Mireille Berman (1964-2025) żyła z książkami, ale nie w nich
%2Fs3%2Fstatic.nrc.nl%2Fimages%2Fgn4%2Fstripped%2Fdata131837219-a4351a.jpg&w=1280&q=100)
„Nigdy nie zapomnę, jak tam stała” – mówi niemiecka redaktorka Anne Tente o swojej przyjaciółce Mireille Berman. „Kiedy minęłam ją na targach książki we Frankfurcie, Mireille zawsze była pogrążona w rozmowie, z przechyloną głową, uważna i dociekliwa. Ludzie czuli, że ją widzi. W branży, która czasami traktuje siebie zbyt poważnie, Mireille przejrzała wszystkie przechwałki i szum medialny i zachowała swoją pasję do książek”.
Tente i Berman poznali się w 2004 roku na Targach Książki i zostali przyjaciółmi zarówno w pracy, jak i poza nią. To właśnie zdarzało się Berman częściej: jako redaktorka literatury faktu w wydawnictwie De Bezige Bij (2001-2005) oraz jako specjalistka ds. polityki w Holenderskiej Fundacji Literatury, zbudowała dużą międzynarodową sieć autorów, tłumaczy, redaktorów i innych osób wspierających słowo pisane. Po śmierci Berman na raka piersi 3 marca tego roku Fundacja otrzymała setki odpowiedzi.
„Byłem członkiem komisji selekcyjnej, kiedy Mireille złożyła wniosek o przyjęcie do Funduszu w maju 2005 r.” – mówi były dyrektor Tiziano Perez. „Była tak troskliwa i skromna, że początkowo wybraliśmy innego kandydata. Był to Peter Buwalda, który wycofał się po dwóch tygodniach, ponieważ wolał pisać; Mireille w końcu weszła do gry. I dzięki Bogu za to. Była inteligentna, bardzo oczytana, ciekawa świata i miała nieomylny kompas moralny. Dbała o ludzi, a nie o ich pozycję. Kiedy zostałem dyrektorem Funduszu, ona po prostu przychodziła do mojego biura. Była dla mnie powiernicą i osobą, z którą mogłam porozmawiać – nie tylko dla mnie, ale dla wielu z nas”.
Berman urodziła się w 1964 roku jako czwarte dziecko i jedyna dziewczynka w rodzinie nauczycieli, która przeprowadziła się z Hattem do Groningen przez Zuidlaren. Jej ojciec uczył muzyki, matka była nauczycielką języka francuskiego; Oboje byli oczytani i zaangażowani politycznie, co przekazali swoim dzieciom.
Zapalony czytelnik„Mój ojciec stracił niemal całą rodzinę ze strony matki na wojnie” – mówi Thijs Berman, drugi najstarszy syn. „Z tego żydowskiego środowiska wynieśliśmy głównie niewypowiedziany, wszechobecny smutek. Mój ojciec nie był religijny. Wybrał komunizm, który obiecywał radykalną rewolucję porządku społecznego. Prenumerowaliśmy [komunistyczny dziennik] De Waarheid . Literatura była w naszym domu w najwyższym poważaniu, czytaliśmy bardzo dużo. Jeśli nie odkryłeś Tołstoja, Zoli, Turgieniewa i Prousta jako nastolatek, to właściwie się nie liczyłeś”.
Mireille była także zapalonym czytelnikiem – ale w tym przypadku kierowała się własnym gustem. „Mieliśmy swój własny mały świat” – mówi przyjaciółka z dzieciństwa Maaike Post. „Oboje mieliśmy królika, pisaliśmy razem, słuchaliśmy płyt. Przeczytaliśmy wiele książek dla dziewcząt pełnych intensywnych uczuć i małych żyć: Cissy Marxveldta, Schoolidyllen Top Naeffa. Szalony, staromodny język w tych książkach poruszył w nas strunę, mogliśmy cytować je bez końca”.
Post i Berman pozostali przyjaciółmi przez całe życie. Berman miała w każdym razie „szalony talent do przyjaźni”, jak stwierdziła Judith Uyterlinde, która poznała ją w 1982 r. w amsterdamskiej szkole nauczycielskiej D'Witte Lelie i od razu zrobiła na niej wielkie wrażenie. „Z Mireille nie musiałeś niczego udowadniać. Ona nie oceniała, chciała zrozumieć”.
Berman przeprowadziła się do Amsterdamu po ukończeniu Thorbecke College w Groningen – w przeciwieństwie do swoich braci, jej rodzice zdecydowali, że nie będzie mogła pójść do szkoły podstawowej. Po ukończeniu studiów nauczycielskich trafiła na Uniwersytet Amsterdamski, gdzie studiowała historię i dołączyła do zespołu redakcyjnego „Skript Historisch Tijdschrift” . Był to pierwszy krok w jej karierze redaktorskiej, którą, jak mówił jej brat Thijs, „budowała od podstaw”. „Etykieta w wydawnictwach, w których dostała swoje pierwsze prace, była dość surowa, a Mireille była wrażliwa. Ale była też zdeterminowana. Jej życiową misją było danie głosu niezauważanym, wrażliwym i zebranie odpowiednich ludzi, aby to zrobić”.
Kwestie płciW 1993 roku Berman poznała innego historyka, Ido de Haana, z którym miała dwójkę dzieci: Evę (1996) i Mischę (1999). Ich rodzice „przez długi czas byli bardzo udanym małżeństwem” – mówią teraz ich córka i syn, mimo że małżeństwo rozpadło się po 28 latach. Wychowywali się w ciepłym domu, często w gronie gości, z którymi rozmawiali o świecie. „Czasami ludzie przychodzili trochę nieśmiali, bo na przykład przyjeżdżali z zagranicy” – mówi Eva. „Mama od razu ich przytulała i uspokajała wszystkich”.
Berman powoli, ale konsekwentnie rozwijała swoją karierę – czasami walcząc o to, by docenić siebie i woląc stawiać innych w centrum uwagi. W 2013 roku została mianowana specjalistką ds. literatury faktu w Funduszu i rozpoczęła okres intensywnych podróży: do Chin, Surinamu, Egiptu, Rosji, Turcji i na europejskich targach książki, gdzie promowała holenderską literaturę faktu. Powiedziała, że podobało jej się wszystko w tej pracy, łącznie z uciążliwymi obowiązkami i praktycznymi obowiązkami.
Ostatnim dużym osiągnięciem Berman na rzecz Funduszu była organizacja holenderskiego gościa honorowego na Targach Książki w Lipsku w marcu 2024 r., gdzie mogła poruszyć tematy bliskie jej sercu, takie jak kolonialna przeszłość i kwestie płci. Już wcześniej wiedziała, że rak piersi, na który była leczona pięć lat wcześniej, powrócił, ale chciała jak najdłużej pozostać niezależną, pracującą osobą. Aż do swojej śmierci pracowała na pół etatu w księgarni Athenaeum w Amsterdamie. Każdy, kto ją tam spotkał, mógł zauważyć, jak promieniowała; było tak, jakby nigdy nic innego nie robiła.
„Mireille była mądrą osobą” – mówi jej przyjaciel, autor Bram de Swaan. „Żyła z książkami, ale nie w książkach. Nie uderzała cię po głowie swoją wiedzą, ale wolała słuchać, a potem mówić coś, co stawiało wszystko w zupełnie innym świetle, często za pomocą żartu. Bardzo wyjątkowe”.
nrc.nl