Oskarżenie o lobbing przeciwko ministrowi: ataki Reichego na pompy ciepła budzą pytania

Katherina Reiche ma wielkie plany. Co dokładnie, na razie tylko zasugerowała.
(Zdjęcie: picture alliance/dpa)
Minister gospodarki Katherina Reiche dopiero co objęła urząd, a już wywołuje sporo zamieszek: mają zostać zniesione przepisy dotyczące przekształcania ciepła w energię elektryczną, a wprowadzone mają zostać elektrownie gazowe. Opozycja przypomina przeszłość Reichego jako głównego lobbysty, SPD wydaje się skruszona.
Czy nowa federalna minister gospodarki, Katherina Reiche, jest przedłużeniem lobby gazowego w rządzie federalnym? „Uważam, że pani Reiche działa również zgodnie z warunkami umowy koalicyjnej i nie działa jako lobbystka w tym rządzie federalnym” – powiedział rzecznik rządu Friedricha Merza Stefan Kornelius w odpowiedzi na pytanie dziennikarza o takie zarzuty na początku tygodnia. Polityczka CDU już wcześniej podkreślała swoją przeszłość zawodową, choć nie było to jej intencją. Wcześniejsze rozwiązania przedstawione przez Reiche dotyczące przyszłości niemieckiego systemu energetycznego lub przyszłości prawa grzewczego, które zamierza znieść, były zaskakująco częste: Naciśnij gaz!
Reiche jest w istocie czymś w rodzaju związkowego urzędnika ds. rozbiórek w ramach prawa dotyczącego energii budowlanej, za czasów jej poprzednika Roberta Habecka, które tak często jest przeklinane przez CDU, CSU i inne ugrupowania. Zgodnie z porozumieniem koalicyjnym pomiędzy CDU/CSU i SPD, pakiet indywidualnych rozporządzeń i wytycznych dotyczących finansowania, powszechnie znany jako ustawa o ogrzewaniu, „zostanie zniesiony”. Oznaczało to realizację obietnic wyborczych partii kanclerza w stosunku jeden do jednego. „Uchylimy ustawę o ogrzewaniu” – obiecał obecny lider frakcji parlamentarnej CDU/CSU, Jens Spahn, podczas federalnej kampanii wyborczej. Ówczesny kandydat na kanclerza Merz ogłosił w grudniu: „Przywrócimy stare zasady”. Ale Reiche najwyraźniej chce pójść jeszcze dalej.
„Istnieje de facto zakaz eksploatacji kotłów gazowych zainstalowanych przed 1991 r. Najpierw musimy znieść ten zakaz” – powiedział Reiche w wywiadzie dla „Table Media”. Chce „przywrócić spokój na rynku”. Malte Kreutzfeld, dziennikarz tej samej redakcji, obliczył, że zakazowi podlega zaledwie 16 100 z 19 milionów systemów ogrzewania olejowego i gazowego w Niemczech – czyli 0,1 procent. Ponieważ jednak Reiche, według jej ministerstwa, znosząc zakaz, miała na myśli wyłącznie stare grzejniki gazowe, liczba grzejników, których dotyczy zakaz, jest jeszcze mniejsza. Nie jest to czynnik, który powinien wywołać „niepokój” na tak dużym rynku.
Co więcej, zakaz ten nie ma nic wspólnego ze słynnym prawem Habecka. W wywiadzie dla ntv.de polityk Partii Zielonych ds. energii Julia Verlinden wspomina, że zakaz używania tych urządzeń został uchwalony za czasów starego czarno-czerwonego rządu federalnego, a więc głosami związku zawodowego. „To było słuszne posunięcie, również z punktu widzenia ochrony konsumentów, ponieważ te bardzo stare, nieefektywne grzejniki gazowe nie spełniają już najnowocześniejszych standardów, są drogie i dlatego nieekonomiczne”. Uchylenie tego rozporządzenia wykracza teraz poza obietnicę Merza dotyczącą przywrócenia „starych zasad”.
Od rządu do biznesu i z powrotemW przeciwieństwie do wielu innych ministrów federalnych, którzy obejmowali swoje departamenty bez dogłębnej wiedzy na ten temat, nie istnieje coś takiego jak ochrona szczeniaków dla bogaczy. Ona wie, o czym mówi. Po 17 latach zasiadania w niemieckim Bundestagu, w 2015 r. urodzony w Brandenburgii poseł stanął na czele Związku Przedsiębiorstw Komunalnych (VKU), który reprezentuje interesy komunalnych przedsiębiorstw energetycznych, wodnych i zajmujących się utylizacją odpadów. Głos VKU ma znaczenie, gdy na szczeblu federalnym omawiane są nowe prawa i regulacje. Kolejny krok w karierze nastąpił w 2020 roku: Reiche został dyrektorem generalnym spółki zależnej E.ON, Westenergie, która twierdzi, że jest największym regionalnym operatorem sieci dystrybucyjnych wody, gazu, energii elektrycznej i Internetu.
Biorąc pod uwagę tak szeroką wiedzę specjalistyczną, zaskakująca była zapowiedź Reichego w wywiadzie dla „Handelsblatt”, że „przymus stosowania pomp ciepła musi się skończyć”. Ustawa stanowi, że od 2024 roku nowo instalowane systemy grzewcze będą musiały być zasilane w 65 procentach energią odnawialną. Można to osiągnąć stosując różne technologie. Ostatecznie pod koniec 2044 roku wygasną pozwolenia na eksploatację wszystkich systemów grzewczych opalanych olejem opałowym i gazem ziemnym. To z kolei jest zupełnie logiczne: Niemcy – Unia również zobowiązała się do osiągnięcia tego celu – chcą osiągnąć neutralność klimatyczną od 2045 r. i są zobowiązane do tego na mocy porozumień międzynarodowych od 2050 r.
„Bardzo populistyczne i fałszywe stwierdzenia”Kto więc obecnie wywołuje niepokój na rynku? Poseł Partii Zielonych Verlinden widzi tę rolę bardziej u Reiche: „Dotknięte branże słusznie krytykują fakt, że nowa minister energii czasami wygłasza nieprawdziwe twierdzenia. Tak zwanego wymogu dotyczącego pomp ciepła, który chce znieść, nie ma w żadnym paragrafie ustawy Building Energy Act”. Niepokoje i odrzucenie pompy ciepła, o którym mówi związek, są również względne. Po znacznym spadku sprzedaży w ubiegłym roku Niemieckie Stowarzyszenie Pomp Ciepła (BWP) odnotowało 35-procentowy wzrost sprzedaży w pierwszym kwartale i prognozuje, że w tym roku w Niemczech sprzeda się 220 000 pomp ciepła, pomimo kryzysu gospodarczego.
Jest to wynik daleki od zakładanego przez Habecka celu 500 000 nowo instalowanych pomp ciepła rocznie. Jednakże, jak twierdzi BWP, środki wsparcia wprowadzone przez rząd sygnalizacji świetlnej w formie dotacji państwowych okazały się obecnie bezużyteczne. „Tymi czasami bardzo populistycznymi, a nawet fałszywymi oświadczeniami, pani Reiche wywołuje wiele niepokojów na rynku, podczas gdy ludzie i firmy potrzebują niezawodnych warunków ramowych i przewidywalności” – mówi Verlinden.
Socjaldemokratyczny partner koalicyjny jak dotąd nie zabrał głosu w tej sprawie. Zapytany przez ntv.de, parlamentarny kierownik frakcji SPD, Dirk Wiese, powiedział: „Branża grzewcza twierdzi, że teraz można pracować nad prawem”. Rząd musi zakończyć dyskusję na temat pomp ciepła. Według Wiese'a konieczne są co najwyżej „niewielkie zmiany”. „Najważniejszą zasadą, i to właśnie zgłaszają przedstawiciele branży, jest planowanie bezpieczeństwa”. Jak to się ma do zapisu w umowie koalicyjnej, który stanowi, że ustawa ta zostanie zniesiona?
Krajobraz finansowania jest niepewnyPoza tym: Najwyraźniej nikt tak naprawdę nie wie, co zastąpi prawo grzewcze. Reiche mówi, że nie chce już narzucać żadnej technologii grzewczej w przyszłości, a zamiast tego chce skupić się na potencjale oszczędności CO2 w budynku. Właściciele powinni sami zdecydować, w jaki sposób osiągną te oszczędności. Zagrożone są również obecne ramy finansowania, które zakładają dotacje państwowe na konwersję sięgające 70 procent. Wynika to z faktu, że finansowanie jest powiązane z istniejącymi wymogami.
Reiche musiałby więc ponownie zapakować cały pakiet. Lider klubu parlamentarnego SPD, Matthias Miersch, wciąż nie może wyjść ze zdumienia, gdy pomyśli, jak skomplikowane były negocjacje z Zielonymi i FDP. Czy jest to naprawdę najwyższy priorytet rządu, któremu zależy na szybkim powrocie do wzrostu gospodarczego?
Tym bardziej, że to właśnie SPD nie będzie chciała rezygnować z wprowadzonych środków wsparcia. Od 2027 r. handel emisjami zostanie rozszerzony na całą UE i obejmie także źródła energii cieplnej, takie jak ropa naftowa i gaz. Ceny prawdopodobnie będą nadal rosły. Zieloni i Socjaldemokraci promowali zatem ustawę o ogrzewaniu, m.in. jako sposób na ograniczenie kosztów w interesie konsumentów. Choć nowy rząd Niemiec chce jeszcze bardziej obniżyć koszty energii elektrycznej, a trwający boom na energię odnawialną zapewne jeszcze bardziej obniży jej cenę, ceny ropy naftowej i gazu będą prawdopodobnie tylko rosły - wliczając w to gwałtowne wahania spowodowane wydarzeniami geopolitycznymi, takimi jak rosyjska wojna agresywna.
Czy „Lord Voldemort Rewolucji Energetycznej” powróci?Kolejna zmiana kadrowa związana z ustawą o ogrzewaniu budzi poruszenie: Stephanie von Ahlefeldt ma zostać szefową Departamentu Ciepła w Ministerstwie Rzeszy. Ministerstwo Gospodarki nie potwierdziło jeszcze nominacji, ale zaufany współpracownik sekretarza generalnego CDU, Carstena Linnemanna, pracował już w Federalnym Ministerstwie Gospodarki pod rządami Petera Altmaiera i brał udział w negocjacjach na temat wycofywania węgla. Strona przeciwna pamięta von Ahlefeldta jako człowieka o nieugiętych poglądach. W odniesieniu do złoczyńcy z „Harry’ego Pottera”, polityk Partii Zielonych opisał kiedyś von Ahlefeldta jako „Lorda Voldemorta transformacji energetycznej”.
Dostawcy gazu mogą jednak przyjąć z zadowoleniem ewentualną nominację Ahlefeldta. W wyniku ustawy o ciepłownictwie zarówno operatorzy elektrowni, jak i sieci stoją w obliczu realnego problemu: sieci gazowe tracą na wartości. Im więcej osób będzie rezygnować z gazu, tym wyższe będą opłaty sieciowe dla pozostałych klientów, co może spowodować, że większa liczba klientów odejdzie od alternatywnych źródeł ogrzewania. Otwarcie ustawy o ogrzewaniu na systemy ogrzewania wodorowego, o które zabiegała FDP poprzez lobbing, okazało się jak dotąd mirażem: w przewidywalnej przyszłości na wolnym rynku nie będzie wystarczającej ilości taniego wodoru, nie ma też spójnego planu przejścia sieci gazowych na zasilanie wodorem.
Jednakże impulsem do rozwoju mogłoby być otwarcie się na wodór, który nie jest wytwarzany wyłącznie ze źródeł odnawialnych, takich jak woda, wiatr i słońce. Reiche, który w przeszłości wypowiadał się pozytywnie o powrocie do energii jądrowej, od dawna opowiada się za wprowadzeniem wodoru na rynek również przy wykorzystaniu wodoru produkowanego w elektrowniach jądrowych i gazowych. Reiche już publicznie dyskutował na ten temat z ministrem środowiska Carstenem Schneiderem w trzecim tygodniu urzędowania rządu federalnego .
Powrót elektrowni gazowychReiche ogłosił także potrzebę budowy nowych elektrowni gazowych o łącznej mocy 20 gigawatów. Byłoby to znacznie więcej, niż potrzeba na złagodzenie tzw. okresów ciemności – okresów, w których energia słoneczna i wiatrowa nie jest w stanie pokryć zapotrzebowania. Julia Verlinden uważa, że motyw stojący za tym jest niezrozumiały: „Prąd z gazu nie obniża cen energii, ale raczej sprawia, że stają się one droższe”. Za rządów Habecka planowano budowę znacznie mniejszej liczby nowych elektrowni gazowych, ale i wtedy obowiązywał tylko warunek, że w przyszłości będzie można je przestawić na zasilanie wodorem, jak tylko wodór będzie dostępny na rynku w wystarczających ilościach i po rozsądnej cenie. Wygląda na to, że Reiche odchodzi teraz od tego wymogu i prawdopodobnie w rezultacie zaakceptuje konflikty z Komisją Europejską.
Zapytany, poseł SPD, Wiese odrzucił oskarżenia wobec Reichego, jakoby było ono dziełem lobby gazowego. „Bardzo wątpliwe jest, czy pani Reiche ma niezbędny dystans, aby podejmować decyzje w ważnych kwestiach polityki energetycznej niezależnie od interesów ekonomicznych lobby gazowego” – mówi Verlinden, odnosząc się do poprzednich wypowiedzi Reiche. To, że polityk Zielonych krytykuje byłego przedsiębiorcę gazowego, jest mniej zaskakujące niż to, że Reiche zaraz na początku swojej kadencji daje swoim przeciwnikom mnóstwo argumentów, nie precyzując przy tym swoich poglądów.
Ale może to wcale nie jest konieczne. Komitet koalicyjny zbierze się po raz pierwszy w środę, aby ustalić harmonogram prac do wakacji letnich. Reiches staje przed poważnymi wyzwaniami: ceny prądu muszą zostać szybko obniżone, podobnie jak koszty biurokratyczne. Prawo grzewcze mogło mieć istotne znaczenie dla Merza podczas kampanii wyborczej. Wkrótce stanie się jasne, czy rzeczywiście będzie kontynuował sprawę, która ma potencjał wybuchowy dla pokoju koalicyjnego, czy też nie da Reichemu zająć się innymi zadaniami, które należy traktować priorytetowo. Reiche przynajmniej w pierwszych tygodniach urzędowania udało się przyciągnąć uwagę przeciwników.
Źródło: ntv.de
n-tv.de