Teksas może stracić wpływy polityczne w związku z wezwaniem Trumpa do przeprowadzenia nowego spisu ludności

Artykuł „ Teksas może stracić wpływy polityczne w związku z wezwaniem Trumpa do przeprowadzenia nowego spisu powszechnego, który wykluczałby nielegalnych imigrantów ” został po raz pierwszy opublikowany przez The Texas Tribune, niezależną, bezpartyjną organizację medialną, która informuje Teksańczyków — i angażuje ich — w kwestie polityki publicznej, polityki, rządu i spraw ogólnostanowych.
Zapisz się na The Brief , codzienny newsletter The Texas Tribune, dzięki któremu czytelnicy są na bieżąco z najważniejszymi wiadomościami z Teksasu.
WASZYNGTON — W związku z tym, że Teksas podejmuje działania mające na celu zmianę układu okręgów wyborczych do Kongresu na polecenie prezydenta Donalda Trumpa, Biały Dom forsuje kolejną propozycję mającą na celu ochronę władzy Partii Republikańskiej w Waszyngtonie, która może mieć poważne konsekwencje dla Teksasu.
W zeszłym tygodniu Trump poinformował, że polecił Departamentowi Handlu rozpoczęcie prac nad nowym spisem powszechnym, który nie będzie uwzględniał nielegalnych imigrantów.
Wykluczenie „osób przebywających w naszym kraju nielegalnie”, jak oświadczył Trump w mediach społecznościowych, byłoby spełnieniem długoletniego priorytetu konserwatystów i oznaczałoby odejście od długoletniej praktyki liczenia wszystkich osób przebywających w Stanach Zjednoczonych, legalnie czy nielegalnie, przy przeprowadzanym raz na dekadę liczeniu.
Szacuje się, że w Teksasie żyje około 1,7 miliona nielegalnych imigrantów, a decyzja ta może mieć poważne konsekwencje dla politycznej pozycji stanu.
Jednym z głównych powodów, dla których urzędnicy Białego Domu naciskają na przeprowadzenie nowego spisu powszechnego, jest potencjalna realokacja władzy politycznej, w tym głosów Kolegium Elektorów, ze stanów, w których dominują Demokraci, do tych, w których dominują Republikanie. Tak twierdzą dwie osoby, które miały wiedzę na temat tego przedsięwzięcia i którym udzielono anonimowości, aby mogły omawiać wewnętrzne obrady, o których nie były upoważnione mówić publicznie.
Biały Dom uważa również, że nowy spis powszechny to okazja do skorygowania nadmiernego przeliczenia ludności w stanach o przewadze Partii Demokratycznej w porównaniu ze spisem z 2020 r., który ich zdaniem dawał zbyt dużą władzę polityczną bastionom Demokratów.
Ten nacisk pojawia się w momencie, gdy kontrolowana przez Republikanów legislatura Teksasu próbuje zreformować strukturę kongresową stanu, aby zapewnić Republikanom do pięciu dodatkowych miejsc – proces ten został zawieszony przez odejście demokratycznych ustawodawców ze stanu . Stany o poglądach niebieskich – w tym Kalifornia, Nowy Jork i Illinois – zagroziły odwetem poprzez utworzenie nowych okręgów wyborczych, które pozbawiłyby republikańskich ustawodawców władzy.
Propozycja Trumpa dotycząca spisu powszechnego niemal na pewno napotka na problemy natury konstytucyjnej i logistycznej, a jej wprowadzenie będzie wymagało współpracy ze strony amerykańskiego Biura Spisu Ludności i jego personelu składającego się w dużej mierze z apolitycznych urzędników państwowych.
Jednak w ciągu siedmiu miesięcy urzędowania Trump wykazał się niezrównaną zdolnością do wykorzystywania władzy do własnych celów i forsowania norm, które ograniczały poprzednie prezydentury.
W jaki sposób spis powszechny ustala władzę polityczną?Planowanie spisu powszechnego to proces trwający wiele lat i zazwyczaj odbywa się raz na dekadę. W jego trakcie generowane są dane demograficzne i dotyczące populacji, które służą do określenia podziału miliardów dolarów federalnych oraz liczby miejsc w Kongresie dla każdego stanu. Stany otrzymują liczbę okręgów wyborczych odpowiadającą całkowitej liczbie ludności, dzięki czemu im więcej osób mieszka w danym stanie, tym więcej przedstawicieli może on wystawić do Izby Reprezentantów USA.
Liczba ludności w spisie powszechnym określa również zasięg każdego stanu w Kolegium Elektorów, które jest wykorzystywane do rozstrzygania wyborów prezydenckich i opiera się na liczbie członków Izby Reprezentantów wybranych przez dany stan oraz dwóch senatorów. Na przykład Teksas ma dwóch senatorów i 38 członków Izby Reprezentantów, co daje mu aż 40 głosów w Kolegium Elektorów.
Podział ten od dawna opiera się na całkowitej liczbie osób mieszkających w danym stanie, niezależnie od obywatelstwa. Zgodnie z propozycją popieraną przez Trumpa, uwzględniani będą tylko ci, którzy legalnie przebywają w kraju.
Taka zmiana miałaby efekt domina w całym kraju. Stany z większą liczbą nielegalnych imigrantów mogłyby zobaczyć, jak część okręgów kongresowych zostaje przeniesiona do stanów z mniejszą liczbą nielegalnych imigrantów.
Nie jest jasne, jak zmieniłoby to równowagę polityczną w kraju. Kalifornia, Teksas, Nowy Jork i Floryda – mieszanka stanów o silnych i demokratycznych poglądach – należą do stanów z największą liczbą nielegalnych imigrantów, według Migration Policy Institute, bezpartyjnego think tanku z siedzibą w Waszyngtonie. Teksas zajmuje drugie miejsce za Kalifornią, z 1,7 miliona nieudokumentowanych imigrantów w 2019 roku, według szacunków think tanku.
Niektórzy eksperci uważają, że stany republikańskie, takie jak Teksas i Floryda, w których mieszka nieproporcjonalnie duża liczba nielegalnych imigrantów, mogą odnotować spadek liczby ludności, co osłabi ich władzę polityczną i pokrzyżuje plany Republikanów.
„Nie rozumiem, w jaki sposób wyjaśnienie tych kwestii miałoby przynieść korzyści Republikanom” – powiedziała Jennifer Van Hook, profesor socjologii i demografii na Uniwersytecie Stanowym Pensylwanii.
Jednak stany o poglądach demokratycznych, zwłaszcza Kalifornia i Nowy Jork, odnotowały w ostatnich latach exodus ludności, głównie do stanów kontrolowanych przez Republikanów. Najważniejsza organizacja Demokratów ds. podziału okręgów wyborczych, Narodowy Komitet Demokratów ds. Podziału Okręgów, ogłosiła, że spodziewa się utraty mandatów przez Kalifornię, Nowy Jork, Illinois, Rhode Island i inne stany o poglądach demokratycznych w ramach tradycyjnego podziału, który nastąpi po spisie powszechnym z 2030 roku.
Tymczasem Teksas, Floryda, Arizona i Georgia mogą dodać okręgi dzięki ogromnemu wzrostowi liczby ludności, przewiduje NDRC, zauważając, że Teksas może liczyć na wzrost o trzy miejsca.
Republikanie zakładają, że wzrost populacji w stanach republikańskich, w których mieszka duża liczba nielegalnych imigrantów, przeważy nad stratami, jakich mogą się spodziewać, nie wliczając nielegalnych imigrantów.
Odnosząc się do nadmiernego przeliczenia niektórych stanów Demokratów w spisie powszechnym z 2020 r., wiceprezydent J.D. Vance stwierdził, że gdyby administracja Trumpa przeprowadziła nowy spis, „byłoby 10 dodatkowych miejsc dla Republikanów i 9 mniej dla Demokratów”, przewidując, że stany takie jak Ohio i Floryda mogłyby zyskać na sile politycznej.
Jednak nie wszyscy są przekonani, że nowy spis powszechny, który pomija nielegalnych rezydentów, byłby korzystny dla jednej partii.
Robert Warren, demograf z Centrum Studiów nad Migracjami, stworzył hipotetyczne mapy wyborcze dla każdego spisu powszechnego od 1980 roku, które nie uwzględniały nielegalnych imigrantów. Jego badania wykazały, że wykluczenie nielegalnych imigrantów miało niewielki lub żaden wpływ na podział okręgów kongresowych.
„Nie spowodowałoby to przesunięcia wystarczającej liczby miejsc, żeby zrobić jakąkolwiek różnicę, i tak było przez pięć kolejnych spisów powszechnych” – powiedział w wywiadzie dla The Tribune.
Obawy konstytucyjne i proceduralnePaul Mitchell, ekspert ds. podziału okręgów wyborczych, pracujący w kalifornijskiej polityce Demokratów, uważa, że nieliczenie wszystkich osób zamieszkujących dany stan jest sprzeczne z 14. poprawką do Konstytucji, która wymaga, aby miejsca w Izbie Reprezentantów były przyznawane na podstawie „całkowitej liczby osób w każdym stanie”.
„Konstytucja bardzo wyraźnie stanowi, że podział mandatów ustala się na podstawie liczby osób, a nie obywateli” – powiedział.
Jeśli plan Trumpa zostanie wcielony w życie, niemal na pewno będzie musiał stawić czoła kwestiom prawnym.
Zwolnienie przez Trumpa szefa Biura Statystyki Pracy z powodu błędnych danych o zatrudnieniu, które jego zdaniem były niedokładne, zaniepokoiło niektórych ekspertów demograficznych, którzy obawiają się, jaki to będzie miało wpływ na dokładność danych spisowych uzyskanych w nietypowy sposób.
W oświadczeniu prezydenta napisano, że nowe dane zostaną obliczone na podstawie „współczesnych faktów i liczb”, w tym „informacji uzyskanych podczas wyborów prezydenckich w 2024 r.”.
Choć nie jest jasne, jak dokładnie miałoby to działać, Van Hook powiedział, że szybko rośnie zapotrzebowanie na przeprowadzenie „spisu administracyjnego”. Ten nowy rodzaj spisu miałby wykorzystywać dane z innych agencji federalnych – takie jak rejestry podatkowe, rejestry Medicare i inne bazy danych rządowych – w celu stworzenia modelu kraju bez pełnoprawnego spisu.
Jednak te bazy danych są złożone i niekompletne, co może okazać się niedokładne. Według Van Hooka, spis administracyjny mógłby „pominąć wiele osób, które nie figurują w oficjalnych systemach ewidencyjnych”, w tym nielegalnych imigrantów i „osoby, które tak naprawdę nie chcą być odnalezione”.
Nawet gdyby dokładność danych spełniała standardy spisowe, przeprowadzenie tak skomplikowanego nowego projektu przed wyborami w 2028 r. może okazać się trudne.
„Biuro Spisu Ludności to gigantyczny lotniskowiec, który musi wszystko odmienić, a to zajmuje im miesiące, miesiące i miesiące” – powiedział Van Hook. „To nie wydaje się prawdopodobne”.
Zaproponowano pewne przepisy mające na celu złagodzenie tych obaw lub przynajmniej stworzenie podstaw prawnych dla niekonwencjonalnego, szybkiego spisu ludności.
Projekt ustawy autorstwa reprezentantki Marjorie Taylor Greene, republikanki z Georgii, wymagałby reorganizacji spisu powszechnego przed wyborami w 2026 roku. Dałby on również Biuru swobodę w pozyskiwaniu danych dowolną metodą zatwierdzoną przez sekretarza handlu, „w tym poprzez zastosowanie procedur pobierania próbek i specjalnych ankiet”.
Inna propozycja, „Ustawa o równej reprezentacji”, wprowadziłaby pytanie o obywatelstwo w spisie powszechnym z 2030 roku i wykluczyłaby osoby niebędące obywatelami z liczenia ich w podziale miejsc w Izbie Reprezentantów i głosów Kolegium Elektorów. Wersja ustawy została uchwalona przez Izbę Reprezentantów w zeszłym roku przy szerokim poparciu Republikanów z Teksasu, ale nie uzyskała akceptacji w Senacie.
Artykuł ten pierwotnie ukazał się w The Texas Tribune pod adresem https://www.texastribune.org/2025/08/13/texas-trump-census-exclude-undocumented-immigrants/ .
Texas Tribune to wspierana przez członków, bezstronna redakcja informująca i angażująca Teksańczyków w politykę stanową. Dowiedz się więcej na stronie texastribune.org.
salon