Czym (nie) jest przemoc polityczna ze względu na płeć?

Pojęcie „przemocy politycznej ze względu na płeć” (PGV) pojawiło się w 2000 roku w wyniku skargi złożonej przez boliwijskie radne przeciwko nękaniu i przemocy ze strony podmiotów politycznych, które usiłowały zmusić je do rezygnacji. W Meksyku wprowadzono je prawie dekadę temu do systemu regulacyjnego wyborów, aby opisać patriarchalną praktykę marginalizacji kobiet w procesach politycznych poprzez zastraszanie, dyskwalifikację lub stygmatyzację ze względu na płeć. W 2025 roku znajdujemy się w absurdalnej sytuacji, w której termin ten, ukuty w celu obrony prawa kobiet do istotnej równości w sferze politycznej, jest używany do uciszania krytycznych wypowiedzi, które nie mają nic wspólnego z nierównymi stosunkami władzy ani z płcią osoby krytykowanej.
W 2017 roku TEPJF (Narodowy Trybunał Wyborczy Sądownictwa) opublikował pierwszy Protokół mający na celu rozwiązanie tego zjawiska w kontekście wyborczym, a w 2020 roku Kongres zatwierdził jego klasyfikację i karę. Od tego czasu przestępstwo to zostało uwzględnione w ustawodawstwie federalnym i lokalnym, aby zagwarantować niedyskryminację, parytet i równość w procesach wyborczych (gdy parytety płci były niewystarczające) oraz w życiu politycznym w ogóle. Zgodnie z Protokołem (przedrukowanym przez INE na stronie „Przemoc polityczna. Kluczowe koncepcje”), „przemoc polityczna wobec kobiet obejmuje wszelkie działania lub zaniechania osób fizycznych, funkcjonariuszy publicznych lub urzędników służby cywilnej, które są skierowane przeciwko kobiecie ze względu na jej płeć (ze względu na płeć), mają na nią zróżnicowany wpływ lub wpływają na nią w sposób nieproporcjonalny, a ich celem lub skutkiem jest podważenie lub zniweczenie jej praw politycznych i wyborczych, w tym sprawowania urzędu. Przemoc polityczna wobec kobiet może obejmować między innymi przemoc fizyczną, psychiczną, symboliczną, seksualną, majątkową, ekonomiczną lub femicydalną” (TEPJF, 2017). W przeciwieństwie do pierwotnej definicji, która uwzględniała przede wszystkim funkcjonariuszy państwowych lub partie polityczne i obejmowała media, została ona obecnie rozszerzona o obywateli.
Podczas gdy w kraju o tradycji macho, takim jak Meksyk, mężczyźni i kobiety mogą ulegać stereotypom płciowym, nadużywać nierównych relacji władzy wobec kobiet tylko dlatego, że są kobietami, lub uciekać się do przemocy, aby je skrzywdzić, nie każde oskarżenie lub akt przemocy wobec kandydatki lub urzędnika wynika z jej statusu jako kobiety, ani też nie każda skarga jest bezpodstawna. Niedawne oskarżenia o przemoc domową wobec dziennikarza i obywatela, czy ochrona gubernatora przed krytyką mediów, nie mogą być, jak twierdzi się, uzasadnione tą koncepcją. Jeśli niepokojące jest już to, że urzędnicy lub kandydaci zwracają się do wymiaru sprawiedliwości, aby bronić się przed tym, co uważają za „agresję”, to alarmujące jest to, że sędziowie i sądy popierają to, podczas gdy powinny rozróżniać między doświadczaniem przemocy w nierównych relacjach a nadużywaniem władzy (symbolicznej, politycznej, osobistej) lub między osądzaniem z perspektywy płci a promowaniem cenzury.
Język, podobnie jak rzeczywistość, ewoluuje. Przemoc ze względu na płeć musi teraz obejmować na przykład przemoc cyfrową. Jednak rozszerzanie jej zakresu w celu ochrony rządzących przed krytyką lub potępieniem, nawet wulgarnym, lub zapobiegania rozpowszechnianiu informacji, które mogłyby być przydatne obywatelom, oznacza manipulowanie znaczeniem pojęć, a tym samym ich osłabianie.
Jeśli jakakolwiek krytyka kobiety pełniącej funkcję publiczną, odwołująca się do relacji osobistych, defektu, wady lub wady, zacznie być uznawana za przemoc w rodzinie, jak mamy opisać nękanie, przemoc seksualną, groźby lub cięcia finansowe mające na celu utrudnienie kampanii lub dobrych wyników (potencjalnych) kandydatów lub funkcjonariuszy publicznych? Jeśli przemoc w rodzinie stanie się narzędziem cenzury władzy, kto zagwarantuje wolność słowa, rozliczalność i przejrzystość w polityce? Czy każda kobieta pełniąca funkcję publiczną będzie teraz nietykalna?
W demokracji (nawet wadliwej) cenzura i poniżanie osób wyrażających krytykę są niebezpieczne i niedopuszczalne.
Eleconomista