawet 300 osób. Podczas tych spacerów grupa odwiedza na przykład pomniki lub ważne miejsca w mieście i opowiada o ich historii. „Najbardziej lubię te spacery” – mówi Maltie Bhawanie (53), która pomimo cukrzycy schudła, odczuwa mniej bólów mięśni i ma więcej energii od czasu uczestnictwa. „Dzięki nim życie staje się przyjemniejsze”.
Na after-party w Archiwach Narodowych serwowany jest chleb o niskiej zawartości węglowodanów i cukru. W Dzień Matki podano roti o niskiej zawartości węglowodanów i cukru. „Jak smakowało?” – pyta lider projektu Bouadi. Pyszne, powiedziano mu. Tego lata on i Kanhai organizują warsztaty kulinarne dla turystów, podczas których nauczą się sami przyrządzać zdrowsze roti. „Bo odebranie roti Hindustanisom nic nie da” – mówi Kanhai.
Rezygnacja ze słodyczy nie jest taka łatwa, mówi osiemdziesięcioletni Sukhraj. „Chociaż podjadamy, i to okropnie. Ryż na mleku z cukrem, rodzynkami i cynamonem, pyszny. Ale nie powinno to stać się codziennością. A jeśli się wystarczająco dużo chodzi, można go jeść dalej”. Para została już tak daleko w tyle, że grupa zniknęła im z oczu. Ale nie na długo: Kanhai przybiega z powrotem, by poprowadzić ich we właściwym kierunku. „Widzicie, Frank czeka na wszystkich”.
Przeczytaj także
Cukrzycę typu 2 można odwrócić, ale trudno ją utrzymać:format(webp)/s3/static.nrc.nl/images/gn4/stripped/data110738865-919155.jpg)
nrc.nl