Cele we mgle: wojna Rosji i poszukiwanie uzasadnienia

24 lutego 2022 r. prezydent Rosji Władimir Putin w swoim przemówieniu na początku wojny stwierdził, że celem „specjalnej operacji wojskowej” jest „demilitaryzacja i denazyfikacja” Ukrainy oraz ochrona ludności Donbasu przed ludobójstwem.
W styczniu 2023 r. podkreślił, że cele mają „charakter fundamentalny”. Dwa lata później, w styczniu 2025 r., Putin oświadczył, że chodzi o zabezpieczenie interesów narodu rosyjskiego. „Będziemy walczyć o interesy Rosji i narodu rosyjskiego. „To jest prawdziwy cel specjalnej operacji wojskowej” – powiedział w nagraniu wideo zamieszczonym w serwisie Telegram.
Trzy lata po wybuchu wojny podstawowe pytanie pozostaje bez odpowiedzi: dlaczego po obu stronach giną tysiące ludzi? Zdaniem politolog Jekateriny Szulmann ta dwuznaczność jest celowa. „Autokratyczny reżim w Rosji utrzymuje jak najwięcej otwartych szarych stref, aby móc przedstawić każdy wynik jako sukces. Najpierw wymyślasz pojęcia takie jak „demilitaryzacja”, a później możesz je interpretować jak chcesz - lub nie. Elita władzy nie ponosi odpowiedzialności przed obywatelami i nie jest związana zobowiązaniami publicznymi, co wyjaśnia niejasną retorykę wojenną.

Ideologiczna próżnia jest tak oczywista, że najtęższe umysły reżimu Putina szukają uzasadnienia dla wojny – często przy użyciu sprzecznych narracji. Na przykład filozof Aleksandr Dugin, często określany na Zachodzie mianem „duchowego mentora” lub „osobistego ideologa” Putina (choć nie ma na to dowodów), już w 2022 r. opisał „specjalną operację wojskową” jako „świętą walkę prawosławnej Rosji z hordami Antychrysta” i „satanistycznym Zachodem”.
Zdaniem Dugina „operacja specjalna” symbolizuje powrót imperium i przywrócenie Rosji „mesjańskiego, futurystycznego przeznaczenia”. Dla niego pozostały tylko dwie opcje – „dom albo śmierć”. Przywódca Międzynarodowego Ruchu Eurazjatyckiego wzywa do radykalnych działań: mobilizacji i wymiany „zdradzieckiej” elity. Wtedy wielki naród rosyjski zwycięży.
Były doradca Putina i architekt partii Jedna Rosja, Władysław Surkow, w swoim eseju „Parada imperializmów” uważa, że „operacja specjalna” jest wyrazem rosyjskiego imperializmu, który znalazł już naśladowców: USA rości sobie prawa do Kanady, Grenlandii i Kanału Panamskiego , Izrael rozszerza się w kierunku Syrii, a Chiny ostrożnie budują swoje „Jedwabne Szlaki” na wszystkich kontynentach. Surkow opisuje Rosję jako „wiodący kraj Eurazji”, który z powodzeniem wskrzesza ideę imperium. Jednocześnie porównuje wojnę do „okna na Europę”, które car Piotr Wielki otworzył kiedyś, aby wzmocnić wpływy Rosji na Zachodzie.
Z Trumpem „walka z wartościami Zachodu” traci na znaczeniuMożna się tylko domyślać, która z tych narracji jest bliższa Kremlowi. Politolog Abbas Galljamow uważa, że różne interpretacje świadczą o dezorientacji ideologicznej na wyższych szczeblach władzy. Brakuje jednolitego kierownictwa z góry, co zmusza ideologów bliskich reżimowi do improwizacji. Kryzys ideologiczny jeszcze się pogłębił po zwycięstwie Trumpa w wyborach: „Wojna przedstawiana jest jako walka z Zachodem, który niszczy tradycyjne wartości. Ale teraz, gdy Ameryka znalazła się „na właściwej drodze” z punktu widzenia Rosji, ideologia ta traci na znaczeniu” – powiedział Galiamow, który został uznany w Rosji za zagranicznego agenta.
Czy idea imperium rosyjskiego, o której mówią Dugin i Surkow – choć w odmienny sposób – znajduje oddźwięk w sercach Rosjan? Kluczowe pytanie brzmi, jaką cenę są gotowi za to zapłacić Rosjanie – mówi Galljamow: „Jeśli chodzi o machanie flagą i mówienie 'Krym jest nasz!' nazwać, każdy jest szczęśliwy, że jest imperialistą. Ale gdy tylko przychodzi czas na walkę, szeregi zauważalnie się przerzedzają”.

Nawet tak zwani turbopatrioci, którzy gorąco popierają wojnę, nie potrafią wskazać jasnych celów. Jednak idea odbudowy imperium jest im bliska – twierdzi pisarz Iwan Filipow, który śledzi patriotyczne kanały Telegram. Ale podczas gdy Surkow rozważa rozszerzenie granic na Zachód, hurra-patrioci pytają: Jak to ma się stać?
„Armia cierpi na dotkliwy niedobór personelu, mimo rosnących wynagrodzeń. Jednakże Władimir Putin odmawia wydania rozkazu mobilizacji. „Aby zdobyć sam Charków, potrzeba byłoby miliona dodatkowych żołnierzy – to szacunki blogerów wojskowych, nie moje” – wyjaśnia Fillipov, którego dystopijna powieść „Mysz” została w Rosji zakazana.
Hurrapatrioci prześcigają się w interpretacjach celów wojny: „Niektórzy twierdzą, że była to wojna prewencyjna, ponieważ NATO chciało zaatakować Rosję przez Ukrainę. Chodzi więc o bezpieczeństwo narodowe. Inni uważają, że Ukrainę należy zniszczyć, ponieważ tak naprawdę jest ona częścią Rosji, a naród ukraiński nie istnieje. Inni marzą o odbudowie Związku Radzieckiego, a po Ukrainie chcą wziąć na celownik Kazachstan i państwa bałtyckie” – powiedział Filipow.
Podczas gdy filozofowie i patrioci zastanawiają się nad celami wojny, w rosyjskim społeczeństwie panuje wyraźna obojętność. „Ludzie w Rosji nie chcą mieć nic wspólnego z tą wojną. „Zachowują się tak, jakby on nie istniał – i robią to zaskakująco dobrze” – mówi Fillipow.
Jekaterina Schulmann uważa, że świadome odwrócenie się jest formą samoobrony. Rozważanie sensu wojny nie prowadzi do niczego innego, jak tylko do bólu emocjonalnego: „Jeśli Rosjanin zada sobie to pytanie – co wtedy? Co powinien zrobić z tą wiedzą? Zorganizować samospalenie na centralnym placu miasta?"
Kreml już dawno uznał, że wojna cieszy się niewielkim poparciem wśród społeczeństwa i dlatego powstrzymał się od mobilizacji na szeroką skalę. Zamiast tego pozostawia ludzi w spokoju. Ultrapatrioci już wyśmiewają tę strategię, nazywając ją „Sleep, Great Country” – sarkastycznym nawiązaniem do piosenki „Stand Up, Great Country”, która wzywała obywateli radzieckich do stawienia oporu wojskom Hitlera w 1941 roku. Politolog Schulmann nie uważa tej strategii za słabość, lecz raczej za świadomą decyzję rosyjskich przywódców.

Autokracja taka jak rosyjska nie potrzebuje mobilizacji społecznej, ponieważ wojna jest prowadzona „przy użyciu mieszanki przymusu i przekupstwa”. Jasne cele wojny są zatem nie tylko niepotrzebne, ale wręcz utrudniające. „Trudno jest zainspirować ludzi do poparcia 'demilitaryzacji' innego kraju, mówiąc 'Powstań, wielki kraju'” – powiedział Schulmann, który musiał opuścić Rosję i obecnie mieszka w Berlinie.
Ultrapatrioci, tacy jak pisarz Zachar Prilepin, otwarcie mówią, że każdy wynik można uznać za zwycięstwo. Rosja nie może przegrać wojny z Ukrainą, ponieważ nie wymieniono w niej żadnych konkretnych celów – wyjaśnił niedawno Prilepin. Gdziekolwiek zatrzyma się armia, wojna się skończy – mawiał Prilepin. Decyzja o tym, kiedy zacząć i kiedy zakończyć, należy wyłącznie do przywódców, dodał: „Nikt nas nie pytał, kiedy wojna się zaczęła i nikt nas nie zapyta, kiedy się skończy”.
Schulmann ostrzega jednak, że gdy tylko zakończą się działania wojenne, nastroje w kraju ulegną zmianie. „W sytuacji pełnej niepewności i zagrożenia życia, nikt nie pyta dlaczego. Ale po wojnie, po początkowej uldze, że wszystko się skończyło, nieuchronnie pojawi się to pytanie: Co to właściwie było?" Ten moment może okazać się niebezpieczny dla rosyjskiego systemu politycznego – a Kreml już się na to przygotowuje.
Berliner-zeitung