Borja Jiménez ułaskawił byka z La Quinta w Bilbao

Tekst informacyjny z interpretacją

Klasa i szeroko pojęta szlachetność licznych zarzutów wobec mulety Borji Jiméneza, który wyszedł na ramiona, doprowadziły wczoraj w Bilbao do ułaskawienia byka Tapabocasa z La Quinta, pierwszego w historii tej areny walk byków i drugiego udzielonego w Kraju Basków, ponieważ dokładnie dwadzieścia lat temu życie byka Victorino Martína zostało oszczędzone w San Sebastián.
Santacoloma z Cordoba Divisa, o dobrej i poważnej budowie ciała i pięknej sierści (maść kasztanowata, pręgowana, postrzępiona, calcetero i caribello), już od samego wyjścia pokazał chęć upokorzenia, a także sposób, w jaki wsunął twarz pod napierśnik konia, w dwóch krótkich puyazos, które wystarczyły, by dać mu doskonały punkt siły dla muleta.
Po ostatecznym potwierdzeniu tego zagraniem chicuelina wykonanym przez Emilio de Justo, Borja Jiménez poszedł prosto na środek, by przywołać go, będąc wiele metrów przed nim, i w ten sposób otworzył zadanie prawą ręką, bez żadnych testów czy prób.
Wystarczyło proste podżeganie, by Tapabocas rzucił się na matę galopem z rytmiczną klasą, która nie osłabła podczas sześciu serii niekiedy krótkich muletaz - tylko dwóch lewą ręką - które Sewilczyk z nim połączył, który musiał tylko towarzyszyć takim długim, powtarzalnym, słodkim i otwartym startom, nie spiesząc się z komendą, by kilkakrotnie postawić trybuny na nogi, choć chwilami wykazywał się pewną lekkością nadgarstka i nadużywał zaokrąglania podań z korzystnej pozycji na główce rogu.
To właśnie Tapabocas – nazwisko, które zresztą niesie ze sobą nieprzyjemne skojarzenia dla tak doświadczonego torreadora jak Domingo Ortega – dostarczył Jiménezowi wielu emocji podczas występu, w którym świetnie się bawił, a przede wszystkim skupiał się na głębszym zagrywaniu lewą ręką i na niskich zakończeniach klatki piersiowej, aż do momentu, gdy zabrzmiały pierwsze prośby o przebaczenie dla zwierzęcia.
Wtedy właśnie, gdy żądanie było rozpatrywane, prezydent rozmyślał nad nim, a torreador z Espartinas kontynuował walkę, zapał torreadora z La Quinta zaczął słabnąć. Coraz bardziej odrywał się od przełęczy i trzymał twarz wysoko zadartą. Ta wada nie przeszkodziła w udzieleniu ułaskawienia, które wczoraj zapadło w historii walk byków w regionie Vizcaya.

Aż do tego momentu walka byków była niemal zapomniana ze względu na słabą grę pozostałych trzech braci z miotu, którzy nie mieli nawet dziesiątej części tej głębi i klasy byka, który wróci na farmę, z której wyruszyli w drodze do Bilbao.
Sam Borja Jiménez, w tym momencie zirytowany wiatrem, nie mógł zrobić nic więcej, jak tylko cierpliwie znosić nieuporządkowanego trzeciego obrońcę, który zawsze patrzył bardziej na bandy niż na muletę, podczas gdy Emilio de Justo próbował różnych sposobów, ale równie bezskutecznie, aby wykonać drugie podanie, który ledwo miał miejsce w swoich szarżach, podobnie jak piąty, który bronił się uderzeniami głową i którego trzymał cierpliwie i stanowczo, by powalić go idealnym pchnięciem miecza.
A jeśli trzy byki rasy Santacolomas nie wykazywały zbyt dużej wartości rasowej, to byki rasy Murube należące do Fermína Bohórqueza również nie wykazywały takiej wartości, walcząc konno, a sytuację pogarszało obfite krwawienie spowodowane bolesnymi ciosami zadanymi im przez Guillermo Hermoso de Mendozę.
Jeździec z Nawarry nie mógł lepiej spisać się z bykiem otwierającym, który nie wzbudził żadnych emocji. A jednak osiągnął coś więcej z czwartym, który miał znacznie większą siłę i objętość niż poprzedni, ale stopniowo tracił impet w miarę trwania walki. Nawet dzielnemu Berlínowi, niezawodnemu koniowi ze stajni Hermoso, nie udało się utrzymać go na zadzie przez kilka metrów. To rejoneador musiał się tu bardziej postarać, aby po szybkim i skutecznym ciosie śmiertelnym trafić hojnym uchem.
Dwa byki od Fermína Bohórqueza, idealne do walk byków, o nierównej wielkości i bardzo małej głębokości, oraz cztery od La Quinta , bardzo dobrze zaprezentowane, o pięknej budowie i niewielkiej rasie, z wyjątkiem szóstego, o imieniu „Tapabocas” , ciemnobrązowego, w cętki, z calcetero i twarzą, oznaczonego numerem 26 i ważącego 515 kilogramów, któremu wybaczono klasę i czas trwania długich walk.
Guillermo Hermoso de Mendoza : przebicie i tylny rejonazo (owacja); tylny rejonazo po przeciwnej stronie (ucho).
Emilio de Justo : oderwany tylny pęd (owacja); pęd (owacja).
Borja Jiménez : pchnięcie w przód (owacja po niewystarczającej prośbie o ucho). Po ułaskawieniu szóstego, zasłużył na dwa symboliczne uszy, których nie zaprezentował podczas okrążenia areny z hodowcami, zanim opuścił arenę na barkach.
Spośród drużyn Juan Bernal wyróżnił się wyborem piątego byka.
Arena walk byków w Bilbao . Trzecia walka byków w ramach karnetów Corridas Generales. Nieco mniej niż połowa tłumu (około 6500 widzów), pochmurne popołudnie, czyste niebo, przyjemna temperatura i porywy wiatru.
EL PAÍS