ZAMIESZKI I REBELCY autorstwa Nicka Rennisona: Dlaczego Anglicy KOCHAJĄ buntować się

Przez KATHRYN HUGHES
Opublikowano: | Zaktualizowano:
Przez całą historię rozgniewani mężczyźni i kobiety wychodzili na ulice, aby wyrazić swoje niezadowolenie z różnych powodów, począwszy od biletów do teatru (zbyt drogie), po modlitewniki (które nie są już po łacinie) i burdele (które nie powinny być dozwolone).
Spotkanie Ryszarda II z przywódcami powstania chłopskiego
Nie zapominając o cudownie nazwanych zamieszkach Plug Plot (1842), zamieszkach Brown Dog (1907) i zamieszkach Rebecca (1839-43). W tej niezwykle przystępnej książce Nick Rennison przeprowadza nas przez historię protestów społecznych od XIV wieku do dnia dzisiejszego. W trakcie tego procesu wyłaniają się pewne wspólne tematy.
Protestujący nie tylko zazwyczaj nie dostają tego, o co walczą w kampanii – dłuższej przerwy obiadowej, zniesienia monarchii, tańszych ziemniaków – ale także istnieje duże prawdopodobieństwo, że skończą okaleczeni lub martwi.
Jednym z najwcześniejszych przykładów, jak sprawy mogą eskalować, była rebelia Kett z 1549 r., którą stoczyli chłopi z East Anglian przeciwko miejscowej szlachcie, która ogrodziła ich wspólną ziemię. Podczas napiętej sytuacji jeden chłopiec zrzucił spodnie i pokazał żołnierzom swój obleśny widok, po czym został zabity jedną kulą.
W pewnym sensie chłopak miał szczęście.
Kary wymierzane rebeliantom i uczestnikom zamieszek były na ogół zaprojektowane tak, aby zadać maksymalny ból. Nie było też żadnej ochrony rangi.
W 1660 roku generał-major Thomas Harrison został powieszony, poćwiartowany i poćwiartowany za udział w egzekucji Karola I 11 lat wcześniej. Makabryczna procedura polegała na powieszeniu Harrisona niemal do śmierci, a następnie wykastrowaniu go, wycięciu mu wnętrzności i wystawieniu przed nim. Tortury zakończyły się dopiero na etapie ścięcia głowy.
Po śmierci ciało Harrisona zostało pocięte na ćwiartki i wystawione na widok publiczny jako ostrzeżenie przed tym, co czeka każdego, kto skusi się na zdradę stanu. Niesamowite, ale stary żołnierz znosił swój los ze spokojem.
Protestowanie jest tak samo angielskie jak filiżanka herbaty na śniadanie
Według pamiętnikarza Samuela Pepysa, który był świadkiem tego makabrycznego widowiska, skazany więzień wyglądał „tak radośnie, jak tylko może wyglądać człowiek w takim stanie”.
STO pięćdziesiąt lat później apetyt na zemstę nie wykazywał oznak słabnięcia. Podczas antykatolickich zamieszek Gordona w 1780 r. tysiące obywateli zostało doprowadzonych do wrzenia przez szalone plotki, że hordy księży jezuitów ukrywają się w tunelach pod Londynem, czekając na instrukcje od papieża, aby wysadzić brzegi Tamizy i zalać miasto.
Wychodząc na ulice, protestujący podpalali budynki, obrzucali biskupów brudem, a nawet brutalnie potraktowali Lorda Naczelnego Sędziego. W zamieszaniu setki obywateli zostało stratowanych, a inni zostali później skazani na śmierć za zakłócanie porządku publicznego. (Jako dodatkowa niesprawiedliwość, porywczy przywódca zamieszek, Lord George Gordon, został uniewinniony z wszelkich zarzutów).
To, że siły prawa i porządku zazwyczaj wygrywały na dłuższą metę, nie oznaczało, że nie było po drodze kilku bliskich spotkań. Rennison ujawnia, że nawet nieugięta wiktoriańska Anglia balansowała na krawędzi pełnoskalowego powstania.
W 1842 roku mężczyźni przebrani za kobiety i przedstawiający się jako „Córki Rebekki” włóczyli się po południowej Walii i niszczyli rogatki na znak protestu przeciwko zmuszaniu ubogich społeczności rolniczych do płacenia za korzystanie z lokalnych dróg.
Bojowa sufrażystka Mary Richardson
W tym samym roku tysiące kartystów zebrało się, aby domagać się radykalnej zmiany status quo, w tym przyznania praw wyborczych każdemu mężczyźnie w Anglii.
Innymi słowy, rewolucja polityczna. W tych okolicznościach można zrozumieć, dlaczego królowa Adelajda, ciotka Wiktorii, była przekonana, że Anglia pójdzie drogą Francji i że „jej los ma być losem Marii Antoniny”.
Nie była jedyną osobą, która błędnie zrozumiała sytuację.
W 1855 roku Karl Marx był świadkiem zamieszek w Hyde Parku, które miały być protestem przeciwko proponowanemu zakazowi handlu w niedzielę. Podekscytowany oświadczył, że „nie przesadza, mówiąc, że rewolucja angielska zaczęła się wczoraj w Hyde Parku”. Oczywiście, że przesadzał.
W tej wciągającej książce Rennison uważnie śledzi motywy i wzorce powtarzające się na przestrzeni wieków. Na przykład zamieszki przeciwko podatkowi pogłównemu Margaret Thatcher w 1990 r. koncentrowały się na niesprawiedliwości płacenia przez wszystkich tego samego podatku, niezależnie od dochodów. Sześćset lat wcześniej podobna skarga wywołała bunt chłopów, gdy król Ryszard II nałożył podatek w wysokości jednego szylinga zarówno na biednych, jak i bogatych.
Być może najbardziej oczywistym kacem z przeszłości są protestujący z ruchu Just Stop Oil, którzy w 2022 r. przykleili się do Hay Wain Constable'a. Wybór obrazu nie był przypadkowy. 200-letnie arcydzieło Johna Constable'a przedstawia wiejski krajobraz jego rodzinnego Suffolk, w którym wóz z sianem ciągnięty jest przez spokojny staw młyński.
Celując w ten obraz, protestujący podkreślili, że zmiany klimatu i paliwa kopalne zagrażają zniszczeniu tej naturalnej sielanki. Rzeczywiście, przed przyklejeniem się do ramy, Just Stop Oilers przymocowali własną wersję The Hay Wain, przedstawiającą „apokaliptyczną wizję przyszłości” wraz z zepsutą pralką w wozie z sianem.
Ten incydent osiągnął maksymalny rozgłos na całym świecie, co było dokładnie tym, co było zamierzone. Mimo to, nie było to nic oryginalnego.
Książkę Riots and Rebels można już kupić w Mail Bookshop
Ponad sto lat wcześniej sufrażystka Mary Richardson postanowiła oszpecić kolejny skarb National Gallery.
W 1914 roku pocięła bezcenną Rokeby Venus tasakiem do mięsa. W arcydziele Velazqueza z XVII wieku ponętna naga postać kobieca odpoczywa leniwie na leżance, podziwiając swoje odbicie w lustrze trzymanym przez Kupidyna.
Richardson i jej koleżanki sufrażystki widziały w Rokeby Venus symbol uprzedmiotowienia i podporządkowania kobiet. Richardson chciała zwrócić uwagę na sposób, w jaki sufrażystki, które prowadziły strajk głodowy, a ona sama była jedną z nich, były systematycznie brutalnie traktowane przez lekarzy więziennych. Podczas sesji karmienia na siłę, rurka była wpychana do przełyku kobiety i do jej żołądka, co powodowało uraz fizyczny i psychiczny, który mógł trwać całe życie.
Jakże różni się to od Wenus Velazqueza, której nagie ciało było obiektem czci – i podniecenia – dla mężczyzn, którzy tłumnie przybywali do National Gallery, by podziwiać jej zmysłowe krągłości i lśniącą skórę.
Pomijając wszystko inne, bogini miłości zdawała się zupełnie nie przejmować zaprzątaniem swojej ślicznej główki kwestią tego, czy ma prawo głosu, czy nie.
Daily Mail