Russell Martin będzie potrzebował planu B na Europę – ale najpierw nowy szef musi dać sobie spokój z Ibroxem, mówi GARY KEOWN

Przez GARY KEOWN
Opublikowano: | Zaktualizowano:
WIELE z myślenia stojącego za mianowaniem Russella Martina na stanowisko głównego trenera Rangersów się zgadza. Bez względu na to, co powiedzą łowcy niewolników z internetowego tłumu linczującego.
Klub potrzebuje określonego stylu gry. On to wnosi. Oni potrzebują intensywności. Opisuje to jako jeden ze swoich niepodlegających negocjacjom. Muszą znaleźć sposób na rozbicie drużyn, które grają w niskim bloku. Z analizy przedstawionej z południa wynika, że jego drużyny mają całkiem niezłe wyniki na tym froncie.
Jego zarządzanie ludźmi jest postrzegane jako siła. Będzie to również kluczowe w odbudowie szatni, w której brakuje pewności siebie i wprowadzeniu grupy nowych graczy, których bardzo potrzeba przed nową kampanią.
Russell Martin spełnia wiele wymagań, ale potrzebuje planu B, aby grać w Europie
Trener Rangersów Martin potrzebuje następcy prawego obrońcy Jamesa Taverniera
Jest jednak kilka rzeczy, które nie umyją się, jeśli chodzi o 39-letniego byłego szefa Southampton. I musi szybko ogarnąć to swoją imponująco uczesaną głową.
Po pierwsze, James Tavernier musi zastąpić prawego obrońcę. Po drugie, nie będziesz dominować tak, jak chcesz, w grach, które naprawdę się liczą w Europie, więc lepiej zacznij zmieniać nawyki całego życia i zacznij pracować nad innym, skutecznym Planem B.
Po prezentacji Martina na Ibrox w czwartek pojawiło się wiele kwestii do przemyślenia, ale hałas wokół tych dwóch kwestii z pewnością wzbudził niepokój nawet wśród bardziej umiarkowanych fanów.
Z Tavernierem sytuacja wydaje się jasna. Był okres w ciągu ostatniego sezonu, kiedy musiał zostać pominięty w drużynie pod słabnącym Philippe Clementem, ponieważ jego poziom gry spadł, a kibice po prostu nie chcieli go już dłużej tolerować.
Facet skończy 34 lata dość wcześnie w tym sezonie. Nie jest w stanie odwrócić losów meczu. Służył klubowi dobrze, ale jego czas się skończył. Jego moce słabną, jego statystyki ofensywne nie przeciwdziałają już jego defensywnym słabościom.
W krótkim wywiadzie opublikowanym w mediach społecznościowych w piątek Martin rozpoczął od stwierdzenia, że Rangers potrzebują „nowej energii” i „świeżego startu”. To był jego pierwszy gambit. Następnie opisał Taverniera jako „niezwykle ważnego” i kontynuował w innych wywiadach, mówiąc, że nie widzi powodu, aby zmieniać kapitana.
Trudno zrozumieć, w jaki sposób „nowa energia” i „świeży początek” mają się do pozostania przy kapitanze Rangersów, który zdobył trzy trofea w ciągu siedmiu sezonów i stracił poparcie znacznej części kibiców, ale być może w tym przypadku wystarczy odrobina czytania między wierszami.
Martin zastrzegł, że jego uwagi na temat utrzymania Taverniera jako kapitana są słuszne, „jeśli gra”. Słuchajcie, on zawsze może pełnić funkcję kapitana klubu – bardzo różną od kapitana na boisku – niezależnie od tego, czy jest w drużynie, czy nie.
Tavernier ma problemy, gdy musi stawić czoła szybkości napastnika Celtiku Daizena Maedy
W ostatnim roku jego kontraktu i patrząc na świadectwo, może być źródłem wskazówek w szatni, ramieniem do wypłakania się, głosem doświadczenia, powiernikiem dla Martina w czasach przejściowych. To pewne.
Jednakże, jeśli Rangers mają należycie zapanować nad Celtikiem i kontynuować imponującą odbudowę reputacji klubu w rozgrywkach UEFA, nie może on zostać wybrany w pierwszym składzie.
Zbyt wiele razy został rozszarpany przez Daizena Maedę. Słusznie lub niesłusznie, stał się również czymś w rodzaju kozła ofiarnego. Martin ma wystarczająco dużo pracy, aby pozyskać własnych krytyków, nie wieszając kapelusza na Tavernierze jako obecności na boisku.
Wystarczy jeden głośny błąd na początku kampanii, by sprawy potoczyły się toksycznie, a Martin po prostu nie może sobie na to pozwolić. Jeśli chodzi o Europę – i nie tylko te bezpośrednie eliminacje Ligi Mistrzów – nie może sobie pozwolić na zbytnie przywiązanie do swoich ideałów.
To, co były reprezentant Szkocji wnosi do gry, wygląda dokładnie tak, jak Rangers potrzebują do rozgrywek krajowych. Celtic nie jest obecnie największym problemem. Dwa zwycięstwa i remis w trzech ostatnich meczach Old Firm mówią same za siebie.
Ich piętą achillesową jest niemożność pokonania takich drużyn jak Hibs, St Mirren i Motherwell. Potrzebują bezpośredniości, wigoru i klinicznego instynktu zamiast chytrej zgnilizny mózgu. Potrzebują wytrychów, otwieraczy do butelek, zabójców. Potrzebują bezwzględności, której brakuje im od dłuższego czasu.
W domu pomysły i doświadczenie Martina wydają się w zasadzie dobre. Nie są jednak dobre dla Europy. A Europa, pomimo zrozumiałej obsesji na punkcie odzyskania tytułu Premiership od Celticu, pozostaje kluczowa. Nie tylko ze względu na oczywiste zachęty finansowe, jakie ze sobą niesie.
Russell Martin będzie musiał wykazać się elastycznością taktyczną jako główny trener Rangersów
Gdy w ubiegłym roku pojawiła się pierwsza informacja o konsorcjum, w skład którego wchodzą Andrew Cavenagh i 49ers Enterprises, zamierzającym przejąć władzę, osoby z nimi związane rozmawiały o zainteresowaniu przyszłymi rozgrywkami transgranicznymi i nowymi możliwościami, które mogą leżeć w ramach UEFA lub poza nią.
Nie było to coś, czym zaprzątali sobie głowę, ale byli tego świadomi.
Europejska piłka nożna będzie się nadal zmieniać, ewoluować i rozszerzać. To jest pewne na 100 procent. A jeśli Rangers i Celtic chcą na tym skorzystać, muszą utrzymać swoje profile. Muszą nadal bić się ponad swoją wagę i pozostawać w centrum uwagi.
Od czasów Stevena Gerrarda jako szefa, jest to jedna rzecz, w której ekipa Ibrox, pomimo wszystkich prób i udręk na froncie krajowym, była znakomita. Europa została umieszczona na pierwszym planie ambicji klubu pod rządami Gerrarda ze względu na pieniądze, jakie mogła przynieść, ale prawdopodobnie będzie służyć również innym celom w tej rozwijającej się amerykańskiej rewolucji.
Problem w tym, że jeśli Rangers chcą utrzymać pochodnię, będą musieli pokonywać drużyny z większymi funduszami płacowymi niż oni. Jak Fenerbahce. Jak Borussia Dortmund. Jak RB Lipsk. Jak Galatasaray. Jak Porto.
Martin chce, aby jego drużyna zdominowała mecze, mówi, ale to po prostu nie będzie możliwe w tych meczach. Plan B nie może po prostu lepiej realizować Planu A, jak zwykł mawiać Mark Warburton w najgorszych złych starych czasach.
Martin będzie musiał znaleźć inny sposób na wygraną. Będzie musiał się zakopać, użyć kontry, być elastycznym. Nawet najwięksi idealiści muszą czasem przeorganizować swoje filozofie i żyć w świecie wielkich chłopców.
Trener Celtiku Brendan Rodgers dostosował swoją taktykę do rozgrywek europejskich
Brendan Rodgers obudził się z koniecznością złagodzenia swojego podejścia all-gun pod koniec swojego pierwszego pobytu w Celtiku. Za drugim razem, po remisie z Atalantą w Lidze Mistrzów, żartował, że jego krytycy nie uważają go za wystarczająco pragmatycznego.
Nawet Ange Postecoglou, marzyciel, dawca światła, strażnik czystości, doszedł do wniosku, że rozwalenie klubu ze Spurs to najlepszy sposób na pokonanie Manchesteru United w ostatnim finale Ligi Europy.
Wkraczając do Premier League po wywalczeniu awansu z Southampton, Martin trzymał się swoich zasad i został zwolniony po zdobyciu zaledwie jednego zwycięstwa – nad Evertonem – i 13 porażek w 16 meczach. Manchester City pokonał jego drużynę 1-0 na Etihad, ale wszyscy inni wielcy inwestorzy zdobyli wiele bramek przeciwko Saints.
Nie pomógł mu dyrektor sportowy Jason Wilcox, który przeniósł się do Manchesteru United przed wielkim powrotem do najwyższej ligi. Zła rekrutacja ich tam zabiła. I to właśnie tam związek Martina z nowym dyrektorem sportowym Ibrox, Kevinem Thelwellem, nabiera ogromnego znaczenia.
Jeśli Rangers mają odnieść sukces w kraju i za granicą w przyszłym sezonie, potrzebują wielu nowych twarzy, które od razu zaczną działać. Strategia podpisywania kontraktów musi być trafiona po latach niejednoznacznych, niespójnych bzdur.
Od czego zacząć? Oczywiście, że od prawego obrońcy. Jako pilna sprawa.
Adam Idah ma problem z uzasadnieniem 8,5 mln funtów, jakie Celtic zapłacił za jego transfer z Norwich
Idah przedstawił swoją sprawę, ale Celtic potrzebuje lepszej opcji w ataku
Napisano mnóstwo luźnych i szybkich tekstów na temat imprezy Adama Idaha w Glasgow w kwietniu, która zakończyła się nagraniem na Snapchacie, na którym widać, jak wymiotuje przez drzwi samochodu.
Kto może jednoznacznie stwierdzić, czy pił, czy nie? Kto wie na pewno, czy sytuacja była naprawdę tak chaotyczna, jak wyglądała?
Słuchanie Idah opowiadającej o skutkach konfliktu podczas zgrupowania reprezentacji Irlandii w tym tygodniu tylko spotęgowało wątpliwości co do tego, czy ten facet sprawdzi się w Celtiku, pomimo kwoty 8,5 miliona funtów, jaką za niego zapłacono.
Obrona Idah wydawała się skupiać na twierdzeniu, że niczym nie różni się on od innych i że od czasu do czasu należy mu się pozwolenie na wypad z chłopakami na miasto.
„Będę nagrywany, ale koniec końców jestem człowiekiem” – powiedział. „Wychodzę. Nie jestem robotem, który cały czas musi siedzieć w środku”.
Jest tylko jeden problem z tym. Jeśli chcesz dotrzeć na szczyt sportu zawodowego, samo bycie człowiekiem nie wystarczy. Musisz dążyć do bycia nadczłowiekiem. Nawet aby odnieść sukces w nieelitarnym zespole, takim jak Celtic, wymagana jest dyscyplina, kontrola i zaangażowanie. Na przykład, nie wydaje się, aby w Internecie było cokolwiek o tym, że Callum McGregor wychodzi na parkiet w tygodniu meczu. Dzień wolny czy nie.
Idah przedstawił swoją sprawę i to jest w porządku. Tymczasem poszukiwania nowego środkowego napastnika przez Celtic powinny przyspieszyć.
Rezerwowy bramkarz Cieran Slicker miał katastrofalny debiut w reprezentacji Szkocji w meczu przeciwko Islandii
Szkocja utrzymuje się na powierzchni pod rządami Clarke’a
CIERAN SLICKER wniósł dawkę humoru na Hampden Park w przegranym 3-1 towarzyskim meczu z Islandią w piątkowy wieczór.
Gdyby nie szalony występ bramkarza Ipswich Town, chęć płaczu podczas oglądania meczu reprezentacji Szkocji mogłaby być zbyt silna, by się oprzeć.
Mamy najlepszą linię pomocy od dziesięcioleci, w skład której wchodzą tacy zawodnicy jak Scott McTominay, Billy Gilmour, Lewis Ferguson i John McGinn, a do tego niezwykle utalentowany Lennon Miller, który dołącza do drużyny.
Jednak wokół nich czas zbiera swoje żniwo. Sytuacja bramkarza, z 42-letnim Craigiem Gordonem wciąż będącym najlepszą opcją, gdy jest dostępny, jest fatalna.
Andy Robertson wygląda na to, że zostanie zastąpiony w Liverpoolu, nasi środkowi obrońcy nie stają się młodsi - ani szybsi - a powrót Kierana Tierneya z Arsenalu do Celtiku wydaje się bardziej przejawem rezygnacji niż ambicji w wieku 28 lat.
Miejmy nadzieję, że Ben Doak będzie w stanie wnieść coś do drużyny, gdy wróci do formy, ale w pierwszej linii brakuje mu również siły i głębi.
Na czele całej sprawy stoi Steve Clarke, facet sprawdzający swój kontrakt, którego należało uprzejmie odprowadzić do drzwi po Euro 2024.
Clarke zasługuje na uznanie za powrót kraju do głównych rozgrywek. Mieliśmy szansę naprawdę przejść do historii pod jego rządami. Ale nie zrobiliśmy tego. I to wygląda coraz bardziej jak tragedia, gdy wszyscy razem brniemy przez wodę.
Daily Mail