NA ZDJĘCIACH: Miasta w Hiszpanii rozpoczynają drugie lato protestów przeciwko nadmiernej turystyce

W ten weekend w Hiszpanii oficjalnie rozpoczęło się drugie lato protestów przeciwko nadmiernej turystyce. Demonstranci wyszli na ulice miast w całym kraju, wykrzykując hasła takie jak „bojkot Airbnb” i „bogaci zagraniczni nabywcy nieruchomości idźcie do diabła”.
Tysiące protestujących zignorowało ostrzeżenia przed falą upałów i wyszło na ulice miast w całej Hiszpanii w ten weekend, rozpoczynając drugie z rzędu lato demonstracji przeciwko turystyce.
Nastąpiło to po aktywizmie antyturystycznym w całym kraju w zeszłym roku, a niektóre z bardziej ekstremalnych taktyk zyskały międzynarodowe nagłówki. Wiosną tego roku odbyły się również protesty na Wyspach Kanaryjskich i w stolicy Katalonii.
W niedzielę mieszkańcy protestowali w Barcelonie, Granadzie, San Sebastián i Palma de Mallorca, dołączając do zaniepokojonych mieszkańców piętnastu innych miast europejskich. W Hiszpanii największa demonstracja odbyła się na Balearach, gdy tysiące mieszkańców Palma de Mallorca zignorowało pomarańczowy alert pogodowy o temperaturach do 39 stopni, aby zaprotestować.
CZYTAJ TAKŻE: „Precz z naszej dzielnicy” – mieszkańcy Barcelony oblewają turystów wodą
Według szacunków policji, pod przewodnictwem platformy Menys Turisme Més Vida (Mniej Turystyki, Więcej Życia) aż 8000 mieszkańców protestowało przeciwko negatywnym skutkom nieuregulowanej turystyki w stolicy regionu i szerzej na Balearach, zwłaszcza w szczycie sezonu.
„Jesteśmy tu po to, aby żyć godnie, powstrzymać turystyzację miast i ustalić granice” – powiedział Jaume Pujol, rzecznik platformy, podkreślając potrzebę „ograniczenia wzrostu turystyki” i masowego napływu turystów, który wypycha mieszkańców ze swoich dzielnic i podnosi ceny nieruchomości.
Organizatorzy, którzy umieścili transparenty w języku katalońskim i angielskim — zawierające m.in. hasła takie jak „Bogaci zagraniczni nabywcy nieruchomości idą do diabła” — domagali się podjęcia takich środków, jak zakaz krótkoterminowego wynajmu apartamentów na wakacje, ograniczenie liczby lotów na wyspy i utrzymanie moratorium na rejsy ogromnymi statkami wycieczkowymi.
W San Sebastián około pięćdziesiąt grup i stowarzyszeń wyszło na ulice, aby wyrazić swoje niezadowolenie z tego, co nazywają „kryzysem mieszkaniowym”, który dotknął baskijskie miasto z powodu proliferacji mieszkań turystycznych i wzrostu liczby drugich domów. Około 300 osób wzięło udział w demonstracji pod hasłem: „Chcemy tu mieszkać. Zatrzymajmy turystykę”.
Mieszkańcy Barcelony zorganizowali demonstrację zorganizowaną przez Zgromadzenie Dzielnic na rzecz Spadku Turystyki (ABDT), wzywając również do podjęcia działań mających na celu spowolnienie wzrostu turystyki w stolicy Katalonii. „Turystyka kradnie nasz chleb, nasze domy i naszą przyszłość” – skandowali protestujący.
Według lokalnej policji pojawiło się około 600 osób, znacznie mniej niż protest w 2024 r. Organizatorzy wezwali demonstrantów do przygotowania się i zabrania ze sobą pistoletów na wodę , nawiązując do kontrowersyjnych taktyk zeszłego lata.
Doniesienia hiszpańskiego dziennika El País sugerują, że niektórzy uczestnicy marszu użyli pistoletów na wodę w niedzielę, a także zaatakowali witrynę sklepu Louis Vuitton, aby zaprotestować przeciwko niedawnemu pokazowi mody w Parku Güell. Rzucono również bombami dymnymi, a niektórzy protestujący pomalowali budynek napisami popierającymi Palestynę.
Hiszpanię, którą w 2024 r. odwiedziło 94 mln turystów, latem ubiegłego roku odbyła się seria demonstracji, m.in. w głównych stolicach i ośrodkach turystycznych, takich jak Madryt, Walencja, Sewilla, Grenada, Baleary i Wyspy Kanaryjskie, a także Barcelona.
W drugim co do wielkości mieście Hiszpanii pierwszy poważny protest miał miejsce w lipcu 2024 r. i trafił na pierwsze strony gazet na całym świecie, gdy demonstranci spryskali turystów pistoletami na wodę. Incydent ten skłonił niektórych Hiszpanów do zastanowienia się nad skutecznością takich bezpośrednich metod i długoterminowym wpływem, jaki mogą one mieć na branżę turystyczną, sektor, który przyczynia się do około 12 procent PKB kraju.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Czy protesty antyturystyczne w Hiszpanii przerodziły się w brutalne zamieszki?
thelocal