Partnerzy w łańcuchu dostaw de facto wymuszają cyfryzacyjne inwestycje

- - Osoby, które są liderami transformacji, zwykle ujawniają się w sposób naturalny... To najbardziej aktywni w tej dziedzinie pracownicy, którzy zdradzają największe zrozumienie tych zmian, najlepiej i najszybciej się do nich adaptują. Dlatego zostają potem wyznaczeni na liderów danego projektu. Czasem też liderzy zostają po prostu wyznaczeni przez menedżerów - ze względu na ich poziom wykształcenia, profil kompetencji, umiejętności i doświadczenie - opowiada Roch Jasiaczek, dyrektor ds. IT w Grupie Kęty.
- - Na pewno na niski poziom wykorzystania sztucznej inteligencji w naszym zakładzie wpływa park maszynowy, który ma już swoje lata i nie zawsze jest przystosowany do współpracy z narzędziami cyfrowymi. Dla nowych linii produkcyjnych to znacznie łatwiejsze - mówi nasz rozmówca.
- Rozmowa jest częścią cyklu wywiadów, które posłużą za osnowę raportu „Od taśmy do algorytmu. Jak cyfryzacja kształtuje przyszłość przemysłu”, przygotowywanego przez WNP Economic Trends w związku z Forum Nowego Przemysłu (Katowice, 14-15 października 2025 r.). Premiera – w październiku.
Jakie inwestycje z dziedziny cyfryzacji oraz powiązanych z nimi elementów Przemysłu 4.0 (np. robotyzacji i automatyzacji) przeprowadziliście Państwo w ostatnim pięcioleciu? Jak oceniacie dojrzałość cyfrową swojej organizacji?
- W związku z problemami w zatrudnianiu pracowników planujemy w najbliższych latach wyraźnie zwiększyć inwestycje w automatyzację i robotyzację. Poza tym będzie to miało wpływ także na zmniejszenie liczby błędów i poprawę wydajności pracy. A najszerzej rzecz ujmując: będzie to zatem miało także wpływ także na redukcję kosztów.
W ostatnich latach w poszczególnych naszych spółkach uruchamialiśmy projekty związane z zastąpieniem ludzi, czyli z robotyzacją i automatyzacją, ale jeszcze w stosunkowo niewielkim zakresie. Pod względem dojrzałości cyfrowej, ale i Przemysłu 4.0 mamy zatem dużo do nadrobienia.
„Kwestia poufności danych i wycieku danych wrażliwych firmy - to dwa obszary, na których się skupiamy”Z kim współdziałacie przy wprowadzaniu tych nowych technologii?
- Przede wszystkim to dostawcy, z którymi współpracujemy i szkoły wyższe, wśród których pierwsze miejsce zajmuje krakowska Akademia Górniczo-Hutnicza. Z jednej strony dlatego, że to uczelnia specjalizująca się m.in. w metalurgii, a z drugiej – oczywiście ze względu na nasze położenie. Kęty znajdują się w Małopolsce, więc geograficznie i historycznie AGH jest bliską nam uczelnią.
Czy jeżeli chodzi o te kwestie cyfryzacyjne w skali kraju, widzicie Państwo jakieś bariery regulacyjne, świadomościowe czy tez jakiekolwiek inne, jeżeli chodzi o rozwój tych technologii?
- Przede wszystkim widzimy je w braku świadomości wielu możliwych do uzyskania korzyści… A także wiedzy na temat dostępnych do wykorzystania technologii.
Jak wygląda dziś stopień oraz efekty wykorzystania gromadzonych danych, szczególnie danych produkcyjnych?
- Wspomniane dane - szczególnie produkcyjne - są wykorzystywane głównie do opracowywania optymalizacji stosowanych procesów, poprawy ich. Ostatecznie przekłada się to na poprawę wydajności - i daje oszczędności.
Jak ocenia pan potencjał oraz zagrożenia związane z pozyskiwanym i wymianą danych z partnerami B2B, czyli z dostawcami, z klientami?
- Kwestia poufności danych i wycieku danych wrażliwych firmy - to dwa obszary, na których się skupiamy. Jeżeli już wymieniamy się z partnerami jakimiś danymi, umieszczamy w umowach klauzulę poufności, z zapisami zakładającymi kary za ich złamanie.

Jak jest u nas poziom świadomości i ochrony przed cyberatakami w przemyśle? Jakie działania powinno podjąć w tej mierze państwo?
- Rola państwa powinna być dużo bardziej aktywna! Szczególnie w przypadku małych firm, którym trudniej stworzyć i utrzymać potrzebne do utrzymania cyberbezpieczeństwa struktury i infrastrukturę.
W naszej firmie przez ostatnie 2-3 lata podjęliśmy w tej dziedzinie wiele starań. Wprowadziliśmy nowe systemy bezpieczeństwa, intensywnie szkolimy też ludzi. Już kilka lat temu przeprowadziliśmy pierwszy audyt cyfrowego bezpieczeństwa firmy.
Ale my jesteśmy dużą, giełdową spółką. W przypadku małych firm nie jest to natomiast takie łatwe – oczywiście ze względu na ograniczenia finansowe i kadrowe.
Moim zdaniem cyberprzestępczość powinna być dużo wyraźniej przez państwo sygnalizowana - w mediach czy działaniach administracji. W obecnej sytuacji geopolitycznej to, rzecz jasna, szczególnie ważna sfera działań.
Czy ktoś was próbował atakować, wykradać dane czy pieniądze?
- Tak, mieliśmy przed kilkoma laty takie zdarzenia, w których zagrożone były zarówno nasze dane wrażliwe, jak i finanse… I takie działania wobec naszej firmy nadal odnotowujemy.
To w znacznym stopniu wpłynęło na zmianę świadomości zarządu i rady nadzorczej, które zaczęły zwracać na te aspekty szczególną uwagę.
Jak cyfryzacja i w ogóle przemiany z kręgu Przemysłu 4.0 wpływają lub wpłyną na sposób zarządzania i kulturę organizacyjną w firmie? Czy wprowadzono jakieś zmiany kadrowe, jakieś przekwalifikowanie pracowników, powołano tak zwanych liderów transformacji?
- Osoby, które są liderami transformacji, zwykle ujawniają się w sposób naturalny... To najbardziej aktywni w tej dziedzinie pracownicy, którzy zdradzają największe zrozumienie tych zmian, najlepiej i najszybciej się do nich adaptują. Dlatego zostają potem wyznaczeni na liderów danego projektu.
Czasem też liderzy zostają po prostu wyznaczeni przez menedżerów - ze względu na ich poziom wykształcenia, profil kompetencji, umiejętności i doświadczenie.
Jak ocenia pan obecny system kształcenia kadr ze specjalności wykorzystywanych w cyfryzacji i w Przemyśle 4.0?
- Pod tym względem mamy, moim zdaniem, sporo do zrobienia... Intensywność szkoleń i ćwiczeń praktycznych powinna być znacznie większa.
Mówi pan o gotowości kadr, które już pracują, czy też o gotowości tych kadr, które właśnie nowo się zatrudniają, wychodzą z uczelni, ze szkół? Czy te świeże roczniki powinny mieć jakiś inny, lepszy stosunek do cyfryzacji?
- Mówię głównie o tych, którzy już pracują… Osoby młode, które przychodzą do pracy tuż po szkołach, uczelniach reprezentują z reguły wyższy stopień wykształcenia, jeśli chodzi o cyfryzację. Zetknęły się już przez okres studiów z rozwiązaniami bardziej nowoczesnymi, więc mają nieco przewagi nad tymi, którzy pracują od lat na podstawie znanych sobie systemów.
Ale ogólnie: takich technicznych zdolności wciąż jest wśród pracowników zbyt mało.
W krajach przodujących w cyfryzacji dalece ucyfrowiony jest również sektor publiczny. W jakim stopniu cyfryzacja administracji i działania państwa przyczynia się dziś w Polsce do budowy kultury innowacyjnej społeczeństwa i wsparcia dla biznesu? Jak ułatwia się wprowadzanie zmian cyfryzacyjnych z gatunku Przemysłu 4.0?
- Wyraźnie postępująca w ostatnim czasie cyfryzacja administracji - wszystkie te e-usługi, które państwo uruchamia - prowadzą także do tego, że firmy muszą się dostosować.
Z drugiej strony: dzięki temu zauważają, w jakich obszarach można skorzystać z rozwiązań elektronicznych.
Wyraźnie widzimy, że pojawia się wiele, coraz więcej nowych usług elektronicznych - przy czym to nie tylko kwestia administracji i usług publicznych. Często cyfryzacja firm, w których łańcuchu dostaw się znajdujemy, przyspiesza nasze inwestycje, bo kontrahenci zaczynają wymagać stosowania rozwiązań cyfrowych…
Innowacje? Wielu menedżerów nie umieszcza ich w długofalowych planach swoich firm.W poziomie robotyzacji plasujemy się w unijnym ogonie. Cyfrowy bliźniak to nadal rzadkość, a do już zbudowanych w kraju centrów danych długa kolejka firm raczej się nie ustawia. Co Pana zdaniem jest główną przyczyną tak powolnej cyfryzacji?
- Tak, jak wspomniałem, bardzo duże znaczenie ma podejście kadr zarządzających. To one powinny inicjować działania zwiększające poziom innowacji – m.in. automatyzacji i robotyzacji.
Tymczasem wielu menedżerów nie wykorzystuje takich narzędzi. I co gorsza: nie umieszcza ich także w długofalowych planach swoich firm.
Czy jest jakaś różnica w tym podejściu między firmami zagranicznymi, czy też ich polskimi oddziałami, a krajowymi przedsiębiorstwami?
- Duże koncerny, w których wypracowane są e-rozwiązania, przewodzą w tych działaniach. Bywa, że wręcz warunkują współpracę od cyfryzacji procesów i wymiany danych, od stosowania pewnych rozwiązań elektronicznych.
Jakie są - pana zdaniem - przyczyny niskiego wykorzystania sztucznej inteligencji w Polsce? W przypadku firm zatrudniających przynajmniej 10 osób w krajach Unii Europejskiej, Polska wyprzedzała jedynie Rumunię. W jakich obszarach sztuczna inteligencja ma największy potencjał w przemyśle?
- Na razie nie inwestowaliśmy w zastosowanie sztucznej inteligencji w obszarach produkcyjnych, mamy to jednak w planach. Pojawiają się też już jednak pierwsze pomysły wykorzystania AI w pewnych procesach produkcyjnych.
Na pewno na niski poziom wykorzystania sztucznej inteligencji w naszym zakładzie wpływa park maszynowy, który ma już swoje lata i nie zawsze jest przystosowany do współpracy z narzędziami cyfrowymi. Dla nowych linii produkcyjnych to znacznie łatwiejsze.
Podczas zapowiedzianych już inwestycji w robotyzację i automatyzację procesów wymiana sprzętu wydatnie poszerzy zakres obszarów umożliwiających stosowanie sztucznej inteligencji.
Czy europejskie i krajowe megaplany cyfryzacyjne, czyli gigafabryki sztucznej inteligencji i inne strategie dotyczące np. technologii kwantowych, budzą nadzieję na realne wsparcie?
- Pojawienie się większej liczby rozwiązań wykorzystujących sztuczną inteligencji w przestrzeni publicznej, w administracji na pewno przyspieszy jej wprowadzanie także w przedsiębiorstwach.
Nowe gigafabryki sztucznej inteligencji mogą pomóc zwłaszcza mniejszym firmom, które nie mają własnych, licznych i mocnych zespołów informatycznych.
ESG: „wprowadza często bardziej restrykcyjne rozwiązania, niż wymaga tego administracja czy presja społeczna”Czy nowa koncepcja, czyli tzw. Industry 5.0, łącząca technologie, zrównoważony rozwój, czyli Przemysł 4.0 i koncentrację na człowieku oraz odporność firmy na kryzysy, to nieunikniony kierunek? Stawiane firmom wymagania na poziomie organizacyjnym i finansowym niepomiernie rosną. Czy biznes będzie w stanie tym oczekiwaniom sprostać?
- Myślę, że biznes będzie musiał (a co najważniejsze: będzie chciał) tym wymaganiom sprostać! Kolejne wersje tej „filozofii Industry 4.0 i 5.0” sprawiają, że przemysł staje się bardziej odpowiedzialny ekologicznie i społecznie.
Wiele firm widzi w tym dobry kierunek rozwoju i wprowadza często bardziej restrykcyjne rozwiązania, niż wymaga tego administracja czy presja społeczna.
W jakim stopniu cyfryzacja procesów produkcyjnych i zarządczych wspiera realizację celów zrównoważonego rozwoju, czyli ESG?
- W naszej firmie kwestie ESG i redukcji śladu węglowego są postrzegane bardzo uważnie i poważnie. W procesach produkcyjnych zużywamy dużo energii, dlatego staramy się – na wszelkie sposoby - w ogóle optymalizować jej zużycie, co przekłada się na poprawę oddziaływania na środowisko i naszą stronę finansową.
Inwestujemy w OZE, zarówno źródła wiatrowe, jak i słoneczne. Niedawno pilotażowo, we własnym zakresie zamontowaliśmy na przykład panele fotowoltaiczne nad częścią miejsc parkingowych, wykorzystując konstrukcje z naszych profili aluminiowych. Ten proces będziemy kontynuować.
Według planu połowa zużycia energii biurowca Grupy Kęty w Kętach ma pochodzić z paneli fotowoltaicznych.
Czy wzrost automatyzacji i robotyzacji procesów, jaki pan zapowiedział będzie miał wpływ na ESG? Cyfryzacja umożliwia zwiększenie liczby danych, które firma może analizować, zbierać i wtedy raportowanie, optymalizacja zużycia czy pomiar śladu węglowego są łatwiejsze.
- Oczywiście! Jeżeli scyfryzujemy, opomiarujemy elektronicznie jakieś procesy produkcyjne i pojawią się nowe dane, to jak najbardziej pozwolą nam one na poprawę raportowania.
Przede wszystkim jednak wpłyną na poprawę wydajności, efektywności zarządzania czy wykorzystania infrastruktury, a to w naturalny sposób odbije się na naszym wpływie na środowisko i społeczność, a więc i na raportowaniu ESG.
wnp.pl