Utylizacja blogera?

W sprawie „szantażysty” z obwodu kustanajskiego jest więcej pytań niż odpowiedzi
W niedzielę późnym wieczorem sędzia śledczy Sądu Rejonowego w Karabałyku wydał postanowienie o areszcie domowym lokalnego blogera Mirshata SARSENBAYEVA. W Karabałyku ma opinię najbardziej skandalicznego śledczego, który od dawna irytuje wszystkich: policję, prokuraturę i akimat. Urzędnicy i funkcjonariusze organów ścigania pozostają z nim w ciągłym konflikcie, a nawet toczą z nim postępowania prawne, czego powodem są publikacje Sarsenbajewa na jego własnych platformach społecznościowych. Tym razem jednak przeciwnicy blogera przeżywają triumfalne emocje: upublicznili zarzuty stawiane mu za wymuszenie na wyjątkowo dużą skalę, tj. 15 milionów tenge, za co grozi mu kara pozbawienia wolności do 15 lat.
Nie ma oficjalnych informacji, kto ucierpiał z powodu działań Sarsenbajewa, ale w Karabałyku wszyscy wiedzą: nikt z lokalnego biznesu nie mógł wydać tak dużej kwoty na blogera, z wyjątkiem firmy Poultry-Agro, czyli lokalnej fermy drobiu.

To długo cierpiące przedsiębiorstwo, jeszcze zanim stało się znane pod nazwą Poultry-Agro, było nie raz przedmiotem naszych dziennikarskich śledztw, ale dotyczyły one kwestii kradzieży funduszy inwestycyjnych i fałszywych projektów reaktywacji fermy drobiu, znanej jeszcze z czasów ZSRR. Sarsenbajew znalazł inny temat: łamanie prawa przez nowego właściciela, co szkodzi przyrodzie i interesom państwa.
Na początku lutego zaczął publikować na swoim kanale YouTube serię reportaży „Niewygodne pytania Mirsata Sarsenbajewa”, których treść zszokowała jego rodaków. Blogerka nagrywała film na terenie wysypiska, gdzie traktory rozładowywały z przyczep biomateriał przeznaczony do recyklingu, czyli wadliwe kurczaki. Najstraszniejsze jest to, że spora część wyrzuconych ptaków była... żywa! Sarsenbajew uchwycił na swoim telefonie, jak na wpół oskubane ptaki trzęsą się z zimna i, padając na bok, kopią łapami. A na niebie latają orły, już przyzwyczajone do łatwej zdobyczy, a gdzieś w pobliżu biegną ich konkurenci – psy. Cóż za recykling!..
Sarsenbajew sfilmował również wynoszenie śmieci z fermy drobiu. Podejrzewa, że śmieci są nieostrożnie składowane nie tylko na terenie przeznaczonym na składowisko, ale także w dowolnym innym miejscu.
Bloger doprowadził do przeprowadzenia kontroli fermy drobiu i postawienia przed sądem osób odpowiedzialnych za różne naruszenia, w tym norm środowiskowych i sanitarnych. Jak poinformował Inspektorat Terytorialny Rejonu Karabałyckiego Komitetu Kontroli i Nadzoru Weterynaryjnego Ministerstwa Rolnictwa, w dniach od 17 do 19 lutego przeprowadzono nieplanowaną kontrolę działalności Poultry-Agro. Za niedopełnienie wymogów sanitarnych i weterynaryjnych na firmę nałożono karę pieniężną w wysokości 50 MCI. Za naruszenie aktów prawnych regulujących kwestie zwalczania epizootii, co na szczęście nie doprowadziło do rozprzestrzenienia się epizootii, przedsiębiorstwo Poultry-Agro zostało ukarane grzywną w wysokości 25 MCI. Łączna kwota grzywien wyniosła w ujęciu pieniężnym prawie 295 tysięcy tenge.
A zaraz po nałożeniu kar administracyjnych na blogera Sarsenbajewa, rzekomo ukarane przedsiębiorstwo zarobiło 15 milionów dolarów. Owszem, nie na srebrnej tacy, ale w torbie rzuconej przez płot przed jego domem. Szczerze mówiąc, trudno sobie wyobrazić dziwniejszy obrót spraw. Jeśli złapał cię nie tylko wiejski bloger, ale także agencja rządowa, to po co miałbyś płacić?
Według naszych informacji, poszkodowany twierdzi, że: rzekomo po to, aby... bloger Sarsenbajew usunął zamieszczone przez siebie materiały wideo z Internetu. Mam ochotę zapytać: jaki w tym sens? Jakie korzyści i zalety niesie Poultry-Agro?
Nie ma lepszego wyjaśnienia niż zemsta, ślepa i bezlitosna. Biorąc pod uwagę fakt, że Sarsenbajew stanowczo odmawia przyznania się do winy, wersja ta wydaje się całkiem logiczna.
Z dostępnych nam dokumentów sądowych wynika, że bloger rzekomo wyłudzał pieniądze od kierownictwa fermy drobiu przez półtora tygodnia - od 10 do 19 lutego. W związku z tym jego działania kwalifikują się na podstawie części 4 art. 194 Kodeksu karnego: wymuszenie haraczu pod groźbą rozpowszechnienia informacji zniesławiających pokrzywdzonego, których ujawnienie może wyrządzić pokrzywdzonemu znaczną szkodę, dokonywane na szczególnie dużą skalę. I tu, w tym miejscu, znów nie wiadomo, o jakich groźbach mówimy, skoro one już się spełniły, tzn. rozpowszechniły się nieprzyjemne dla Poultry-Agro informacje...
Prokuratura i pokrzywdzeni nalegali na zatrzymanie Sarsenbajewa. Jego obrońca odpowiedział, że nie ma żadnych podstaw do zastosowania takiego środka zapobiegawczego. Bloger nie ukrywał się przed śledztwem, nie otrzymał nawet wezwań, nie próbował uchylać się od odpowiedzialności, nie może wywierać presji na poszkodowanego... Sąd uznał, że sam fakt ciężaru stawianych mu zarzutów nie jest wystarczający, aby utrzymać Sarsenbajewa za kratkami na czas śledztwa i dlatego skazał go na areszt domowy do 20 kwietnia.
Tymczasem w wyniku aresztowania i umieszczenia w areszcie tymczasowym bloger przeżył tak silny szok, że zachorował na cukrzycę typu 2. Diagnozę tę postawił lekarz pogotowia ratunkowego, wezwany na komisariat policji, gdzie przetrzymywano Sarsenbajewa. I wkrótce wszyscy w Karabałyku też o tym wiedzieli. Na wsi nie da się długo ukryć szydła w worku...
Przygotowując ten materiał, musieliśmy zmierzyć się z faktem, że nikt nie chce otwarcie rozmawiać na ten temat. Prawniczka blogera, Elmira SANKAYEVA, powołuje się na fakt, że nie udało jej się jeszcze zapoznać z całą dokumentacją sprawy. Biznesmeni, z którymi rozmawialiśmy przez telefon, głośno się śmiali, gdy omawiali wygórowaną kwotę „opłaty”. Mieszkańcy są podzieleni: niektórzy sympatyzują z blogerem, podczas gdy inni uważają, że posunął się za daleko.
Wygląda na to, że większość mieszkańców Karabałyku od dawna żywi urazę do Sarsenbajewa, bo ten, jak głosi slogan, nie oszczędził nikogo.
Niemniej jednak już teraz jest jasne: ta głośna sprawa (szczególnie w kontekście niedawnych rewelacji największych kazachstańskich blogerów na temat ich dochodów, które nie są znane organom podatkowym) przyniesie nowe niespodzianki. I wtedy stanie się jasne, o czym właściwie mówimy: o zwykłym przestępstwie czy o prymitywnie zaplanowanej prowokacji.
Stas KISELYOV, zdjęcie z sieci społecznościowych i zrzut ekranu z filmu Mirshat SARSENBAYEV, Ałmaty
Udział
Udział
Ćwierkać
Fajny
Time.kz