Giro d'Italia przeżywa najbardziej emocjonującą edycję od lat, z powodu nieobecności Pogacara
%2Fs3%2Fstatic.nrc.nl%2Fimages%2Fgn4%2Fstripped%2Fdata132892265-76bcc0.jpg&w=1280&q=100)
Ulubieniec, który schodzi pokonany. Kolejny faworyt, którego przegrywa o minuty i który może zapomnieć o końcowym zwycięstwie. Majestatyczny atak na różową koszulkę. Ten, kto go nosi, rozrywa, ale zatrzymuje sweter. A po mecie: klasyfikacja generalna, w której pierwsza trójka dzieli odległość pół minuty.
Trudno było śledzić wszystko, co działo się we wtorek na stokach Santa Barbara i San Valentino, dwóch przełęczy w południowych Dolomitach w pobliżu jeziora Garda. Wszystkie zespoły rywalizowały z zapałem i bez skrępowania – oglądanie wyścigów było prawdziwą przyjemnością. I tak szesnasty etap, wyczerpujący etap górski z czterema podjazdami, stał się wzorem dla Giro d'Italia 2025: najbardziej ekscytującej i nieprzewidywalnej edycji od lat.
Fakt, że Giro d'Italia jest tak widowiskowym wydarzeniem, wynika z dwóch rzeczy. Po pierwsze: kurs. To mniej trudny wyścig niż zwykle w Giro, w trzecim tygodniu są tylko trudne etapy górskie. Dyrektor wyścigu Mauro Vegni już wcześniej spotkał się z wieloma krytycznymi opiniami: czyż nie będzie to nudne widowisko, Giro, w którym nie ma ani ryby, ani ptactwa? Okazuje się, że jest odwrotnie. Ponieważ trasa ma wiele „etapów pośrednich”, bitwa może pozostać otwarta przez długi czas.
Powód numer dwa dla tego widowiska: nie ma dominującego kandydata do ostatecznego zwycięstwa. W zeszłym roku Giro wygrał Tadej Pogacar , najlepszy kolarz świata. Od trzeciego dnia jeździł w różowej koszulce i nie zmienił jej do końca. W klasyfikacji końcowej miał przewagę 9:56 minut nad drugim zawodnikiem – była to największa różnica w Giro od 1965 roku.
:format(webp)/s3/static.nrc.nl/images/gn4/stripped/data132899978-10f8b1.jpg|https://images.nrc.nl/S2nIsq3umCpRrWVLTiUO8SOL-wQ=/1920x/filters:no_upscale():format(webp)/s3/static.nrc.nl/images/gn4/stripped/data132899978-10f8b1.jpg|https://images.nrc.nl/BYvgo2UyqtZ0s9CqVNLGdE1TSVU=/5760x/filters:no_upscale():format(webp)/s3/static.nrc.nl/images/gn4/stripped/data132899978-10f8b1.jpg)
Zdjęcie Luca Bettini/AFP
W tym roku Pogacar ominął Corsa Rosa . I tak na starcie w Albanii dwa tygodnie temu pojawiła się szeroka gama kandydatów do tytułu – w tym pięciu byłych zwycięzców. W ciągu pierwszych dwóch tygodni wyścigu zrobiono z tego widowisko: w górach Abruzji, na etapie na toskańskim Strade Bianche i na monstrualnym Monte Grappa w regionie Veneto w zeszłą niedzielę. Na pięć dni przed końcem ostatniego etapu w Rzymie walka o klasyfikację generalną wciąż jest otwarta – tak wielka frajda może dawać kolarstwo, gdy nie ma władcy Pogacara .
Fakt, że doszło do tej sytuacji, ma związek z taktyką wyścigową zespołu Pogacara, UAE, najbogatszej i najsilniejszej drużyny kolarskiej. Od dwunastu dni jeden z ich kolarzy, Isaac del Toro, nosi różową koszulkę. Utalentowany Meksykanin, 21-latek, który dopiero rozpoczynał swój drugi sezon jako zawodowy kolarz, brutalnie zaatakował na strade bianche w pobliżu Sieny. Od tego czasu utrzymuje prowadzenie, bez żadnego wysiłku i z determinacją.
:format(webp)/s3/static.nrc.nl/images/gn4/stripped/data132892286-6976bb.jpg|https://images.nrc.nl/0DzC8xU3_Gh_0X0POKCwPG4cOmM=/1920x/filters:no_upscale():format(webp)/s3/static.nrc.nl/images/gn4/stripped/data132892286-6976bb.jpg|https://images.nrc.nl/ERvHn7JhZkHdINhVwXW7nOWrFSQ=/5760x/filters:no_upscale():format(webp)/s3/static.nrc.nl/images/gn4/stripped/data132892286-6976bb.jpg)
Zdjęcie Luca Bettini/AFP
Niestety, przez cały ten czas władze Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie miały zaufania do swojego zawodnika noszącego różową koszulkę. Przez tydzień obstawiano zarówno Del Toro, jak i Hiszpana Juana Ayuso (22), którego wyznaczono na lidera. Czasami prowadziło to do kuriozalnych sytuacji w wyścigu. Podobnie jak w zeszłą niedzielę na Monte Grappa, gdy Del Toro wyszedł na prowadzenie i jego zespół rozpoczął pościg. Idealne dla pozostałych zawodników biorących udział w klasyfikacji, którzy nie musieli sami podejmować żadnych dodatkowych wysiłków.
W zeszły poniedziałek, w dzień odpoczynku, ZEA w końcu ogłosiły swój wybór. „Isaac jest naszym liderem” – powiedział menadżer zespołu Fabio Baldato podczas internetowej konferencji prasowej, mając u boku uśmiechniętego Del Toro. Ayuso, który siedział obok Del Toro w dniu odpoczynku tydzień wcześniej, był nieobecny.
:format(webp)/s3/static.nrc.nl/images/gn4/stripped/data132899975-5bb261.jpg|https://images.nrc.nl/8wMZJmonbW4qQROTqWk7XKoaKFk=/1920x/filters:no_upscale():format(webp)/s3/static.nrc.nl/images/gn4/stripped/data132899975-5bb261.jpg|https://images.nrc.nl/6GXq_aeXwV_gKg2H8JGkRr3eMGM=/5760x/filters:no_upscale():format(webp)/s3/static.nrc.nl/images/gn4/stripped/data132899975-5bb261.jpg)
Zdjęcie Luca Bettini/AFP
We wtorek wydawało się, że werdykt Salomona w sprawie zarządu zespołu ukształtował Ayuso. Czterdzieści kilometrów przed metą, na trzecim podjeździe tego dnia, nastąpił przełom – ostatecznie tracąc prawie piętnaście minut. Wcześniej na tym etapie inny faworyt, były zwycięzca Primoz Roglic (Słowenia), wycofał się po upadku w ulewnym deszczu. Jego szanse na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej przepadły już w ten weekend.
To był katastrofalny dzień dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich: na ostatnim podjeździe, osiemnastokilometrowym podjeździe San Valentino, Del Toro również wpadł w kłopoty. Nie zdołał dotrzymać kroku Ekwadorczykowi Richardowi Carapazowi, zwycięzcy Giro z 2019 roku, który przeprowadził potężny atak. Del Toro ostatecznie obronił różową koszulkę, ale miał przewagę tylko 31 sekund nad Carapazem, który jest teraz trzeci. Przewaga Del Toro nad numerem dwa, Brytyjczykiem Simonem Yatesem, wynosi 26 sekund.
Giro, do którego pozostały trzy etapy górskie, jest nadal całkowicie otwarte. Żadnemu zespołowi nie udaje się kontrolować wyścigu – nawet ZEA. Szansę na zwycięstwo ma jeszcze co najmniej pięciu kolarzy: oprócz pierwszej trójki są to również Kanadyjczyk Derek Gee, Włoch Damiano Caruso, a może nawet Egan Bernal z Kolumbii, kolejny były zwycięzca, który w tym sezonie zaliczył niesamowity powrót.
Dla gospodarzy turnieju, Włoch, szesnasty etap przyniósł wybawienie. Włoskie kolarstwo przeżywa trudne chwile: od dziewięciu lat w Giro nie zwyciężył wychowanek tego kraju – to bezprecedensowe osiągnięcie. W niedzielę pobity został kolejny kontrowersyjny rekord: siedemnaście dni z rzędu bez zwycięstwa etapowego we Włoszech – również bezprecedensowe wydarzenie w 116-letniej historii Giro. Tę dobrą passę we wtorek przerwał zwycięzca etapu, Christian Scaroni z Brescii. A żeby to zrekompensować, numer dwa i trzy tego dnia również były Włochami.
:format(webp)/s3/static.nrc.nl/images/gn4/stripped/data132892321-ac5131.jpg|https://images.nrc.nl/0thxtSxW_6k_BzA87YvoGvsgkcA=/1920x/filters:no_upscale():format(webp)/s3/static.nrc.nl/images/gn4/stripped/data132892321-ac5131.jpg|https://images.nrc.nl/RJqKENXZ8n1TqYqLBwp3DF63KSw=/5760x/filters:no_upscale():format(webp)/s3/static.nrc.nl/images/gn4/stripped/data132892321-ac5131.jpg)
Zdjęcie Luca Bettini/AFP
nrc.nl