Giganci tytoniowi uwięzili zimbabwejskich rolników w „systemie ucisku”

W obliczu trudności z dostępem do kredytów, mali plantatorzy tytoniu w Zimbabwe muszą zwracać się do dużych firm zagranicznych. Firmy te dostarczają nasiona, nawozy i wiedzę techniczną w zamian za część zbiorów. Jednak rolnicy często popadają w zależność, która niekiedy posuwa się nawet do zadłużania się u tych firm, donosi „Global Press Journal”.
Zimbabwe jest trzecim co do wielkości eksporterem tytoniu na świecie, po Brazylii i Indiach. Do 2024 roku produkcja około 232 000 ton wygeneruje dla kraju ponad miliard dolarów dochodu. Jest jednak mało prawdopodobne, aby mali producenci cokolwiek z tego odnieśli, ostrzega Global Press Journal . „Boom tytoniowy utrzymuje ich w długach” – twierdzą.
Agencja medialna, wspierana przez organizację pozarządową Global Press, zajmującą się promocją dziennikarstwa, udała się na spotkanie z zimbabwejskimi rolnikami. Większość z nich posiada gospodarstwa o powierzchni kilku hektarów, niektóre nabyte podczas reformy rolnej na przełomie lat 2000 i 2009. Reforma, mająca na celu zapewnienie redystrybucji ziemi zmonopolizowanej przez wielkich białych właścicieli ziemskich, została przeprowadzona w pośpiechu i wywołała falę przemocy, jak czytamy w nagłówku.
Współcześni plantatorzy tytoniu opisują system niewolnictwa, który jest kontynuowany w formie „kontraktów rolnych”. Z powodu braku źródeł finansowania często zwracają się do dużych zagranicznych firm.
„Zapewniają nam nasiona, nawozy i niezbędne wsparcie techniczne w zamian za gwarancje plonów, kontrolę cen i dostęp do rynków światowych”.
Ale te produkty są dla nich
Skorzystaj ze specjalnej oferty cyfrowej, aby uzyskać nieograniczony dostęp do wszystkich naszych treści.
Courrier International