Przeszukanie domu z powodu karykatury Habecka: Jak berliński lekarz stał się sprawą dla wymiaru sprawiedliwości

Wolfgang Conzelmann już widział siebie w centrum wielkiego skandalu sądowego. Wysyłał ulotki do przyjaciół i pacjentów. Pisał, prosząc o rozgłos, że ludzie muszą bronić się przed „tą represją”, „sprawiedliwością opinii” i przed „końcem demokracji”. Wezwał do solidarności z samym sobą. I zaprosił ludzi na swój proces w Sądzie Rejonowym w Tiergarten, sala sądowa 101.
Kiedy Wolfgang Conzelmann, 76 lat, przybywa tam krótko po 9 rano w ten wtorek, korytarz jest rzeczywiście pełen ludzi. Głównie przyjaciół i pacjentów. Mężczyźni z siwiejącymi skroniami, kilka kobiet, jeden mężczyzna w aksamitnej marynarce z kwiatem z materiału. Stoją razem w małych grupach. „ Niemcy same się zlikwidowały ” — mówi jeden mężczyzna. „Można to zobaczyć w tym procesie” — potwierdza inny.
Tymczasem oskarżony stoi w kącie obok kamiennego filaru z dwoma prawnikami. Jego siwy warkocz wystaje spod wyblakłej czapki, plecak pełen akt krzywo wisi na plecach, a on sam stoi nieco chwiejnie na nogach.
Laptopy i telefony komórkowe skonfiskowane z powodu karykatury HabeckaOskarżono go o rzekome znieważenie byłego federalnego ministra gospodarki Roberta Habecka . Według prokuratury w październiku 2022 r. opublikował karykaturę Habecka na Facebooku w grupie „Corona Dictatorship”. Rysunek został oparty na propagandowym obrazie z czasów nazistowskich. Jedynie swastykę zastąpiono logo Partii Zielonych, a oryginalny tekst („Naród pomaga sobie”) zastąpiono hasłem: „Zamrozić się dla ostatecznego zwycięstwa”.
Conzelmann opowiedział historię kilka dni wcześniej przez telefon. Mówił szybko i mamrotał ciężko. Jego szwabski akcent był wciąż nie do pomylenia, nawet po tylu latach spędzonych w Berlinie. „Państwo mnie nie lubi” – powiedział. Już wcześniej miał kłopoty z wymiarem sprawiedliwości, kiedy leczył narkomanów za pomocą substytutów w swojej praktyce niedaleko Leopoldplatz . Nawet wtedy, jak mówi, nikt nie mógł udowodnić żadnego przestępstwa. Chodziło wyłącznie o represje. Tak jak teraz, jest tego pewien.
Latem 2022 roku policjanci stanęli przed jego gabinetem o 6 rano, mówi Conzelmann. Trzymali nakaz przeszukania przed jego twarzą, przeszukali gabinet i jego mieszkanie, a ostatecznie skonfiskowali cztery telefony komórkowe i cztery laptopy. To była jedna z tych „operacji szlafrokowych”, mówi Conzelmann. Podobnie jak w przypadku Stefana Niehoffa w Bawarii, który opublikował na X mema z idiotą Habeckiem.
Centrum Zgłaszania Zwalczania Przestępstw z Nienawiści w GetyndzeConzelmann dowiedział się, jak doszło do śledztwa, dopiero gdy jego prawnicy przejrzeli akta. Pracownik kierowanego przez Partię Zielonych Ministerstwa Spraw Społecznych, Zdrowia i Integracji w Badenii-Wirtembergii zgłosił posty na Facebooku z konta o nazwie „Jo Frieden” do Centralnego Biura ds. Zwalczania Przestępstw z Nienawiści w Internecie w Prokuraturze Generalnej w Getyndze.
Centrala zyskała międzynarodową uwagę kilka miesięcy temu, gdy amerykańska sieć telewizyjna CBS wypuściła dokument o jej pracy. W programie „60 Minutes” pokazano m.in. trzech prokuratorów z Getyngi wyrażających rozbawienie konsekwencjami policyjnej rewizji. Sama konfiskata urządzeń elektronicznych, jak powiedział jeden z prokuratorów, była już uważana za karę.
Conzelmann postrzegał to jako karę. Podkreślił, że nawet nie opublikował karykatury. Kilka osób miało dostęp do konta Jo Frieden. Mimo to, kilka miesięcy po przeszukaniu, otrzymał nakaz zapłaty kary i złożył apelację. Stąd dzisiejsza rozprawa ustna.
Cytuje Biblię, Rudiego Dutschke i Lao-TseTuż przed dziesiątą wszyscy wciąż stoją przed salą sądową. Proces powinien się zacząć dawno temu. Ale Conzelmann konsultuje się ze swoimi prawnikami. Przekonują go, mówiąc, że teraz ma uwagę, której pragnął. Ale prokuratura oferuje umorzenie sprawy „z powodu nieistotności winy”. Musi jedynie pokryć koszty prawne. Zdecydowanie radzą mu przyjąć ofertę. Ale Conzelmann jest niechętny. Czuje się niesprawiedliwie potraktowany. W końcu się zgadza.
Gdy około 30 osób wchodzi do sali sądowej 101, sędzia wygląda na nieco oszołomionego. Nie wszyscy dostają miejsce, a kilka osób musi zostać za drzwiami. Teraz wszystko byłoby tylko formalnością, rozwiązaną w ciągu kilku minut. Ale Conzelmann chce złożyć oświadczenie.
Długo pracował nad tym przemówieniem: dziewięć gęsto zapisanych stron, które teraz czyta na głos. Cytuje Biblię, Rudiego Dutschkego i wersety chińskiego filozofa Lao Tzu. Mówi: „Im więcej praw, tym więcej niesprawiedliwości”. Mówi o zbrodniach nazistów, wstaje na minutę ciszy i prosi publiczność, aby zrobiła to samo. Sędzia interweniuje: „To nadal moja sala sądowa. Nikt nie wstaje, albo opuszczę salę”. Conzelmann szybko siada ponownie.
Berliner-zeitung