VfL Bochum przegrywa z Mainz 05 i spada z ligi

Po czterech latach w Bundeslidze, VfL Bochum musi wrócić do 2. ligi. W przedostatniej kolejce Mainz 05 okazało się zbyt silne i przegrało 1:4 (0:1). Mieszkańcy Rheinhessen nadal mają możliwości prowadzenia działalności międzynarodowej.
Jakie to uczucie, po raz pierwszy w długiej karierze spaść z ligi? Czy jest jakieś pocieszenie? „Nie, nie ma” – powiedział bardzo wzruszony trener Bochum Dieter Hecking, po tym, jak przydarzyło mu się to po raz kolejny. „Było zbyt wiele niefortunnych porażek. W końcu jest, jak jest: jesteś osiemnasty” – powiedział krótko potem, nieco bardziej trzeźwo.
Pełna moc obu drużynW kluczowym meczu VfL musiało obejść się bez Philippa Hofmanna. Środkowy napastnik po raz kolejny dał z siebie wszystko podczas ostatniego meczu wyjazdowego w Heidenheim, doznając poważnych obrażeń, w tym złamanych żeber i zapadniętego płuca.
Bez swojego „zbiornika sztormowego” VfL i tak pędził pełną parą. Jednak Mainz, które miało nadzieję na awans do Europy, również podążyło tą drogą i od samego początku gra przerodziła się w żywą, ofensywną potyczkę. A Mainz mogło świętować już po minucie. Jonathan Burkardt zwyciężył na prawej stronie. Jego strzał z dystansu został odbity, więc bramkarz VfL Timo Horn musiał zrobić wszystko, aby wybić piłkę z narożnika bramki.
Moguncja pozostała przy tym. W 9. minucie Maximilian Wittek został wyprzedzony przez Anthony'ego Caci, którego dośrodkowanie wylądowało w rękach Phillippa Mwene, który miał mnóstwo czasu, aby otrzymać piłkę 13 metrów od bramki i umieścić ją w dalszym rogu bramki. Horn został pokonany, ale Ivan Ordets obronił strzał na linię bramkową.
VfL: Dużo wysiłku, mało niebezpieczeństwaVfL dało z siebie wszystko. Z wielkim wysiłkiem i determinacją szukali sposobu na pójście naprzód i ostatecznie odparli atak na Moguncję. Jednakże – i nie jest to nic nowego dla Bochum – na froncie niewiele się działo. Do 20 metrów od bramki sekwencje podań były dość płynne. Wtedy coś poszło nie tak. Nie było żadnych szans na zdobycie bramki - jedynym osiągnięciem w pierwszej połowie godziny było niegroźne uderzenie głową Georgiosa Masourasa po dośrodkowaniu Matusa Berosa (28.).
Wysoka intensywność i wysokie tempo nie pozostały bez konsekwencji. Już na kilka minut przed przerwą wszyscy piłkarze na boisku musieli wziąć głęboki oddech z uwagi na wysokie temperatury.
Krauß fauluje, Amiri strzela, Mainz prowadziWydawało się, że minuty do momentu, w którym sędzia Tobias Stieler zagwizdał przerwę, minęły bez większych zdarzeń. Jednak w drugiej minucie doliczonego czasu gry Tom Krauß niesprawiedliwie uderzył w swojego kolegę Mwene, 21 metrów przed własną bramką. Nadiem Amiri nie spieszył się, wycelował, podbiegł i umieścił piłkę precyzyjnie w lewym rogu boiska - wynik brzmiał 0-1. Stieler nawet nie zagwizdał i odesłał 22 zawodników do szatni.
Szok związany z porażką wciąż nie dawał spokoju piłkarzom z Bochum. Nawet po przerwie. Trener Dieter Hecking zatrudnił jednak trzech nowych zawodników, w tym dryblera Gerrita Holtmanna. I przynajmniej strzelił gola. W 47. minucie z lewego skrzydła, dwie minuty później ze środka boiska. Za każdym razem chybiał, ale przynajmniej były to strzały na bramkę.
Mainz zdeterminowane - Mwene podwyższa wynik na 0-2Moguncja pozostała groźniejsza. W 49. minucie Paul Nebel oddał strzał z 15 metrów po niecelnym podaniu Wittka na własnej połowie boiska - Horn rzucił się i odbił piłkę na rzut rożny.
To, czego nie udało się VfL, udało się Mainz: w 53. minucie Jae-Sung Lee zareagował najszybciej po wrzucie z autu, podając piłkę do Mwene, który z 16 metrów efektownie umieścił piłkę w dalszym rogu bramki - 0:2.
VfL przegrywa mecz„Msza została odczytana”, jak to się mówi. Chociaż do końca meczu pozostało jeszcze ponad pół godziny, piłkarze VfL poddali grę. Najwyraźniej powszechnie zdawano sobie sprawę, że nie można nic zrobić przeciwko Mainz, którzy byli równie zaangażowani, ale znacznie lepsi od nich.
Co ciekawe, pomimo przygnębiającego wyniku, kibice VfL głośno śpiewali o zbliżającym się wyjeździe do drugiej ligi. Nie ma nic lepszego niż lojalność wobec klubu. Dwadzieścia minut przed końcem meczu Hecking nagrodził dwóch wieloletnich graczy VfL, wysyłając na boisko Anthony'ego Losillę i Cristiana Gamboę.
„To było niesamowite, to było niezwykłe” – powiedział trener Mainz, Bo Henriksen, o nastrojach wśród kibiców Bochum. „Nigdy czegoś takiego nie widziałem. To emocje, to futbol, to serce”.
Holtmann strzela honorowego golaAni wielkie serca kibiców, ani rezerwowych nie zdołały powstrzymać Burkardta przed strzałem w prawy róg bramki z 20 metrów w 72. minucie po solowym biegu, który ostatecznie rozstrzygnął mecz wynikiem 0-3. VfL udało się przynajmniej zdobyć bramkę honorową: Holtmann wycelował z 18 metrów na siedem minut przed końcowym gwizdkiem i oddał płaski strzał w prawy róg bramki, podwyższając prowadzenie gospodarzy na 1:3. Ale to nie był koniec. W doliczonym czasie gry Nebel ponownie wyszedł na boisko i strzelił gola z 17 metrów prosto w lewą stronę boiska, ustalając wynik na 1:4.
Bochum w Hamburgu, Moguncja przeciwko LeverkusenW sobotnie popołudnie Bochum zmierzy się z FC St. Pauli w Hamburgu. Tymczasem Mainz gra u siebie z Leverkusen. W kontekście europejskiego biznesu jest jeszcze wiele do zrobienia.
sportschau