Sąd Najwyższy prosi teraz sędziów o dokonanie niemożliwego

Zapisz się na Slatest, aby codziennie otrzymywać na skrzynkę pocztową najciekawsze analizy, krytykę i porady.
Sąd Najwyższy po raz kolejny rozszerzył w środę uprawnienia Donalda Trumpa,przyznając mu prawo do zwalniania demokratycznych członków Komisji ds. Bezpieczeństwa Produktów Konsumenckich (Consumer Product Safety Commission) z bezpośrednim naruszeniem prawa federalnego. Pomimo sprzeciwu liberalnych sędziów, konserwatywna większość kwalifikowana dała zielone światło pierwszemu krokowi Trumpa w kierunku systematycznego niszczenia agencji – planowi, który koliduje z wieloma innymi ustawami federalnymi. Działanie sądu zagraża możliwości CPSC zakazywania produktów, które mogą okaleczyć lub zabić konsumentów, w tym dzieci, dając korporacjom wolną rękę w zalewaniu rynku niebezpiecznymi towarami. Daje to prezydentowi jeszcze większą swobodę w restrukturyzacji rządu federalnego w sposób, który szkodzi zwykłym ludziom, nagradza bogatych i jest sprzeczny z bezpośrednimi poleceniami Kongresu.
Co jest chyba najbardziej irytujące w środowej decyzji, poza faktem, że czyni nas wszystkich mniej bezpiecznymi, to nagana Sądu Najwyższego dla sądów niższej instancji, które próbują powstrzymać nadużycia władzy Trumpa. Większość sędziów zganiła te sądy za to, że nie zinterpretowały sygnałów dymnych, które wysłały w sprawie „kontekstu”, i zamiast tego ośmieliły się egzekwować istniejące przepisy. precedens ograniczający władzę wykonawczą. Wygląda na to, że sędziowie mianowani przez Republikanów są zdeterminowani, by radykalnie zmienić prawo – nie przyznając się do swoich działań ani nie przedstawiając żadnych wyjaśnień – jednocześnie żądając, aby sądy niższej instancji w jakiś sposób odczytały ich myśli i podporządkowały się. Sędziowie ci coraz częściej akceptują pogardliwą postawę administracji Trumpa wobec każdego sędziego , który staje jej na drodze. Jednak najwyraźniej nie zdają sobie sprawy, że podważając autorytet sądów niższej instancji, narażają na szwank również własną niezależność.
Kongres utworzył Komisję ds. Bezpieczeństwa Produktów Konsumenckich (CPSC) w 1972 roku, aby chronić konsumentów przed produktami, które mogłyby ich zranić lub zabić. Ustanowił on komisję jako agencję dwupartyjną, której pięciu członków było chronionych przed odwołaniem przez prezydenta. Ustawodawcy nalegali na tę niezależność, aby zapewnić jej działanie „bez przeszkód ze strony dyktatorów politycznych, nacisków ze strony przemysłu nastawionego na własne interesy lub ślepej gorliwości konsumentów”. W ciągu ostatnich 53 lat Komisja wypełniała swoje obowiązki, zakazując sprzedaży ryzykownych produktów i, w stosownych przypadkach, karząc firmy je sprzedające. Przegląd ostatnich wycofań produktów ilustruje szeroki zakres działań agencji: w ostatnich miesiącach Komisja ds. Bezpieczeństwa Produktów Konsumenckich (CPSC) wydała ostrzeżenia dotyczące eksplodujących akumulatorów do rowerów elektrycznych, naziemnych basenów, w których dzieci topią się, parowników z wrzątkiem, ramp załadunkowych, które psują się podczas użytkowania, bramek dla dzieci, które zatrzymują i duszą dzieci, oraz urządzeń owadobójczych, które razi użytkowników prądem. Lista jest długa, częściowo dlatego, że rząd federalny nakłada stosunkowo niewiele regulacji przed wprowadzeniem produktów na rynek, a zamiast tego polega na wycofywaniu produktów z rynku w celu usunięcia niebezpiecznych towarów.
Trump jednak nie lubi CPSC, ponieważ ma ona uprawnienia do badania i karania firm, które sprzedają te towary. A wielu właścicieli tych firm przekazuje darowizny Partii Republikańskiej. Dlatego administracja Trumpa dąży do zniesienia agencji i przekazania pozostałości jej misji Robertowi F. Kennedy'emu Jr. Kiedy trzej demokratyczni członkowie CPSC sprzeciwili się tej bezprawnej ingerencji w ich misję, prezydent ich zwolnił . Następnie złożyli pozew, argumentując (słusznie), że prawo federalne zabrania ich usunięcia. Niższe sądy zgodziły się i przywróciły wszystkich trzech członków . Departament Sprawiedliwości Trumpa zwrócił się następnie do Sądu Najwyższego o ponowne ich zwolnienie, couczynił w środę , głosami 6–3.
Ta decyzja nie była zaskoczeniem: w maju ta sama większość pozwoliła Trumpowi zwolnić członków dwóch innych agencji federalnych, którzy byli chronieni przed usunięciem z urzędu przez prawo. Te zwolnienia bezpośrednio przeczyły 90-letniemu precedensowi Sądu Najwyższego, Humphrey's Executor , który podtrzymywał ochronę przed usunięciem w niezależnych agencjach. Większość jednak nie wyjaśniła, dlaczego zignorowała ten precedens, gdy automatycznie zatwierdzała nielegalne usunięcia Trumpa. Ta cisza pozostawiła niższe sądy w chwilowym niepewności: Czy powinny stosować się do wiążącego precedensu, który czyni zwolnienia nielegalnymi? Czy powinny założyć, że SCOTUS po cichu uchylił ten precedens w sprawie cieni? Te sądy trzymały się regulaminu, który zobowiązuje je do stosowania precedensu, dopóki nie zostanie formalnie uchylony.
Za to otrzymali w tym tygodniu naganę od Sądu Najwyższego. W niepodpisanej opinii większość sędziów upomniała sądy niższej instancji za to, że nie wywnioskowały, iż postanowienie w sprawie postępowania w sprawie dokumentów tajnych wydane przez May miało „poinformować sąd, jak powinien wykonywać swoje uprawnienia w podobnych sprawach”. Sądy rejonowe i apelacyjne powinny były intuicyjnie wyczuć, że Sąd Najwyższy uważa, iż rząd stoi w obliczu niedopuszczalnej „krzywdy”, gdy „usunięty urzędnik” może „kontynuować wykonywanie” swojego „ustawowego obowiązku”. Powinny również zdać sobie sprawę, że sprawa May nie „różni się” od tej „w żadnym istotnym aspekcie” – mimo że ta dotyczy zupełnie innej agencji, która sprawuje odrębne uprawnienia. Krótko mówiąc, sędziowie ci powinni byli rozszyfrować aluzje Sądu Najwyższego i domyślić się, że egzekutor Humphreya nagle stał się martwą literą po 90 latach urzędowania.
Ta deklaracja ustanawia nową zasadę dla całego wymiaru sprawiedliwości: sądy niższej instancji nie mogą już stosować prawa w jego obecnym brzmieniu; muszą starać się przewidywać, jak prawo będzie wyglądać jutro i dostosowywać swoje orzeczenia do tej przepowiedni. Zamiast egzekwować precedensy, sądy te muszą głosować nad orzeczeniami Sądu Najwyższego w trybie „contrary” w celu uzyskania jakichkolwiek wskazówek, w jakim kierunku konserwatywna większość kwalifikowana poprowadzi prawo, i starać się to osiągnąć jako pierwsze.
To nowe zarządzenie jest zasadniczo niewykonalne, i to nie tylko dlatego, że sędziowie nie mają szczególnych zdolności przewidywania przyszłości. Głębszy problem, jak zauważyła sędzia Elena Kagan w swoim zdaniu odrębnym w środę, polega na tym, że sąd często w ogóle nie wyjaśnia swoich decyzji tajnych. Coraz częściej większość po prostu wstrzymuje wydanie nakazu przeciwko administracji Trumpa, nie udzielając ani słowa wyjaśnienia.
Na przykład, jak zauważył Kagan, sąd pozwolił Trumpowi rozpocząć demontaż Departamentu Edukacji w zeszłym tygodniu, zwalniając ponad 1400 pracowników i zamykając kluczowe biura. Dlaczego? Nie powiedział nam. Departament Sprawiedliwości przedstawił co najmniej cztery różne powody, dla których Sąd Najwyższy zezwolił na zwolnienia, od roszczeń o legitymację procesową, przez argumenty jurysdykcyjne, po szczegółowe ataki na postanowienie naprawcze sądu okręgowego. Który powód przyjął sąd? Nie wiemy. To samo dotyczy czerwcowej decyzji sądu zezwalającej na wydalanie imigrantów do krajów trzecich bez należytego procesu. Departament Sprawiedliwości przedstawił szereg argumentów w obronie programu, w tym sprzeciw wobec ogólnokrajowej grupy powodów i całkowicie odrębne roszczenie co do istoty sprawy. Co przekonało Sąd Najwyższy? Po raz kolejny odmówił nam odpowiedzi.
A teraz większość informuje nas, że te niewyjaśnione zarządzenia mają „poinformować sąd, jak powinien korzystać ze swoich uprawnień w podobnych sprawach”. W praktyce oznacza to prawdopodobnie, że sądy powinny po prostu ustąpić miejsca Trumpowi, zakładając, że Sąd Najwyższy i tak przyzna mu zwycięstwo. Zmuszając sędziów do posłuszeństwa, Sąd Najwyższy może odciążyć się od własnej pracy, minimalizując potrzebę wydawania kolejnych zarządzeń w trybie pilnym w imieniu prezydenta. Jak stwierdziła Kagan w zdaniu odrębnym, takie podejście „ułatwi również trwałe przekazywanie władzy, krok po kroku, z jednej gałęzi władzy do drugiej”. Zatem na razie wszystko jest na plusie dla sędziów mianowanych przez Republikanów, którzy najwyraźniej mają już dość sądowego boksowania w programie Trumpa.
Ale ci sędziowie również mają swój własny program, który nie zawsze będzie zgodny z planem prezydenta . Najwyraźniej myślą, że mogą zmusić niższe sądy do działania na rzecz Trumpa, nie rezygnując z własnej władzy i mówiąc mu „nie”, gdy nadejdzie odpowiedni moment. Jednak ta administracja już zaskarżyła co trzeciego sędziego, który wydał wyrok przeciwko niej. To myślenie życzeniowe, graniczące z urojeniem , że sędziowie ci wierzą, iż sam Sąd Najwyższy nadal może wymagać posłuszeństwa od człowieka , którego chce koronować na króla .
