Oficjalny konflikt wewnętrzny osiągnął apogeum, podobnie jak kandydaci wybrani przez Mauricio Macriego.

Wybory parlamentarne w 2017 roku były triumfem ówczesnego prezydenta Mauricio Macriego i jego rządzącej koalicji Cambiemos, w której partia PRO miała przewagę. Znany analityk przywołał dwa kluczowe elementy tych wyborów. Po pierwsze, w wyborach z 22 października 2017 roku rządząca koalicja wygrała w prowincji Buenos Aires – z Estebanem Bullrichem na liście senatora – pokonując Cristinę Elisabet Kirchner z Unidad Ciudadana – zdobywając 42% głosów, w porównaniu z 37% Kirchner. Po drugie, w mieście Buenos Aires Elisa Carrió – również z rządzącej koalicji – uzyskała 50,93% głosów, a kirchnerista Daniel Filmus był daleko w tyle z wynikiem 21,74%.
Innym elementem, który doświadczeni analitycy zapamiętali, było to, że kilka dni później Mauricio Macri przemawiał w Centrum Kultury Kirchnera, przed swoim powiększonym gabinetem, uradowany widokiem kraju pomalowanego na żółto, w barwach partii PRO. Głowa państwa powiedziała tam, że „musimy iść naprzód z reformami, w których każdy coś od siebie da, zaczynając od tych u władzy. Musimy to robić w oparciu o zaufanie, mówiąc prawdę i porzucając uprzedzenia, które uniemożliwiają dialog”. Przed liczną publicznością ogłosił, że za kilka dni prześle do Kongresu projekt ustawy o reformie podatkowej.
Paralela między tą sytuacją a tą, której doświadcza Javier Gerardo Milei i jego ruch „La Libertad Avanza” (Postęp Wolności), była omawiana w kilku dyskusjach biznesowych, podczas których analizowano wyniki wyborów. W 2017 roku partia rządząca pokonała listę popieraną przez Cristinę Fernández de Kirchner (prawdopodobnie w tamtym czasie Partia Peronistów (PJ) wystawiła Florencio Randazzo jako swojego kandydata), a lista popierająca rząd federalny uzyskała 50% głosów, podobnie jak Patricia Bullrich w tegorocznych wyborach do Senatu . Historia się powtarza…
Javier Milei/ Mauricio MacriReakcja rządu Javiera Mileia na wyraźne zwycięstwo wyborcze – z dużą częścią kraju pomalowaną na fioletowo – jest przedmiotem analizy w czasie, gdy wewnętrzny konflikt w partii rządzącej sięga zenitu. Karina Elizabeth broni decyzji o skupieniu się na wzmocnieniu partii we wszystkich okręgach wyborczych, strategii, którą, jak twierdzi, wdrożyła z frakcjami Menem, Lule i Martín. Zwolennicy Santiago Luisa Caputo utrzymują, że zwycięstwo 26 października było możliwe dzięki temu, że prezydent przejął kontrolę nad kampanią, stosując inny styl, a jednocześnie trzymając się ustalonego przekazu, unikając ataków słownych, używając odnowionego hasła („wysiłek się opłaca”) i składając wyraźne propozycje swoim zwolennikom – takim jak ci, którzy nie głosowali we wrześniu, dotknięci kryzysem gospodarczym – jak symboliczne wydarzenie na Movistar Arena, gdzie Milei z 2023 roku ponownie się pojawili.
Obie wewnętrzne frakcje uważają się zatem za zwycięzców. Jeśli sam Javier Milei nie zajmie stanowczego stanowiska, konflikt wewnętrzny się zaostrzy. Dwa przykłady wystarczą, aby to zilustrować: w zeszłą niedzielę, przed ogłoszeniem wyników, Guillermo Francos nie przewidywał dalszego sprawowania stanowiska szefa sztabu , ponieważ nie otrzymał od prezydenta żadnych sygnałów dotyczących jego sytuacji; w poniedziałek, po ogłoszeniu wyników, zabrał głos, ośmielony, twierdząc, że prezydent nigdy nie powiedział mu, że nie będzie kontynuował swojej funkcji. Tymczasem Martín Menem rozmawiał z różnymi mediami – również ośmielony – i przyznał w wywiadzie, że istnieją „różnice zdań” z doradcą prezydenta Caputo.
W sekcji „Siły Niebios” ktoś ironicznie zażartował po wypowiedzi Menema: „Ten facet musi potwierdzić swoje stanowisko przed 10 grudnia; każdy zrobiłby to samo na jego miejscu. Czy rozmawiał z mediami? Wygląda na to, że wyzdrowiał po ostrym zapaleniu krtani, które uniemożliwiło mu wypowiadanie się od 7 września”. To oczywiste nawiązanie do porażki w prowincji Buenos Aires, gdzie frakcja kirchnerystów przewodziła Sebastiánowi Pareji i Lule Menemowi. Pomijając ironię, Martín, pochodzący z La Rioja, został ostatecznie zatwierdzony na stanowisko przewodniczącego Izby Deputowanych, a kirchneryzm nie będzie już mógł mu się przeciwstawić w grudniu, kiedy zostaną wybrane władze parlamentarne na nadchodzący rok.
Członek gabinetu narodowego, który doskonale zna Javiera Mileia, powiedział, że „przywódca nikogo nie zwolni; dobrze mu, jeśli oboje będą pracować”, mając na myśli swoją siostrę Karinę i Santiago Caputo . Zbliżające się negocjacje – z gubernatorami, z Mauricio Macrim i z tymi z PRO, którzy już przeszli na purpurę – zadecydują o tym, jak odtąd będzie kształtowana libertariańska struktura władzy. Witam wszystkich...
Javier z Kariną Milei i Santiago CaputoW partii PRO panuje również zamieszanie, gdzie byli członkowie, urzędnicy średniego szczebla i ci, którzy wciąż pozostają w żółtej policji, myślą o kolejnych dwóch latach rządów Milei i już o wyborach w 2027 roku. Rozentuzjazmowana Patricia Bullrich świętowała swoje 50-procentowe zwycięstwo w wyścigu do Senatu i spojrzała na pozostałych członków PRO w oficjalnej siedzibie: „Tutaj to my znamy się na polityce” – powiedziała cicho , w zawoalowanej przytyczce do swojego byłego szefa, Mauricio Macriego.
Wielu zastanawia się, co stanie się z tymi, którzy poszli na całość w porozumieniu z LLA. Należą do nich Diego Santilli — zwycięzca w prowincji Buenos Aires i z jasną ścieżką do kandydowania na gubernatora za dwa lata — Guillermo Montenegro — zwycięzca w swoim okręgu we wrześniu i teraz, kandydat Bezpieczeństwa Narodowego i Sprawiedliwości; oraz Cristian Ritondo , który kierował negocjacjami z libertarianami w prowincji i który ostatecznie zdobył czterech deputowanych krajowych — Alejandro Finocchiaro, Florencia De Sensi i Javier Sánchez Wrba, oprócz samego Santilli — i którego niektórzy wskazują jako potencjalnego ministra spraw wewnętrznych, gdyby Milei drastycznie zmienił swój gabinet.
Ritondo cieszy się również uznaniem Mauricio Macriego, który ma swoich faworytów na przyszłość. Poza tym, że zawsze otaczają go lojalni zwolennicy , Guillermo Dietrich, Javier Iguacel i Germán Garavano, były prezydent jest zadowolony z wejścia Fernando De Andreisa do Izby Deputowanych. Były sekretarz generalny urzędu prezydenta za czasów Mauricio Macriego jest jednym z najbliższych powierników lidera partii PRO, a Macri udzielił teraz De Andreisowi błogosławieństwa, aby mógł rozważyć start w wyborach na burmistrza Buenos Aires.
Mimo że wybory parlamentarne dopiero się odbyły, każdy szanujący się polityk już spekuluje na temat tego, co będzie dalej. Mauricio chce wypromować swojego lojalnego zwolennika, De Andreisa, aby z miejsca w Kongresie jego profil wzrósł zarówno pod względem rozpoznawalności, jak i wpływów. Obecny burmistrz Buenos Aires, Jorge Macri, podniósł swój profil w zeszłą niedzielę, udzielając wywiadu, aby uczcić zwycięstwo La Libertad Avanza Alliance i weźmie udział w spotkaniu gubernatorów w najbliższy czwartek , zwołanym przez prezydenta. Tam, w Północnej Sali Casa Rosada, w końcu dojdzie do uściśnięcia dłoni między Milei i Jorge Macrim. Przed wyborami, podczas grilla i spotkania z liderami politycznymi, ogłosił zamiar ubiegania się o reelekcję na stanowisko burmistrza Buenos Aires.
Głosowanie Jorge Macriego. Zdjęcie Maxi FaillaZ drugiej strony, w ostatnich dniach w Buenos Aires w polityce głównym tematem rozmów był tweet wiceburmistrz Clary Muzzio , która niespodziewanie pojawiła się po wyborach 26 października i stwierdziła, że „coś starego się skończyło, a coś nowego się zaczęło”. Sugerowało to krytykę stanowiska zajętego na przykład przez Marię Eugenię Vidal i Silvię Lospennato, które niechętnie dążą do porozumienia między miastem a LLA. Czysta karta…
Były prezydent Mauricio Macri wraz z Fernando De Andreisem, Guillermo Montenegro i Cristianem Ritondo na szlaku kampanii. ID:66903261 - FTP CLARIN GetPhoto (10).jpeg Z FClarin FotoclarinClarin




