Pierwszy sygnał już jest. Będzie wzrost zapotrzebowania na świadczenia zdrowotne

- NIZP-PZH opublikował właśnie Raport "Sytuacja zdrowotna ludności Polski i jej uwarunkowania 2025"
- Zapytaliśmy dyrektora NIZP-PZH o to, jakie wnioski płyną z najnowszego raportu
- Widać niestety niepokojące trendy w samoocenie zdrowia, która spada. To zwykle jest prognostyk, może to oznaczać w przyszłości wzrost zapotrzebowania na świadczenia zdrowotne - mówi Bernard Waśko
- Wskazuje ponadto na zahamowanie tempa wzrostu oczekiwanej długości życia oraz dużą różnicę między długością życia kobiet i mężczyzn w Polsce
Bernard Waśko pytany o wnioski płynące z najnowszego raportu NIZP-PZH wskazuje w rozmowie z Rynkiem Zdrowia m.in. na "zahamowanie tempa poprawy różnych wskaźników zdrowia dla populacji polskiej, związanych przede wszystkim z długością trwania życia, ale również z takimi pośrednimi wskaźnikami, jak liczba zgonów możliwych do uniknięcia".
- I tutaj dalej odstajemy. Przestaliśmy się poprawiać jako społeczeństwo - alarmuje.
Jak mówi, w tym roku Instytut po raz drugi wykonał też duże badanie subiektywnej oceny stanu zdrowia obywateli, aby poznać ich odczucia.
- Takie badanie zostało porównane do ostatniego, które były wykonane w 2018 roku, czyli to by ostatni rok przed COVID-em. No i tutaj widać niestety niepokojące trendy w tej samoocenie, która spada - wskazuje dyrektor NIZP-PZH.
Jak dodaje, "to zwykle jest taki prognostyk tego, że może to oznaczać w przyszłości wzrost zapotrzebowania na świadczenia zdrowotne".
- I jak pokazują wyniki badań prowadzonych w tej chwili na świecie, publikowanych np. przez WHO, tych subiektywnych odczuć pacjentów, nie tylko obiektywnych wskaźników, nie należy lekceważyć - zwraca uwagę ekspert.
Raport - jak wskazuje - pokazuje też, że wróciliśmy w 2023 roku do oczekiwanych długości życia sprzed pandemii.
- Pandemia była dużym zagrożeniem. Natomiast wróciliśmy w tej chwili mniej więcej na tę ścieżkę przedpandemiczną - mówi i zastrzega, że nie oznacza to jednak, że wróciliśmy na ścieżkę takiej dynamiki poprawy tych wskaźników, jaką obserwowaliśmy najszybciej od 90. roku, mniej więcej do roku 2015. - Ten trend wyhamował w tej chwili. I to jest to, co niepokoi - przyznaje.
- Niepokoi również utrzymująca się istotna różnica, bo prawie 8 lat, w oczekiwanej długości życia kobiet i mężczyzn. To jest również bardzo niepokojący wskaźnik - ocenia Bernard Waśko.
Jak dodaje, ta różnica nie jest spowodowana ani biologią, ani genami, bo takich różnic nie ma w innych krajach Unii Europejskiej. Nie wynika też z funkcjonowania systemu ochrony zdrowia, bo ten działa tak samo dla wszystkich. Różnica ta wynika więc z różnych determinantów zdrowia, które leżą głównie po stronie obywateli i wpływają na stan ich zdrowia, a więc w tym obszarze jest dużo do poprawienia.
Raport pokazał, że nadal za zgony Polaków odpowiadają głównie choroby układu krążenia oraz nowotwory.
- To się trochę zmienia. Nowotwory w niektórych przypadkach wyprzedziły chorobę układu krążenia. Nie tylko z powodu rosnącej zachorowalności. Ona stale, stabilnie, ale rośnie. To jest trochę cena rozwoju cywilizacyjnego, za jaki płacimy. Natomiast to jest też skutek poprawy działań w zakresie zgonów sercowo-naczyniowych. Tu dużo państwo zrobiło w tym obszarze - podkreśla Bernard Waśko.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
rynekzdrowia