Nowa prywatyzacja zamiast kapitalizmu państwowego. Sprzedaż aktywów rozpocznie się jesienią

Im trudniejsza sytuacja budżetowa rządu, tym większa szansa na wyprzedaż majątku państwowego. Szef Rosyjskiego Związku Przemysłowców i Przedsiębiorców Aleksandr Szochin omawia prywatyzację ludową, która zostanie sfinansowana z 55 bilionów rubli zgromadzonych przez ludność na kontach bankowych. Eksperci nie wierzą w to i mówią o nowych latach 90.
Elena Petrova, Tatiana Sviridova
Władze rosyjskie przygotowują nową prywatyzację nie dlatego, że życie jest dobre. Ministerstwo Finansów jest szczególnie zaniepokojone deficytem budżetowym, utratą dochodów z eksportu i zbyt silnym rublem. Żadne z tych wyzwań rozpatrywane osobno nie stanowi większego zagrożenia dla stabilności systemu finansowego kraju. Razem są w stanie wpłynąć na gospodarkę.
Ministerstwo Finansów przedstawiło już Dumie Państwowej projekt ustawy o zwiększeniu deficytu budżetu federalnego. Z pół procenta PKB „dziura” wzrosła do 1,7% – ponad trzykrotnie. Teraz minus wynosi 3,8 biliona rubli . W nowej Rosji nigdy nie lubiano deficytów budżetowych, choć o pożyczki na rynkach światowych nie było trudno. Po 2022 roku sytuacja zmieniła się diametralnie: montaż musiał być realizowany na terenie kraju.
— Kwota ta teoretycznie powinna być zapewniona przy założeniu, że 447 mld rubli z Funduszu Dobrobytu Narodowego trafi na finansowanie budżetu, a około 3,4 mld rubli to rekompensata netto, uwzględniająca spłatę pożyczek rządowych zaciągniętych w poprzednich latach. Ale OFZ jest dość kapryśny. Można to przyciągnąć, ale może się zdarzyć, że Ministerstwo Finansów nie będzie chciało płacić wyższych odsetek za lokowanie środków, uważa ekonomista Nikita Maslennikow.
Aby wzmocnić system, znacznie bezpieczniej jest sprzedać część państwowego majątku, niż dewaluować rubla i przyspieszać inflację, która już się uspokoiła. Potrzebna jest nowa prywatyzacja, i to szybko.
Trybunał Konstytucyjny opowiedział się po stronie prokuratury w kwestiach deprywatyzacji. Zdjęcie: Petr Kovalev. newizv.ru/ TASS
O tym, jak bardzo państwu brakuje pieniędzy, można przekonać się, patrząc na reakcję wszystkich gałęzi rosyjskiej władzy.
Ministerstwo Finansów potwierdziło , że planuje sprzedać akcje będące własnością państwa i przekroczyć plan na 2025 rok. Przewiduje ona otrzymanie 100 miliardów rubli z transakcji dotyczących nieruchomości. Oczywiste jest, że plan zostanie zrealizowany ponad miarę.
Duma Państwowa jest gotowa szybko rozpatrzyć niezbędne ustawy.
Nawet Trybunał Konstytucyjny uznał w zeszłym tygodniu, że deprywatyzacja, czyli odbieranie przedsiębiorstw właścicielom zgodnie z zasadami Prokuratury Generalnej, jest legalna. Termin przedawnienia wcześniejszych transakcji prywatyzacyjnych został zniesiony, a prokuratorzy mogą w każdej chwili rozpocząć procedurę zwrotu aktywów państwu. Oczywiste jest, że Ministerstwo Finansów nie będzie długo „siedzieć” na nowej nieruchomości i postara się przekazać ją jak najszybciej za dobre pieniądze.
— Są to oczywiście pakiety spółek, które są pod kontrolą państwa lub z udziałem państwa. W tamtym czasie dokonano prywatyzacji Sbierbanku itd. Jak mówi Nikita Maslennikow, trwają rozważania na temat tego, w jaki sposób zaangażować Rosyjskie Koleje i Rosyjską Pocztę w niektóre z tych działań, ale nie zapadły jeszcze żadne ostateczne decyzje.
Analityk inwestycyjny Aleksandr Razuwajew uważa , że sprzedawane będą zarówno spółki publiczne notowane na giełdzie, jak i spółki niepubliczne:
— Bardzo prawdopodobne, że mówimy zarówno o IPO emitentów niepublicznych (Initial Public Offering – NI), jak i o SPO (Secondary Sale of Shares – NI) tych, którzy już są notowani. SPO może przeprowadzić ALROSA, Transneft lub Rostelecom . Nowe nazwy? Być może Koleje Rosyjskie, Rostec lub Rosatom.
Drugim kierunkiem jest sprzedaż przedsiębiorstw, które zostały zdeprywatyzowane w ciągu ostatnich dwóch lat, od Makfy i RusAgro po lotnisko Domodiedowo.
Trzecią grupę aktywów stanowią małe i średnie przedsiębiorstwa z branży high-tech, które chcą wejść na giełdę. Bank Centralny nalega na sprzedaż takich przedsiębiorstw przemysłowych. Teraz państwo udziela im preferencyjnych pożyczek. Zamiast tego bankierzy oferują firmom zapłatę za wejście na giełdę, co kosztuje do 10% wszystkich akcji sprzedawanych na giełdzie. Biznesmeni również pytali o to prezydenta Putina na spotkaniu z Diełową Rossją tydzień temu.
Eksperci sugerują, że przedsiębiorstwa państwowe zostaną częściowo sprywatyzowane. Zdjęcie: Eric Romanenko. newizv.ru/TASS
Nie ma przeszkód w sprzedaży pakietów majątku państwowego i zdeprywatyzowanych przedsiębiorstw. Według Aleksandra Razuwajewa nowy cykl rozpocznie się w czerwcu.
Władze widzą wśród nabywców akcji fundusze emerytalne niebędące własnością państwa. Państwo tworzy program długoterminowego oszczędzania i motywuje przedsiębiorców do inwestowania w niego oraz finansowania „drugiej emerytury” dla swoich pracowników. Gdy tylko Duma uchwali projekt ustawy o PDS, tej grupie nabywców również zostanie zaproponowany aktywny udział w prywatyzacji.
Kto kupi wszystkie te bogactwa?
Eksperci wątpią, że nowa wyprzedaż wpłynie na populację, a hipoteza szefa Rosyjskiego Związku Przemysłowców i Przedsiębiorców, Aleksandra Szochina, że 55 bilionów rubli, które populacja trzyma na kontach bankowych, można przeznaczyć na zakup akcji, określana jest mianem „non-science fiction”.
„Wątpię, aby jednostki kupowały z wielkim entuzjazmem. Dla profesjonalnych uczestników rynku to z pewnością ich życie. Kiedy Szochin mówi o 55 bilionach, ma na myśli nie tylko profesjonalnych uczestników rynku, ale także szerokie kręgi społeczeństwa. Albo te segmenty społeczeństwa, które mają oszczędności, uważa Igor Nikołajew.
Ekonomista Maslennikow widzi tych samych nabywców:
— Myślę, że będziemy mówić o kilku dużych inwestorach, nawet z niektórych konsorcjów inwestycyjnych, więc warunki tej prywatyzacji są nadal niezwykle niejasne, podobnie jak lista tych aktywów.
Anatolij Czubajs nadal nosi piętno prywatyzacji. Zdjęcie: Valentin Sobolev. newizv.ru / TASS
Starsi Rosjanie dobrze pamiętają prywatyzację bonów z lat 1992-1994, z powodu której jeden z jej ideologów, Anatolij Czubajs , do dziś nosi piętno „prywatyzatora”. Druga fala wyprzedaży majątku państwowego w 1996 r., która towarzyszyła wyborowi prezydenta Jelcyna i dała początek klasie oligarchów, nie jest nazywana inaczej, jak tylko rozbojem kraju, ani w Rosji, ani na świecie. Ale nie zapomniano także o pierwszych ofertach publicznych Sbierbanku i Rosnieftu, które miały miejsce na początku XXI w.
— Generalnie stosunek ludzi do prywatyzacji jest, delikatnie mówiąc, niezbyt dobry. Nasuwają się skojarzenia z prywatyzacją z lat 90., która była brudna i niesprawiedliwa, niezależnie od tego, czy miała miejsce na pierwszym etapie masowym, czy też na etapie aukcji zabezpieczeń. Ludzie będą uważać, że prywatyzacja jest czymś, co można oszukać, można zostać oszukanym. Podejmując decyzję, ludzie będą oceniać sytuację w zasadzie, sytuację ekonomiczną, Igor Nikołajew wątpi w aktywny udział obywateli.
Eksperci nie są pewni, czy państwu uda się łatwo sprzedać swoje udziały obywatelom, a nawet inwestorom.
— Rosjanie mają nieudane doświadczenia w inwestowaniu w struktury rządowe. „Ludowa” oferta publiczna banku VTB, obecny stan niegdyś wielkiego Gazpromu. Ponadto w ostatnich latach znacząco wzrosła wiedza finansowa. Oznacza to, że inwestorów interesują nie tylko fajne marki, ale także sprawozdania finansowe, dywidendy itd. itp. - przypomina nowym prywatyzatorom Aleksandr Razuwajew .
92% depozytów bankowych należy do mniej niż 1% rosyjskiego społeczeństwa. Zdjęcie: Artem Geodakyan. newizv.ru/ TASS
Nawet jeśli banki same staną się nabywcami akcji „nowych graczy”, to nie ma sensu, aby „pozbywały się” klientów. W końcu depozyty klientów są kredytami, na których bankierzy zarabiają teraz super zyski. I nie ma co liczyć na to, że pieniądze z depozytów na giełdę popłyną strumieniem. Jaki idiota wypłaciłby pieniądze z depozytu, który dziś daje 20% w skali roku, i zainwestował je w akcje o niejasnej stopie zwrotu, pyta Nikita Maslennikow. Odpowiedź jest oczywista - nie ma żadnych.
— Od 5 do 7 bilionów obecnie, całkowita wartość wszystkich papierów wartościowych. To zupełnie inny przepływ gotówki. Mogą je oczywiście zwiększyć, ale żeby to zrobić, rosyjski rynek akcji musi wykazać się dobrymi wynikami. Na razie nie możemy się tym chwalić – stwierdza ekspert.
Prezydent Rosji postawił sobie za cel zwiększenie kapitalizacji rynku akcji z 26 do 66% PKB w ciągu pięciu lat. Aby jednak osiągnąć ten ambitny cel, konieczne jest umieszczenie akcji o wartości 7-9 bilionów rubli. W ciągu ostatnich dziesięciu lat nie odnotowano podobnego skoku, a rynek akcji wzrósł zaledwie o 1 bilion dolarów. Mało prawdopodobne jest, aby w ciągu pięciu lat coś, czego nie dało się poprawić w ciągu 30 lat, dało się zmienić. Jest to okres istnienia giełdy papierów wartościowych w Federacji Rosyjskiej.
— Część ostrożniejszych inwestorów prawdopodobnie wstrzyma się z zakupem akcji do końca okresu SVO. Jeśli nowa fala prywatyzacji się nie powiedzie, podważy to zaufanie obywateli do rynku – mówi Aleksandr Razuwajew.
Oligarchowie lat 90. na Kremlu. Zdjęcie: Aleksandr Czumiczew i Aleksandr Sencow. newizv.ru / TASS
Państwo oczywiście będzie starało się zorganizować sprzedaż akcji biorąc pod uwagę wszystkie technologie masowej komunikacji. Ludzie usłyszą, że są to poważne inwestycje, że państwo je gwarantuje i nie ma się czym martwić. Interwencje werbalne działają na tych, którzy zdecydują się wejść do tej rzeki po raz pierwszy, drugi, a nawet trzeci.
— Biorąc pod uwagę, że wiele osób tutaj wierzy w to, co mówią w telewizji, to dla wielu to będzie wystarczające. Profesjonaliści będą oceniać perspektywy pod kątem horyzontu czasowego. Wiadomo, że nikt szybko nie powróci do zdrowia. Igor Nikołajew uważa, że prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest niewielkie.
Nowa oferta przyciągnie profesjonalistów, którzy chcą zarobić pieniądze „w krótkim okresie”. Za kilka miesięcy będą mogli kupować, sprzedawać, kupować ponownie i składać wnioski ponownie, zwłaszcza jeśli będą dysponować zasobami administracyjnymi – mówi ekspert. Ludzie inwestują przecież po to, żeby zarabiać pieniądze. Jeśli ktoś złoży ofertę, bardzo trudno ją odrzucić:
— Mogą nam złożyć ofertę nie do odrzucenia. Weź udział w tej prywatyzacji. Działo się tak już wcześniej i myślę, że może się zdarzyć i teraz. Po prostu zaproponują udział. Będą tacy, którzy sami będą tego chcieli, i będą tacy, którym to zostanie zaoferowane. Jak w latach 90., gdy można było kupić coś i w krótkim czasie zostać miliarderem. Być może teraz nadeszły te same czasy. Nie wiadomo, kiedy będą znowu. Tak właśnie będą myśleć. Znajdą się tacy, którzy będą chcieli podjąć ryzyko. Ale to są właśnie uczestnicy zawodowi. Te same banki. Ale mam duże wątpliwości co do „fizyków”.
Uzupełniając znane przysłowie: Cezarowi co Cezara, mechanikowi co mechanika, oligarsze co oligarchy. Co więcej, 92% wszystkich depozytów bankowych należy do mniej niż 1% populacji. Jak sugerują niektórzy obserwatorzy na Telegramie, listy osób chętnych do wzięcia udziału zostały już sporządzone. Lub są w trakcie komponowania.
newizv.ru