Córki Bambusowego Gaju Barbary Demick: Bliźniaczki rozdzielone przez chiński rząd... jedna z nich została sprzedana Ameryce

Przez YSENDA MAXTONE GRAHAM
Opublikowano: | Zaktualizowano:
Książkę Daughters of the Bamboo Grove można już kupić w Mail Bookshop
Kiedy w 2000 roku Zanhua urodziła bliźniaczki w głębi bambusowego gaju, poza zasięgiem słuchu wścibskich urzędników, w odległej wiosce w chińskiej prowincji Hunan, ona i jej mąż Zeng Youdong wiedzieli, że znajdą się w poważnych tarapatach, jeśli to najnowsze naruszenie polityki jednego dziecka wyjdzie na jaw.
Dziewczynki, Shuangjie i Fangfang, dały łącznie cztery potomstwo – wszystkie dziewczynki. Zanhua modliła się o chłopca, aby zadowolić teściów, którzy nalegali, że syn jest niezbędny do przeprowadzenia rytualnych pokazów pobożności w rodzinie. Zamiast tego pojawiło się więcej dziewczynek: uroczych, ale nielegalnych.
Para wciąż harowała w odległym mieście, aby zebrać pieniądze na grzywny (równowartość rocznej pensji) za posiadanie drugiego dziecka. Podczas ich nieobecności urzędnicy wybili dziurę w dachu, jako dodatkową karę.
Postanowili nie rejestrować narodzin bliźniaków. Ale musieli być ostrożni. Szpiedzy z Family Planning (rządowego departamentu tak bezwzględnego jak Stasi) byli wszędzie. W miastach i wioskach wisiały tablice: „Jeśli naruszysz naszą politykę, twoja rodzina zostanie zniszczona”. Urzędnicy krążyli po wioskach, nasłuchując płaczących noworodków. Youdong zabrał Shuangjie ze sobą do pracy w mieście, a Fangfang został wysłany do kochającej ciotki i wujka.
Czytając wstrząsającą opowieść Barbary Demick o tym, jak Fangfang została brutalnie porwana przez agentów rządowych, wysłana do sierocińca i adoptowana przez pełnych dobrych intencji Amerykanów, którym powiedziano, że została porzucona przez rodzinę pod bramą fabryki, człowiek ze zdumieniem odkrywa okrucieństwo, nie wspominając o krótkowzroczności ekonomicznej, chińskiej polityki jednego dziecka, która rozpoczęła się w 1979 r., a oficjalnie zakończyła się dopiero w 2015 r.
Rządowe hasło brzmiało: „Po pierwszym dziecku: włóż wkładkę domaciczną. Po drugim: sterylizuj. Po trzecim: zabij, zabij, zabij!” Zanhua pamiętała, jak widziała ciężarną kobietę wywożoną na przymusową aborcję, kopiącą i krzyczącą. Nikt nie odważył się jej pomóc – zostaliby pobici.
Głośno i dumnie: Ogromny billboard wychwalający zalety chińskiej polityki „rodziny jednego dziecka”
Skutkiem ubocznym tej sytuacji było to, że pary w całym świecie zachodnim, które chciały adoptować dziecko, mogły teraz mieć nadzieję na znalezienie go w Chinach. Wielu chińskich rodziców porzuciło swoje drugie dzieci, aby uniknąć grzywien i kar. Sierocińce pękały w szwach. Adopcje były bardzo popularne, szczególnie w USA.
Chińscy adoptowani byli „ulubieńcami mediów”. Zachodnie rodziny czuły się cnotliwe, ratując dzieci, wierząc, że zostały dobrowolnie porzucone.
W ten sposób małżeństwo ewangelicznych chrześcijan z Teksasu, Marsha i Al, w wieku 46 i 54 lat, adoptowało dwie chińskie dziewczynki: najpierw Victorię, a następnie, w 2002 roku, drugą dziewczynkę w wieku dwóch i pół roku, której nadali imię Esther.
Ta mała dziewczynka to Fangfang. Oficjalna dokumentacja z sierocińca Shaoyang głosiła: „Znaleziona porzucona przy bramie fabryki rzemiosła bambusowego Qiatou... Do tej pory nie możemy znaleźć jej naturalnych rodziców ani innych krewnych”.
Zjednoczone: Moment, w którym siostry spotykają się po raz pierwszy
To było bezczelne kłamstwo. Tak naprawdę grupa mężczyzn wpadła do domu jej ciotki Xiuhua, przytrzymała ją, gdy się szamotała, krzyczała i kurczowo trzymała Fangfanga, i zabrała dziewczynkę. Oddali ją do Urzędu Spraw Cywilnych, który zabrał ją do sierocińca, aby oddać ją do adopcji.
To nie byli nieuczciwi handlarze dziećmi. Byli odnogą chińskiego rządu, rozwiązującą problemy w globalnym łańcuchu dostaw. Dziesięć procent dzieci oddanych do adopcji zostało w ten sposób skonfiskowanych. Zachód był chciwy na adoptowanych, a sierocińce polegały na 3000 dolarów w gotówce, które rodziny adopcyjne płaciły im za każde dziecko.
Zrozpaczeni rodzice Esther nie byli w stanie jej znaleźć, a co dopiero ją odzyskać. „To wasza wina, że macie za dużo dzieci” – powiedział im urząd planowania rodziny. Nie mieli nawet prawa wiedzieć, dokąd ją zabrano. Nie mieli pojęcia, że mogła wyjechać za granicę.
Dom?: Esther ze swoją adopcyjną matką Marshą
Autorka tej znakomitej książki, detektyw, odkryła, że reklamy chińskich sierocińców często kłamały na temat pochodzenia dzieci. Wśród kilkunastu chińskich rodziców, z którymi przeprowadziła wywiady, byli Zanhua i Youdong, którzy siedem lat później nie mieli pojęcia, gdzie jest Fangfang. W 2009 r. artykuł Demick dla Los Angeles Times zatytułowany „Skradzione chińskie dzieci podsycają popyt na adopcję” zszokował Zachód. Wielu jej amerykańskich przyjaciół adoptowało chińskie dzieci.
W artykule wspomniano o rozdzielonych bliźniakach. Marsha otrzymała wiadomość e-mail od kobiety z grupy adoptowanych na Yahoo, która przeczytała artykuł. „Czy Esther może być zaginioną bliźniaczką?” Marsha miała przeczucie, że tak jest, ponieważ daty zaginięcia bliźniaczki pokrywały się z datą adopcji Esther.
Esther, dziewięcioletnia amerykańska dziewczynka, która szczęśliwie mieszkała w Teksasie, przypadkiem zobaczyła na telefonie swojej matki wiadomość o treści: „Rozdzielenie bliźniaków to straszne przeżycie”.
Zauważyła, że ostatnio jej matka była zdenerwowana, i wydało jej się dziwne, gdy odgarnęła jej włosy i zrobiła zdjęcie małego guzka na jej lewym uchu (druga bliźniaczka miała podobny guzek).
W końcu Marsha cicho wspomniała Victorii i Esther, że w Chinach wybuchł skandal związany z konfiskatą niemowląt i że jedno z nich ma siostrę bliźniaczkę w Chinach, która jej szuka. „Mamo, czy ja jestem tą bliźniaczką?” zapytała Esther.
Przerażeni, że nieświadomie brali udział w skorumpowanym kłamstwie, Marsha i Al zaczęli się bać, że Esther zostanie porwana i odesłana do Chin. Postawili ogrodzenie wokół domu i żyli w stanie „wszędobylskiego, niewypowiedzianego niepokoju”. Dopiero gdy Esther miała 17 lat, zasugerowała matce, aby skontaktowali się z jej prawdopodobnie zaginioną siostrą bliźniaczką.
Tak więc Demick udał się do miasta Changsha, aby spotkać się z Shuangjie, a bliźniaczki spotkały się najpierw przez wideorozmowę, a następnie, kilka miesięcy później, twarzą w twarz w wiosce, w której urodził się Fangfang. Badanie DNA potwierdziło, że jest 99,999 procent pewności, że dziewczynki są bliźniaczkami jednojajowymi.
Lata do nadrobienia: Esther (po lewej) i Shuangjie
Demick pięknie opisuje początkową niezręczność obu rodzin, gdy się poznały. Zanhua przygotowała wystawny lunch w ich mroźnym, nieogrzewanym wiejskim domu. Wszyscy siedzieli w swoich płaszczach. Pierwszą rzeczą, jaką Zanhua powiedziała do swojej dawno zaginionej córki, było: „Jedz, jedz, zanim zrobi się zimno”. Nikt nie nawiązał rozmowy.
Ale stopniowo, w ciągu dziesięciodniowego pobytu, odtajały. Shuangjie zaplatała włosy Esther, a bliźniaczki rozmawiały o ubraniach i muzyce, które kochały. Kiedy odeszły, Zanhua i Marsha objęły się, „świętując swoje wspólne macierzyństwo”.
Ale fakt, że dziewczyny nie mówiły nawet tym samym językiem, uświadomił im kulturowe rozgraniczenie, jakie im narzucono. Demick zauważa (fascynująco), że pod względem ekonomicznym chińska rodzina stawała się coraz bogatsza niż rodzina z Teksasu.
Podczas gdy amerykańskie rodziny zmagały się z kredytami hipotecznymi i składkami na ubezpieczenie zdrowotne, dochody na osobę Chińczyków wzrosły dziesięciokrotnie w ciągu ostatnich 18 lat. Rodzina Zeng posiadała prawie dwa akry ziemi uprawnej i budowała murowany dom wielkości małego hotelu.
„Esther była jasną gwiazdą mojego życia” – powiedziała Marsha do Zanhuy. „Ale nigdy bym jej nie adoptowała, gdybym wiedziała, że została ci skradziona”.
Daily Mail