Mówiąc o naturze: Presja rodzicielstwa: Ptasi ojcowie, podobnie jak ludzcy ojcowie, zasługują na szczęśliwy Dzień Ojca

Czerwiec już tuż-tuż i jesteśmy gotowi świętować Dzień Ojca w nadchodzący weekend. Jeśli będziemy mieli trochę szczęścia, pogoda dopisze, ale jak dotąd jest dość ponuro; 12 kolejnych deszczowych weekendów, według mojego brata. To była trudna wiosna dla aktywności na świeżym powietrzu, ale patrzymy na nią wyłącznie przez pryzmat człowieka. Nasi dzicy sąsiedzi mają harmonogram do przestrzegania, a gra toczy się bez względu na pogodę.
Począwszy od połowy maja zauważyłem, że dzięcioły, które przychodzą do moich karmników, naprawdę robią numer z orzeszkami ziemnymi, które dla nich wykładam. Orzeszki ziemne podawane w karmniku, który jest niewiele więcej niż rurką z siatki metalowej, cieszą się ogromną popularnością wśród niemal wszystkich ptaków. Karmnik wykonany z siatki drucianej to w zasadzie jedyny sposób, aby zapobiec zbyt szybkiemu ich zabraniu przez sójki i wiewiórki. Daje to każdemu szansę na przysmak, jednocześnie niemal eliminując piractwo niektórych niesławnych łapaczy nasion w społeczności.
Przy tak dużej aktywności wokół karmników z orzeszkami zauważyłem również widoczną zmianę w upierzeniu kilku dzięciołów rezydentów. Szczególny przykład, którym się z wami dzisiaj dzielę, to dorosły samiec dzięcioła kosmatego (Dryobates villosus). Zimą ten ptak regularnie pojawia się w moim karmniku i przychodzi na kolację ubrany w strój z przepięknych czarno-białych piór. Obie płcie są absolutnie wspaniałe w swoim „formalnym” stroju i można je odróżnić od siebie tylko po tym, że z tyłu głowy widać łatę czerwonych piór, co wskazuje na samca.
W maju sytuacja się zmienia i ptaki muszą wykopać dziuple gniazdowe i wysiadywać jaja. Obie płcie dzielą się pracą, co oznacza, że obie płcie są zamknięte w ciasnych pomieszczeniach przez dłuższy czas. To naraża je na kontakt z martwym drewnem, co zazwyczaj skutkuje lekko poszarzałymi piórami. Ta wiosna była jednak niezwykle mokra i jest dla mnie całkiem jasne, że dziupla gniazdowa używana przez moją parę włochatych została nieco naruszona.
Z nieba spadło tyle wody, że udało jej się przedostać do gniazda. Martwe drewno to jedno, gdy jest suche, ale gdy staje się stale mokre, zaczyna zachowywać się trochę jak liście herbaty lub fusy po kawie, uwalniając substancje chemiczne w roztworze wodnym. Ptak o lśniąco białym upierzeniu szybko odkryje, że jego pióra są poplamione substancjami chemicznymi z drewna i to właśnie najwyraźniej stało się z ptakiem przy moich karmnikach.
Samica dzięcioła włochatego składa lęg składający się z trzech do sześciu białych jaj w świeżo wykopanej dziupli pod nowe gniazdo. Podobnie jak u większości ptaków śpiewających, okres inkubacji jaj wynosi około 14 dni, ale na tym kończą się podobieństwa. Pisklęta dzięcioła włochatego wymagają około miesiąca opieki, zanim będą gotowe opuścić gniazdo, co wymaga dłuższego okresu opieki rodzicielskiej nad dorosłymi osobnikami.
Najważniejszą pozycją na liście jest jedzenie i to właśnie tutaj staje się oczywista wartość karmnika z orzeszkami ziemnymi. Biorąc pod uwagę poziom aktywności w moim miejscu karmienia, jest kilka par dzięciołów różnych gatunków, które wszystkie wychowują pulchne, zdrowe pisklęta, faszerując je orzeszkami ziemnymi. W pewnym momencie w niedalekiej przyszłości wybuchnie czysty chaos, gdy te urocze stworzenia w końcu opuszczą gniazdo i pójdą za rodzicami do jedzenia. Na razie jednak jedzenie musi zostać dostarczone, a przy stale deszczowej pogodzie, jaką mieliśmy, wszystkie dorosłe ptaki straciły swój blask.
Dzisiejsze zdjęcie mówi wszystko. Wytarty samiec dzięcioła włochatego poświęca chwilę dla siebie i odpoczywa na jednym z pionowych słupków podtrzymujących jedną z barierek na moim tarasie. W dniu, w którym robiłem zdjęcie, intensywnie padał deszcz i widać, że ptak jest przemoczony i wygląda na roztrzęsionego. Czerwona plama z tyłu jego głowy, zwykle jaskrawoczerwona, jest ledwo zauważalna. Jest w rozsypce, ale to nie powstrzymało go od niestrudzonego zbierania pożywienia i zanoszenia go swojej małej rodzinie.
Jama gniazda również będzie okropnym bałaganem. Rodzice zrobią wszystko, co w ich mocy, aby usunąć odchody z piskląt, aby gniazdo pozostało względnie czyste, ale nadejdzie taki moment, w którym będą mogli zrobić tylko tyle. W pewnym momencie gniazdo zostanie porzucone i z upływem czasu stanie się cenną nieruchomością dla innych gatunków w lesie, takich jak muchołówka czubata, o której była mowa w zeszłotygodniowej kolumnie.
W nadchodzący weekend będziemy obchodzić Dzień Ojca i łatwo sobie wyobrazić mojego ojca wychodzącego na deszcz, aby przygotować pyszne jedzenie w swojej ukochanej wędzarni. Szczerze mam nadzieję, że nie wróci do domu wyglądając na tak zrozpaczonego jak samiec dzięcioła, ale wyobrażam sobie, że może być lekko zmoknięty podczas każdego wypadu. Nie zepsuje to jednak jego nastroju i odbędzie kilka wypraw, zanim w końcu wróci do domu z cudowną ucztą. Ojcowie są wspaniali, prawda? Jeśli masz to szczęście, że możesz spędzić czas ze swoim ojcem w ten weekend, upewnij się, że wie, jaki jest wspaniały.
Bill Danielson jest zawodowym pisarzem i fotografem przyrody od 28 lat. Pracował dla National Park Service, US Forest Service, Nature Conservancy i Massachusetts State Parks, a obecnie uczy biologii i fizyki w szkole średniej. Aby uzyskać więcej informacji, odwiedź jego stronę internetową www.speakingofnature.com lub przejdź do Speaking of Nature na Facebooku.
Daily Hampshire Gazette