Richard Avedon fotografuje amerykański Zachód, daleki od mitu, bliski zapomnienia, w Fundacji Henri Cartier-Bressona w Paryżu.

Kiedy już się to zobaczy, trudno zapomnieć przenikliwe spojrzenie tego blondyna w ogrodniczkach, z marszczonymi brwiami, wpatrującego się prosto w oczy, wymachującego grzechotnikiem, którego właśnie wypatroszył. W tym zdjęciu anielskość i okrucieństwo rywalizują ze sobą, ukazując talent fotografa Richarda Avedona (1923-2004), który wykonał ten portret w 1979 roku w Teksasie podczas wielkiego corocznego polowania na węże w małym miasteczku Sweetwater. Był to początek jego kultowego projektu „Na amerykańskim Zachodzie”, w ramach którego podróżował po 17 stanach USA i fotografował prawie tysiąc osób w latach 1979-1984, ukazując biedną i potrzebującą Amerykę, daleką od stereotypów i mitu o chwalebnym amerykańskim Zachodzie. Cykl zdjęć, który zrealizował bez żadnych socjologicznych intencji i dbałości o obiektywizm. „To fikcyjny Zachód” . On napisze. Nie sądzę, żeby Zachód na tych portretach był bardziej autentyczny niż Zachód Johna Wayne'a.
Amerykański fotograf, czołowa postać fotografii modowej drugiej połowy XX wieku, znany był ze swoich spektakularnych wystaw i zamiłowania do wielkich formatów. Nie jest pewne, czy doceniłby wystawę poświęconą tej niezwykłej serii w paryskiej Fondation Henri Cartier-Bresson: tutaj prace eksponowane są w całym budynku w bardzo klasycznym układzie, w jednej linii i w nietypowych, małych formatach (40 × 50 centymetrów). „To odbitki referencyjne, wykonane przez fotografa w tamtym czasie, które posłużyły do stworzenia odbitek do jego książki i powiększeń prezentowanych na wystawach” – wyjaśnia Clément Chéroux, dyrektor fundacji. Odbitki te nie miały być wystawiane, ale nie będziemy wybredni: o niezwykłej jakości, pozwalają publiczności, po raz pierwszy w Europie, odkryć to wyjątkowe dzieło w całości. I nawet w małym druku, te portrety są równie poruszające.
Pozostało Ci 71,31% artykułu do przeczytania. Reszta jest zarezerwowana dla subskrybentów.
Le Monde