Robert Habeck: Były kandydat Partii Zielonych na kanclerza chce nadal być politykiem

Berlin. Od czasu konferencji prasowej w poniedziałek, na której Robert Habeck oświadczył, że „nie będzie już pretendował do pełnienia wiodącej roli” po odrzuconej kandydaturze na stanowisko kanclerza, wśród Zielonych i poza nimi pojawiły się spekulacje na temat tego, co dokładnie to oznacza. W środę po południu 55-latek opublikował prawie czterominutowy film, w którym oświadczył: „Akceptuję mandat Bundestagu”.
Habeck zareagował między innymi na petycję internetową, która została uruchomiona w poniedziałek i podpisało się pod nią już prawie 320 000 osób. W tekście napisano: „Jesteś dla wielu symbolem nadziei. A ci, którzy niosą nadzieję, nie mogą odejść, gdy są najbardziej potrzebni, lecz muszą wziąć na siebie przywództwo i odpowiedzialność”. Teraz przynajmniej jest jasność co do mandatu.
W poniedziałek Habeck wydawał się bardzo poirytowany i oświadczył, że jego oferta polityczna była „najlepsza” – ale popyt „nie był aż tak duży”. Samokrytycyzmu nie zauważono. Wydawało się to zrozumiałe po trudach kampanii wyborczej i późniejszej porażce. Rozgniewało to jednak także dobrze życzących kolegów z grupy parlamentarnej, którzy uważali, że mimo pewnej frustracji, nie można okazywać aż tak „obrażonego” zachowania. Mówiono nawet o narcyzmie.
Na nagraniu wideo Habeck wydaje się teraz o wiele bardziej schludny. „Zawsze chciałem być politykiem, który nie czepia się władzy, który nie mówi: tak, wynik wyborów nie jest najlepszy, ale w rzeczywistości jest o wiele lepszy niż się wydaje – i tak oto powstaje następne stanowisko” – mówi. „Ale to nie znaczy, że przestanę istnieć jako osoba polityczna”. Habeck nie mówi nic poza planowanym przez siebie członkostwem w parlamencie.
Wcześniej kilku partyjnych kolegów argumentowało za tym, aby Habeck pozostał w polityce. Burmistrz Hanoweru, Belit Onay, przedstawicielka Partii Zielonych, powiedziała gazecie „Hannoversche Allgemeine Zeitung” : „Nawet jeśli nie zgadzam się ze wszystkimi jego decyzjami, Partia Zielonych będzie tęsknić za sposobem, w jaki uprawia politykę. To również będzie trudne do zrekompensowania”. Onay podkreślił: „Powiedziałem mu, że moja opinia jest dla mnie bardzo cenna, jeśli zmieni zdanie”.
Jego odpowiedniczka z Bonn, Katja Dörner, również z Partii Zielonych, powiedziała RedaktionsNetzwerk Deutschland (RND): „Bardzo się cieszę z powodu Roberta Habecka, że otrzymuje tak wielkie uznanie. To jest więcej niż stosowne. Ja również mam nadzieję, że pozostanie on wiodącą postacią w Partii Zielonych”. Premier partii Zielonych Badenii-Wirtembergii Winfried Kretschmann, od dawna zwolennik polityka, pochwalił Habecka za to, że „osiągnął niewiarygodnie wiele dla Zielonych” i za to, że „swoim pomysłem partii koalicyjnej otworzył partię na szeroką rzeszę społeczeństwa”. „W rekordowym tempie uniezależnił Niemcy od rosyjskiego gazu i jak nikt przed nim przyspieszył rozwój odnawialnych źródeł energii”.

Robert Habeck zakłada bransoletkę z napisem „Bundestag Era” na początku spotkania klubu parlamentarnego swojej partii.
Źródło: Kay Nietfeld/dpa
Zupełnie niejasne jest, jaką rolę w przyszłości mógłby pełnić wicekanclerz i federalny minister gospodarki - poza faktem, że on, podobnie jak cały gabinet, pozostanie na stanowisku do czasu utworzenia nowego rządu. Może to chwilę potrwać.
Liderzy partii Franziska Brantner i Felix Banaszak zostali wybrani dopiero w listopadzie. Minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock jest brana pod uwagę jako kandydatka na przewodniczącą grupy parlamentarnej – obok obecnej współprzewodniczącej Kathariny Dröge, której obecna koleżanka Britta Haßelmann ma podobno zostać wiceprzewodniczącą Bundestagu.
Partia i grupa parlamentarna nie mają obecnie żadnych dalszych stanowisk kierowniczych do zaoferowania. Mało prawdopodobne jest też, aby ktokolwiek chciał zaproponować Habeckowi stanowisko w drugim rzędzie – np. zastępcę przewodniczącego klubu parlamentarnego lub przewodniczącego komisji. Pozostaje więc rola szeregowego posła, który od czasu do czasu wnosi akcent retoryczny. To z kolei raczej nie usatysfakcjonuje niezwykle dynamicznego człowieka i raczej wywoła niepokoje w frakcji parlamentarnej.
Były lider partii, Cem Özdemir, przekonał się, jak trudno jest wszystkim zaangażowanym radzić sobie z brakiem wyzwań, po tym jak w styczniu 2018 r. zrezygnował ze startu w wyborach. Jesienią 2019 r. Özdemir wraz z Kirsten Kappert-Gonther z Bremy podjęły niemal desperacką próbę zastąpienia liderów klubów parlamentarnych Katrin Göring-Eckardt i Antona Hofreitera. To nie zadziałało. Ratunkiem okazało się mianowanie go na stanowisko federalnego ministra rolnictwa w grudniu 2021 r.: teraz w końcu znów miał coś do roboty. Lewica miała kiedyś podobny problem z Gregorem Gysim.
Ostatnią opcją byłoby, gdyby Habeck wykonywał mandat jedynie pro forma, ale w rzeczywistości skupiłby się na zadaniach spoza Bundestagu. Istnieją niezliczone przykłady takiego modelu, szczególnie wśród polityków będących (zbliżających się) do wieku emerytalnego. Z pewnością nie służy to Habeckowi, któremu do tego celu brakuje jeszcze co najmniej 10 lat.
Oczywiste jest, że Robert Habeck ma obecnie równie mało planów, co jego partia. Źródła z jego otoczenia podały w środę, że „trochę czasu” minie, zanim wszystko zostanie uporządkowane.
rnd