Zbrodnie muzyczne (4): Sztuczna inteligencja w ataku, nowe przestępstwo stulecia

Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Spain

Down Icon

Zbrodnie muzyczne (4): Sztuczna inteligencja w ataku, nowe przestępstwo stulecia

Zbrodnie muzyczne (4): Sztuczna inteligencja w ataku, nowe przestępstwo stulecia
Letnie dni
Kolumna

Artykuły wyłącznie publicystyczne, odzwierciedlające unikalny styl autora. Muszą one opierać się na zweryfikowanych danych i być pisane z szacunkiem dla osób, nawet jeśli ich działania są krytykowane. Wszystkie felietony osób spoza redakcji „EL PAÍS” będą zawierać po ostatnim wierszu podpis autora – niezależnie od jego rozpoznawalności – wskazujący jego stanowisko, tytuł, przynależność polityczną (jeśli dotyczy), główne zajęcie lub inne informacje związane z poruszanym tematem.

Kobieta słucha zespołu The Velvet Sundown stworzonego przez sztuczną inteligencję na Spotify.
Kobieta słucha zespołu The Velvet Sundown, stworzonego przez sztuczną inteligencję, na Spotify. César Vallejo Rodríguez

Jeśli masz wrażenie, że masz problemy z postrzeganiem rzeczywistości, oto kolejny powód do zmartwień: w sieci pojawia się mnóstwo utworów przypisywanych nieistniejącym artystom. To nie są tylko żarty; chodzi o generowanie tantiem . Zostały stworzone z wykorzystaniem sztucznej inteligencji i mogą być mylące, jeśli nie słuchasz uważnie.

Czasami używają też nazwisk takich postaci jak Jakob Dylan, Jeff Tweedy, Teddy Thompson, Emily Portman czy Josh Kaufman (tak, współpracownik Taylor Swift). Nic nie jest święte: podrabiają nawet głos Blaze'a Foleya , piosenkarza country, który zmarł w 1989 roku. Powiecie mi, że Foley jest tu nieznany, ale okazuje się, że zyskał status kultowego w USA dzięki filmowi biograficznemu "Blaze" z 2018 roku w reżyserii Ethana Hawke'a.

Zauważyliście zapewne, że na tej liście nie ma artystów z najwyższej półki. To logiczne: supergwiazdy mają zespoły dysponujące wystarczającą siłą prawną, aby zapobiegać takim nadużyciom, protestując i/lub grożąc Spotify, Deezer , iTunes itd., aby usunąć tych intruzów, którzy maskują swoją naturę okładkami naśladującymi utarte schematy wizualne lub zdjęciami zmarłych gwiazd.

Oszustwo działa w ten sposób. Biorąc pod uwagę, że każdego dnia publikowanych jest prawie 100 000 utworów, platformy streamingowe nie mają wystarczająco skutecznych filtrów, aby powstrzymać napływ podejrzanych treści. Są też zespoły-widma, takie jak The Velvet Sundown , które zadały sobie trud stworzenia choćby portretów zespołu. Co zaskakujące, nie udzielają wywiadów.

Po opublikowaniu fałszywych utworów, armie botów wkraczają do akcji, generując wystarczającą liczbę streamów, by zarobić na nich wynagrodzenie. A kto jest tym , kto za tym stoi? W Stanach Zjednoczonych Michael Smith, muzyk z Karoliny Północnej, który chwalił się znajomym zarobkami rzędu 12 milionów dolarów, którymi podzielił się z dystrybutorem cyfrowym, który ułatwił oszustwo, został oskarżony. Bohater miał niesamowitą odwagę: chwalił się, że jego specjalnością jest „muzyka instant”. W Danii zapadł już wyrok skazujący, choć nazwisko oszusta, który nawet przerabiał utwory innych osób, by zwiększyć swoje dochody, plasując się w gronie czołowych kompozytorów w kraju, nie zostało ujawnione. Został skazany na półtora roku więzienia i skonfiskowano mu dwa miliony koron duńskich. Podobne oszustwa mają miejsce również w Hiszpanii, choć bez żadnych uchybień.

Aby wykryć te sztuczki, kluczowe jest przeszukanie metadanych w celu znalezienia ich cyfrowej tożsamości. Wykrywane są wytwórnie płytowe rzekomo z siedzibą w Indonezji lub enigmatyczne nazwiska, takie jak Zyan Maliq Mahardika, który zazwyczaj podpisuje się jako producent lub kompozytor i zasługuje na nagrodę Grammy za swój eklektyzm. Tworzy zarówno utwory chrześcijańskie, jak i rock satanistyczny.

Gwiazdy okazały solidarność ze swoimi mniej fortunnymi kolegami. Przynajmniej w Wielkiej Brytanii, gdzie rozwinęły inicjatywę wspieraną przez Hansa Zimmera , Annie Lennox , Yusufa Islama, Damona Albarna, Jamiroquaia , Kate Bush i Maxa Richtera , którzy sfinansowali kampanię reklamową w prasie. Obejmuje ona cyfrowy album zatytułowany „Is This What We Want?” , zawierający 12 nagrań zarejestrowanych w pustych studiach i salach koncertowych. Tytuły utworów można odczytać jednym zdaniem: „Brytyjski rząd nie może legalizować kradzieży muzyki na rzecz firm zajmujących się sztuczną inteligencją”. Dosłownie, to album pełen hałasu… taki, który zachwyciłby Johna Cage'a, twórcę utworu „4' 33” , w którym wykonawca milczał przez cały czas.

Mówiąc wprost, próbują uniemożliwić firmom technologicznym korzystanie z uniwersalnej biblioteki muzycznej internetu do edukacji swoich maszyn bez obaw o prawa autorskie . Inicjatywa ta najwyraźniej nie poruszyła Departamentu Nauki, Innowacji i Technologii rządu Keira Starmera, który schronił się w idei, że każdy artysta – i autorzy, którzy również protestują – mogą żądać, aby ich muzyka nie była wykorzystywana do takich celów. To prawda, ale ci błogosławieni biurokraci nie zastanawiają się, jak wyegzekwować to weto wobec tysięcy firm przyzwyczajonych do ignorowania swoich właścicieli praw.

EL PAÍS

EL PAÍS

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow