Sébastien Olharan będzie dobrym kandydatem na następcę w Breil-sur-Roya

Napięcie budziła raczej data, którą wybierze, niż samo ogłoszenie. Młody burmistrz Breil, Sébastien Olharan, potwierdził w ten piątek – podczas święta patronalnego – że rzeczywiście będzie kandydował w wyborach samorządowych w 2026 roku.
Wywiad.
Dlaczego reprezentujesz siebie?
Bo nie jestem za stary i cieszę się całkiem dobrym zdrowiem. Wciąż mam trochę energii i chęci, by rozwijać społeczność. A jeśli spojrzymy na dwa główne wyzwania stojące przed Breil – odbudowę po zamachu w Alex i zachowanie historycznego centrum – jesteśmy mniej więcej w połowie drogi. Nie wyobrażam sobie, żebym miał się poddać, skoro wciąż jest tak wiele do zrobienia. Uruchomiłem też bardzo wiele projektów: rozbiórkę budynku Guidi, remont szkoły podstawowej. Nie wspominając o projektach zgłoszonych do Mirv: trzecie miejsce, budowa sali widowiskowej itd.
Pojawi się kwestia finansowa...
To już jest pytanie. Przez ostatni rok znacznie trudniej było uzyskać dotacje. Sytuacja po huraganie była uważana za wyjątkową, a kontekst budżetowy dla samorządów był bardziej korzystny. Dla innych, dziś wróciliśmy do normalnego kontekstu. Chociaż nadal jesteśmy w sytuacji wyjątkowej. W normalnych czasach Breil inwestował 1,5 miliona euro rocznie. My, w ciągu dwóch kadencji, musimy inwestować 90 milionów euro. 40 milionów na osuwiska, 30 na huragan. I 20 na zwykłe projekty, które gmina musi realizować. Ponieważ nigdy nie chcieliśmy zaniedbać reszty. Celem w nadchodzących latach będzie wygenerowanie zdolności samofinansowania w wysokości od 200 000 do 250 000 euro.
O jakim codziennym wyzwaniu powinniśmy pamiętać?
Przede wszystkim chodzi o walkę z pustynnieniem centrum miasta. Musimy zadbać o to, by firmy i mieszkańcy się tam osiedlali. To jednak działanie kompleksowe: musimy działać na rzecz czystości, mieszkalnictwa, bezpieczeństwa, dynamiki gospodarczej i spraw społecznych. Aby to osiągnąć, żadne dwa elementy nie wykluczają się wzajemnie.
Czy powinniśmy ograniczyć się do dwóch kadencji?
Nie, to ocena każdego przypadku indywidualnie. Dla mnie, w przypadku projektów, odpowiedni czas to trzy. Stajemy przed wyzwaniami, które wymagają czasu. Nie zobowiązuję się do przyszłych mandatów, ale jeśli chcemy doprowadzić określoną liczbę spraw do końca, myślę, że dwa mandaty to w sam raz.
Czy istnieje ryzyko, że zostanie Pan poproszony o kandydowanie w wyborach parlamentarnych?
Już mnie proszono. Dwa razy. Ale dopóki będę czuł, że jestem bardziej przydatny dla Breil, pracując w ratuszu, zostanę tam. Jeśli jutro poczuję, że lepiej przysłużę się miastu, będąc wyżej w hierarchii, i pojawią się możliwości, być może je wykorzystam. Ale na razie nie widzę, co mógłbym zrobić lepiej dla Breil i kantonu jako poseł w porównaniu z tym, co już robię w ratuszu i w departamencie.
Czy korzystasz z etykiety LR? UDR? Żadnej?
Żadnej partii, jak ostatnio. Jestem prawicowym, różnorodnym człowiekiem. Kiedy byłem w pierwszej klasie liceum, napisałem krótką pracę magisterską o wybranych urzędnikach i partiach. Doszedłem do wniosku, że im bardziej lokalny jest mandat, tym mniejszy wpływ ma przynależność partyjna – zarówno na sprawowanie urzędu, jak i na szanse na wygraną. Mieszkańcy Breil jasno widzieli, że nie obchodzi mnie mój kolor skóry i że relacje z tym czy innym politykiem nigdy nie wpływały na moje działania.
Czy wychodzisz z tą samą listą?
Daję wybranym urzędnikom mojej rady miejskiej czas do jesieni na podjęcie decyzji, czy chcą kontynuować swoją działalność. W zależności od tego, kiedy to nastąpi, poproszę o nowych członków. Cieszę się, że niektórzy z wybranych urzędników prawdopodobnie pozostaną w swoich szeregach, ale też, że może dojść do odnowienia ich składu. To normalne w życiu grupy ludzi. Lista zostanie opublikowana na początku przyszłego roku. Zawsze uważam, że projekt jest ważniejszy od osób, które go realizują. Najpierw poświęcę czas na podsumowanie naszego mandatu – którego nie mamy się czego wstydzić. Następnie opracujemy program ze wszystkimi chętnymi.
Zacząłeś od stowarzyszenia Nouveau Suflet…
Tak, przeprowadzono krytyczną ocenę wniosków, sporządzoną przez wykwalifikowane osoby niezależne od gminy. Poprosiłem o wyjaśnienie w każdym temacie, co idzie dobrze, a co nie. Nie sądzę, żebym znał wszystkie odpowiedzi. Dlatego starałem się być burmistrzem, który słucha: między konsultacjami obywatelskimi, spotkaniami sąsiedzkimi, młodzieżową radą gminy, comiesięcznymi transmisjami na żywo na Facebooku... Biorę uwagi pod uwagę. Nie zamykam się w pewnik. Są oczywiście rzeczy, które moglibyśmy zrobić lepiej. Ludzie krytykują dyszę wodną – i mają rację. To nigdy nie działało i, prawdę mówiąc, może nie powinienem był tego robić.
Dlaczego ogłaszamy to 15 sierpnia?
To święto wsi. Potężny moment, kiedy duża część ludności się gromadzi. Chciałem móc powiedzieć to mieszkańcom Breil prosto w oczy. Przez pięć lat stawialiśmy czoła wielu wyzwaniom. Ale mieszkańcy generalnie byli cierpliwi i wyrozumiali. Miałem szczęście, że mogłem liczyć na ich wsparcie. Nie było to oczywiste – zwłaszcza po katastrofie – ale nigdy nie doprowadziło do przemocy ani nienawiści wobec mnie.
Nice Matin